Autor Wątek: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...  (Przeczytany 2043115 razy)

Mieslaw

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #690 dnia: Września 26, 2007, 08:03:19 pm »
Kolejne ciekawe zdanie z "Ostatniego Pana i Władcy" Philipa Dicka.
Opowiadanie "Chwyt reklamowy"
Mówi robot do głównego bohatera.

Pańska żona jest seksualnie atrakcyjna, ale niezdolna do bardziej złożonych działań intelektualnych.

draco_volantus

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #691 dnia: Września 26, 2007, 08:20:50 pm »
Cytuj
Pańska żona jest seksualnie atrakcyjna, ale niezdolna do bardziej złożonych działań intelektualnych.


dla mnie to się wiąże.

PS.
nie rzuciła mnie, chciała żebym ja rzucił, trochę koloryzowałem  :D
« Ostatnia zmiana: Września 26, 2007, 08:21:36 pm wysłana przez draco_volantus »

Q

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #692 dnia: Września 26, 2007, 09:09:26 pm »
Cytuj
Kolejne ciekawe zdanie z "Ostatniego Pana i Władcy" Philipa Dicka.
Opowiadanie "Chwyt reklamowy"
Mówi robot do głównego bohatera.

Pańska żona jest seksualnie atrakcyjna, ale niezdolna do bardziej złożonych działań intelektualnych.

Szczęśliwie o swojej kobicie nie mogę tego powiedzieć :P.

BTW: może podzielisz się z nami wrażeniami z lektury (które chyba są b. pozytywne skądinąd skoro nam tu cytatami rzucasz ;)).

Q

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #693 dnia: Września 26, 2007, 09:18:27 pm »
Cytuj
nie rzuciła mnie, chciała żebym ja rzucił, trochę koloryzowałem  :D

I jak ja Ci tu wierzyć  :o. (Ale w sumie to chyba dobrze, że nie rzuciła.)

draco_volantus

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #694 dnia: Września 26, 2007, 10:23:45 pm »
no bo najpierw niby mnie rzuciła, a później jej się odwidziało. weź tu zrozum kobietę.

Q

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #695 dnia: Września 26, 2007, 10:43:43 pm »
Sam siebie często nie rozumiem, a kobiety mam pojąć ;). (A serio: wydaje mi sie, że szczere rozmowy są kluczem do sukcesu.)

Tak czy owak cieszę się.

draco_volantus

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #696 dnia: Września 27, 2007, 01:51:20 am »
załóżmy topic o kobietach  :D

aczkolwiek wątpię czy nawet taka banda lemologów cośkolwiek wskóra konstruktywnego  ;D

Q

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #697 dnia: Września 27, 2007, 03:24:14 pm »
Cytuj
załóżmy topic o kobietach  :D

aczkolwiek wątpię czy nawet taka banda lemologów cośkolwiek wskóra konstruktywnego  ;D

Swoją drogą nadawałby sie taki temat do "Hyde Parku". A czy dojdziemy do konstuktywnych wniosków? To chyba najbrdziej zależy od forumowych Dam i tego co zechcą nam na temat swej płci opowiedzieć :).



A wracajac do tematu: swego czasu sporym przeżyciem, porównywalnym z lekturą "Pirxa" było dla mnie przeczytanie "Szpitala Kosmicznego" (jeszcze w kieszonkowym, PRLowskim wydaniu). Teraz gdy wydano w Polsce cały cykl mój zachwyt cokolwiek zmalał gdy zobaczyłem, że wszystkie tomy pisane są "na to samo kopyto". Ale i tak jest to chyba najmądrzejsza space opera jaką kiedykolwiek napisano, w dodatku nie zbudowana na wątkach wojennych, ani nie mająca za kanwę pościgów przez Galaktykę, co samo w sobie jest godne uwagi. (Już widzę zgorszony wzrok zwolenników tylko-i-wyłącznie-wysokiej-Sztuki.)

Mieslaw

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #698 dnia: Września 27, 2007, 05:34:52 pm »
Cytuj
Cytuj
Pańska żona jest seksualnie atrakcyjna, ale niezdolna do bardziej złożonych działań intelektualnych.


dla mnie to się wiąże.

Niekoniecznie


Cytuj
załóżmy topic o kobietach  Cheesy
 
aczkolwiek wątpię czy nawet taka banda lemologów cośkolwiek wskóra konstruktywnego  Grin

 :D

Cytuj
BTW: może podzielisz się z nami wrażeniami z lektury (które chyba są b. pozytywne skądinąd skoro nam tu cytatami rzucasz Wink).
Tak, wrażenia są bardzo pozytywne, ale więcej napiszę dopiero za kilka dni, jak skończę czytać (drugi, ważniejszy powód: jak będę miał czas, bo teraz trochę mi się spieszy). Może w sobotę.

Tymczasem chciałbym się z Wami podzielić jeszcze jednym cytatem (chyba się nie obrazicie). Opowiadanie Wojna z Fnoolami



-Cholera jasna - zaklął kapitan Edgar Lightfoot z CIA. - Fnoolowie wrócili, majorze. Zajęli Provo w stanie Utah.
Major Hauk zażądał od sekretarki, aby przyniosła materiały na temat Fnoolów z tajnego archiwum. - Jaką postać przyjmują tym razem? - zapytał
-Postać miniaturowych pośredników sprzedaży nieruchomości - odparł Lightfoot.
Ostatnim razem, przypomniał sobie major, pojawili się jako pracownicy stacji benzynowych. Na tym polegała cecha charakterystyczna Fnoolów - gdy jeden z nich przybierał jakąś postać, wszyscy inni bez wyjątku upodabniali się do niego. Oczywiście agenci CIA mieli ułatwione zadanie. Ale z tego powodu Fnoolowie wychodzili na idiotów, a major Hauk nie lubił mieć idioty za przeciwnika; głupota udzielała się drugiej stronie i mogła nawet sięgnąć jego sztabu.
- Myślisz, że będą pertraktować? - zapytał Hauk, w zasadzie przewidując odpowiedź. - Moglibyśmy poświęcić Provo, gdyby zgodzili się ograniczyć do tego terenu. Moglibyśmy nawet dodać te dzielnice Salt Lake City, które mają chodniki z potwornej czerwonej cegły.
-Fnoolowie nigdy nie idą na kompromis, majorze - przypomniał Lightfoot. - Ich celem jest podbicie Układu Słonecznego. Na zawsze.
(...)
-Złapcie Fnoola w jego obecnej postaci - poinstruował major.  - Przyprowadźcie go do mnie, a ja spróbuję pertraktacji. Tym razem chyba się poddam. Walczę z nimi od dwudziestu lat i mam dosyć.
(...)

W Berlinie Oberleutnant zachodnioniemieckiego urzędu bezpieczeństwa SHD (Sicherheitdienst) podszedł do swojego dowódcy, zasalutował w sposób skądinąd zwany rzymskim i powiedział:
- General, die Fnoolen sind wieder zurrück. Was sollen wir jetzt tun?
- Fnoolowie wrócili? - jęknął przerażony Hochflieger. - Już? Dopiero trzy lata temu wykryliśmy ich siatkę i zniszczyliśmy ją. - Skoczywszy na równe nogi zaczął przechadzać się z rękami założonymi do tyłu po ciasnym pomieszczeniu swego tymczasowego gabinetu w podziemiach budynku Bundesratu. - Tym razem w jakiej postaci? Wiceministrów finansów, jak poprzednio?
 - Nie, panie generale - odparł Oberleutnant. - Tym razem są inspektorami obsługi z zakładów Volkswagena. Brązowy kombinezon, tablica z danymi technicznymi, grube szkła, w średnim wieku. Czepiają się wszystkiego. I, jak poprzednio, nur sześćdziesiąt centymetrów wzrostu.
(...)

W Warszawie miejscowy szef Ludowej Agencji Ochrony Procesów Demokratycznych przeczytał kilkanaście razy zakodowaną depeszę siedząc przy biurku, pijąc herbatę, i jedząc późne śniadanie składające się z bułeczek maślanych przełożonych szynką Krakus. Tym razem pod postacią szachistów, pomyślał Sergiusz Nikow. I każdy z tych szachistów otwiera pionkiem hetmańskim (...)
Na kartce papieru z nagłówkiem napisał polecenie: "Izolować grupę szachistów otwierających pionem hetmańskim". Skierujemy ich do Zespołów Zalesiania, postanowił. Fnoolowie są mali, ale z sadzonkami sobie poradzą... w każdym razie musimy ich jakoś wykorzystać. Siew; mogą przecież siać słoneczniki w naszym programie pozyskiwania tłuszczów roślinnych z obszarów potundrowych.
Rok ciężkich robót, pomyślał, i następnym razem poważnie się zastanowią, nim zechce się im podboju Ziemi.

Q

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #699 dnia: Września 27, 2007, 05:52:36 pm »
Cytuj
Tymczasem chciałbym się z Wami podzielić jeszcze jednym cytatem (chyba się nie obrazicie).

Chyba ;) nie bo cytat dobry :).

Cytuj
Skierujemy ich do Zespołów Zalesiania, postanowił. Fnoolowie są mali, ale z sadzonkami sobie poradzą... w każdym razie musimy ich jakoś wykorzystać. Siew; mogą przecież siać słoneczniki w naszym programie pozyskiwania tłuszczów roślinnych z obszarów potundrowych.
Rok ciężkich robót, pomyślał, i następnym razem poważnie się zastanowią, nim zechce się im podboju Ziemi.

No i wychodzi na to, że Polak (skądinąd o rosyjskim nazwisku) potrafi :). (A i parodia inwazyjnych opowiastek o Obcych znakomita.)



A z rzeczy, które chciałbym Wam polecić:

1. godna uwagi "biografia" naszego Słońca:
http://esensja.pl/ksiazka/recenzje/tekst.html?id=4563

2. rzecz znacznie lżejszego kalibru - opowiadanie debiutanta rozkochanego w twórczości Mistrza (co widać po samej manierze pisania), Zelazny'ego i G.R.R. Martina (co znów widać po konstukcji fabuły); nie jest to ani arcydzieło literatury, ani nawet jakaś wiekopomna SF, ale przecie sam Mistrz miał słabość do spoiler ghost story spoiler's end:
http://esensja.pl/tworczosc/opowiadania/tekst.html?id=4564
« Ostatnia zmiana: Września 27, 2007, 05:58:07 pm wysłana przez Q »

maziek

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #700 dnia: Września 27, 2007, 10:13:26 pm »
Cytuj
No i wychodzi na to, że Polak (skądinąd o rosyjskim nazwisku)
Jak znam życie to wychodzi na to, że autor sądzi, ze Warszawa to stolica jakiejś guberni 1000 km od Moskwy. Ptica nie kurica, Polsza nie zahranica jak wiadomo.

Miesław: fajno-fajno ;)

Q

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #701 dnia: Września 27, 2007, 11:19:28 pm »
Cytuj
Jak znam życie to wychodzi na to, że autor sądzi, ze Warszawa to stolica jakiejś guberni 1000 km od Moskwy. Ptica nie kurica, Polsza nie zahranica jak wiadomo.

Też odniosłem identyczne wrażenie. (Wzruszająca jest też jego dezynwoltura w nazewnictwie polskich służb.) Ciekawe czy thingy pisał to zanim poznał Lema czy już po? ;)

Q

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #702 dnia: Października 11, 2007, 04:55:28 pm »
Fragment "Zamieci" Neala Stephensona, oryginalnej postcyberpunkowej SF, i niezłej powieści. Polecam, dla nabrania apetytu na całość.


EDIT:

A w związku z najnowszym literackim Noblem, oto recenzja znakomitego "Pamietnika przetrwania", który w Polsce długie lata postrzegany był wyłącznie jako powieść SF i (zdecydowanie niezasłużenie) szerzej nieznany:
Cytuj
Lektura obowiązkowa

Wydało mi się, że przypominanie o tej książce będzie mniej więcej taką bezczelnością, jak przypominanie o Tolkienie. Swoją drogą: w F chyba jeszcze nie było recenzji z Władcy Pierścieni! Cóż za... premedytacja? Lepiej się trzymać z daleka od dzieł uznanych, na których na dodatek jeszcze wszyscy się znają. Na wszelki wypadek więc wrzuciłem w przeglądarkę hasło "Pamiętnik przetrwania" i... 4 zgłoszenia. Przynajmniej w polskim Internecie. A tymcza­sem, urodzona w 1919 roku autorka Doris Lessing należy do jednych z najbardziej uhonorowanych postaci w literaturze. (Między innymi laureatka hiszpańskiej nagrody Księcia Asturii za rok 2001.) Jak wyczytałem w kilku miejscach, zalicza się ją do najwybitniejszych brytyjskich pisarzy. Autorka około 30 powieści społeczno-obyczajowych i psychologicznych. "Pamiętnik przetrwania" jest wymieniany pośród sześciu jej najlepszych książek. Nie będę tu ukrywał, że trafiłem na taką klasyczną pozycję zupełnie przypadkiem, i na dodatek stosując jako kryterium poszukiwań możliwie najniższą cenę. Zapłaciłem 1 złotówkę i 20 groszy. Warto? Zwłaszcza, jeśli ktoś zamierza pisać [ch8211] warto, jak cholera. Jeśli ktoś zamierza się rozerwać, zwłaszcza, jeśli szuka łatwego, wciągającego czytadła [ch8211] nie warto. Książka jest trudna, nie ukrywam. Na dodatek napisana "kobieco". Niewiele tu dramatycznych zwrotów akcji, nie spotkałem efektownych pościgów, pośpiesz­nego biegu zdarzeń. Cóż więc? A jest to klasyczna historia o zapaści cywilizacji. Tak naprawdę diabli wiedzą dlaczego nasza piękna postindustrialna organizacja życia społecznego zaczyna się rwać, rozłazić, przestają działać już to urządzenia komunalne, już to wyradzają się służby. Diabli biorą społeczne więzi. Wszystko to oglądane jest oczami słabej kobiety, która próbuje coś ocalić, początkowo ze starego świata, potem ze świata swych własnych wartości. Ta historia nie ma w sobie niczego z filmowego nastroju Mad Maxa, nie ma tu herosów, ale za to historie, które czytamy, stają się o wiele bardziej wiarygodne, bliskie nam. I może dlatego odczuwa się je jako potencjalnie możliwe. A to za sobą pociąga poczucie zagrożenia. Czytając tę książkę, uświadamiamy sobie, że gdyby co, to byłoby właśnie tak, a nie w stylu kinowych popisów. To właśnie prawdopodobieństwo opisanych scen, zdarzeń, zachowań ludzi rodzi w nas podejrzenie, że coś takiego jest możliwe, że to nas dotyczy, a nie płaskie światła układające się w ludzkie historie, wyświetlane z filmowej taśmy. Książka jest o szarości, o trudach, podskórnych lękach, niepewności uzasadnionej wydarzeniami i wynikającej z domysłów, poczuciu zagrożenia i nieszczęściach. Kończy się ją z przeświad­czeniem kruchości podstaw naszej wspólnej egzystencji. Warto ją przeczytać choćby dla bogactwa scen, jeśli ktoś ma zamiar pisać powinien zobaczyć, jak to jest zrobione, przyjrzeć się psychologicznym obserwacjom, wreszcie uważnie obejrzeć warsztat pisarski. Książkę polecam z całego serca, powiedzmy, profesjonalistom. Czytelnikom, których pociąga płaszcz i szpada, trochę mniej ale z przeświad­czeniem, że jest to pozycja naprawdę wybitna.

 
Baron [Adam Cebula]

Doris Lessing
Pamiętnik przetrwania
przekład Bogdan Baran
Wydawnictwo Literackie 1990
http://www.fahrenheit.net.pl/archiwum/f30/05.html
« Ostatnia zmiana: Października 11, 2007, 04:59:25 pm wysłana przez Q »

Hokopoko

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #703 dnia: Października 11, 2007, 05:39:09 pm »
Szczerze mówiąc, dziś po raz pierwszy o tej pisarce usłyszłem i jakos termin "lektura obowiązkowa" do mnie nie przemawia. Jeśli znajdę w bibliotece to zerknę co to... albo w empiku poczytam, tylko kiedy ja bedę w mieście...  ::)

Q

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #704 dnia: Października 11, 2007, 07:14:16 pm »
Cytuj
Szczerze mówiąc, dziś po raz pierwszy o tej pisarce usłyszłem i jakos termin "lektura obowiązkowa" do mnie nie przemawia.

Faktem jest, że termin ten umie młodzieży szkolnej obrzydzić najlepsze książki :D, ale z czasem wyrastamy ze szkolnych lat...

Cytuj
Jeśli znajdę w bibliotece to zerknę co to... albo w empiku poczytam, tylko kiedy ja bedę w mieście...  ::)

IMHO nie pożałujesz tej lektury, ale "De gustibus..."
« Ostatnia zmiana: Października 11, 2007, 07:38:15 pm wysłana przez Q »