Autor Wątek: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...  (Przeczytany 2070230 razy)

TYTAN

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #450 dnia: Stycznia 25, 2007, 05:22:35 pm »
Cytuj
Dokładnie opisywała ten podział literaturu fantastycznej już kiedyś Aniel-a, poniżej skopiowane z wikipedii oraz link:

Fantastyka [ch8211] dziedzina literatury (a także filmu i innych dziedzin sztuki i kultury).

Fantastykę cechuje duża swoboda w zakresie konstrukcji świata przedstawionego i postaci bohaterów. Swoboda niekoniecznie jednak oznacza absolutną dowolność [ch8211] wiele utworów z tej kategorii zostaje umieszczonych w pseudorzeczywistości (pewne aspekty są zgodne z faktami, np. historią, czy fizyką), lub rzeczywistości wygenerowanej (wtedy reguły takie, najczęściej spisane, odnoszą się do wszystkich utworów napisanych w danej serii [ch8211] przykładem może być saga J. R. R. Tolkiena).

Gatunki fantastyki to m.in. science fiction (dzieje się głównie w przyszłości), fantasy (najczęściej dzieje się w alternatywnej przeszłości wypełnionej istotami z mitologii i folkloru) i horror (czas może być różny [ch8211] cechą spajającą jest obecność istoty, zdarzenia lub jakiejkolwiek innej formy zagrożenia życia bohatera, innych postaci, lub nawet całej ludzkości, przy czym zagrożenie to, z punktu widzenia rzeczywistości, musi być nierealne); przedstawicielem ostatniego wymienionego kierunku f. jest Stephen King).

http://pl.wikipedia.org/wiki/Fantastyka
To nie ma sensu. Moim zdaniem dziedziny te są całkowicie odrębne sf jest fantastyką naukową, przy czym pierwszy człon nie przygważdża całej twórczości do kanonu dziedziny zmyślania nie wiadomo czego, ale raczej zdecydowanie oscyluje ku futurologi. W kwestii Lema mamy więc do czynienia nie z fantastyką, nie z sf w ścisłym tego słowa znaczeniu, lecz raczej z futurologią  naukową połączoną z głęboką analizą filozoficzną i społeczną, jest to dziedzina nietypowa nie kanoniczna i trudna w ogóle do sklasyfikowania. Jak widać autor ten wymyka się klasyfikacji, więc góruje nad podziałami, wyprzedza je i obserwuje z dystansu, kreując nie dziadzinę ale własną wolną twórczość. Natomiast jeśli jakiś autor zamyka się w kanonie dziadziny np. fantastyki to jest niżej niż ogólnie przyjęty standard. Ja nie lubię twórczości zamykającej się w kanonie dziedziny literackiej zwanej fantastyką.

Bladyrunner

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #451 dnia: Stycznia 25, 2007, 05:31:28 pm »

Cytuj
To nie ma sensu. Moim zdaniem dziedziny te są całkowicie odrębne sf jest fantastyką naukową, przy czym pierwszy człon nie przygważdża całej twórczości do kanonu dziedziny zmyślania nie wiadomo czego, ale raczej zdecydowanie oscyluje ku futurologi. W kwestii Lema mamy więc do czynienia nie z fantastyką, nie z sf w ścisłym tego słowa znaczeniu, lecz raczej z futurologią  naukową połączoną z głęboką analizą filozoficzną i społeczną, jest to dziedzina nietypowa nie kanoniczna i trudna w ogóle do sklasyfikowania. Jak widać autor ten wymyka się klasyfikacji, więc góruje nad podziałami, wyprzedza je i obserwuje z dystansu, kreując nie dziadzinę ale własną wolną twórczość. Natomiast jeśli jakiś autor zamyka się w kanonie dziadziny np. fantastyki to jest niżej niż ogólnie przyjęty standard. Ja nie lubię twórczości zamykającej się w kanonie dziedziny literackiej zwanej fantastyką.


A może poprostu zamiast buntować się na stan rzeczy lepiej przyznać, że twórczośćLema należąca do Fantastylki\SF\Hard SF jest przykładem dobrej fantastyki, a dajmy na to "Zemsta stalowego szczura" przykładem fantastyki złej.

TYTAN

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #452 dnia: Stycznia 25, 2007, 05:48:33 pm »
Cytuj
Cytuj
To nie ma sensu. Moim zdaniem dziedziny te są całkowicie odrębne sf jest fantastyką naukową, przy czym pierwszy człon nie przygważdża całej twórczości do kanonu dziedziny zmyślania nie wiadomo czego, ale raczej zdecydowanie oscyluje ku futurologi. W kwestii Lema mamy więc do czynienia nie z fantastyką, nie z sf w ścisłym tego słowa znaczeniu, lecz raczej z futurologią  naukową połączoną z głęboką analizą filozoficzną i społeczną, jest to dziedzina nietypowa nie kanoniczna i trudna w ogóle do sklasyfikowania. Jak widać autor ten wymyka się klasyfikacji, więc góruje nad podziałami, wyprzedza je i obserwuje z dystansu, kreując nie dziadzinę ale własną wolną twórczość. Natomiast jeśli jakiś autor zamyka się w kanonie dziadziny np. fantastyki to jest niżej niż ogólnie przyjęty standard. Ja nie lubię twórczości zamykającej się w kanonie dziedziny literackiej zwanej fantastyką.


A może poprostu zamiast buntować się na stan rzeczy lepiej przyznać, że twórczośćLema należąca do Fantastylki\SF\Hard SF jest przykładem dobrej fantastyki, a dajmy na to "Zemsta stalowego szczura" przykładem fantastyki złej.

Nie, nie, nie, nie, ................................jestem niewinny. Nie przyznam się.
 Lem to nie jest żadna twarda fantastyka dobra.
To jest niespecyficzna futurologia naukowa z głęboką analizą filozoficzno społeczną i basta.
A, Fantastylka\SF\Hard SF to brzmi jak jakiś adres internetowy, www.mamrację.com.pl

Nie wiem jednak o co dokładnie chodzi z tą usilną próbą klasyfikowania kogoś w czymś, dlaczego ma to być ważniejsze, niż on sam.
Obawiam się że ktoś mnie sklasyfikuje: więzień tytan, skazany za zbrodnie anty fantastyczną proszony jest o natychmiastowe i dobrowolne zamknięcie się w komórce społecznej Cblok7, będącej jego dobrowolnym urojeniem.  :-?

Bladyrunner

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #453 dnia: Stycznia 25, 2007, 05:57:02 pm »
Cytuj
Nie, nie, nie, nie, ................................jestem niewinny. Nie przyznam się.
 Lem to nie jest żadna twarda fantastyka dobra.
To jest niespecyficzna futurologia naukowa z głęboką analizą filozoficzno społeczną i basta.
A, Fantastylka\SF\Hard SF to brzmi jak jakiś adres internetowy, www.mamrację.com.pl


Ale w literatuże jest właśnie tak sklasywikowany, choćnie mam pewności czy określenie Twarda Fantastyka Naukowa, wymyślone żemy oddzielić ambitniejsze pozycje od wojen cyborgów z mutantami w Polsce ostatecznie się przyjeło. O pomoc w tej kwestii poprosiłbym ANIEL-ę. Jeśli nie, to Lem jest poprosy SF, a co najwyżej mozna o jego twórczości powiedzieć, iż jest SF charakteryzującym się " niespecyficzną futurologią naukową z głęboką analizą filozoficzno społeczną".
A forma adresu internetowego była celowa, dla większej przejrzystości ;)

TYTAN

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #454 dnia: Stycznia 25, 2007, 06:05:49 pm »
Ta cała klasyfikacja to jakaś biurokracja i tyle. ;)

ANIEL-a

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #455 dnia: Stycznia 25, 2007, 11:15:43 pm »
Tytan, co do biurokracji, czyli podziału geneologicznego - w teorii literatury, której nie musisz uznawać - jest dokładnie tak, jak pisał Biegający po ostrzu ;). Fantastyka jest typem fikcji literackiej - na zasadzie dość oczywistego przeciwstawienia jej realizmowi, a w ramach fantastyki wyróżnia się między innymi sf i fantasy (dlatego używa się tej angielskiej nazwy, żeby właśnie rozróżnić ją od fantastyki jako całości). Jest też "po prostu fantastyka" (np. tutaj wrzuca się Kafkę czy Borgesa), jest realizm magiczny, groteska itp.

Tego podziału używa się nie dlatego, że jest idealny, ale jest to jeden z najlepszych, jakie wymyślono i ułatwia rozmowy i porozumienie albo po prostu wyszukiwanie książek w księgarni ;) Jeżeli się z nim nie zgadzasz, to zaproponuj swój, jak będzie lepszy, to chętnie go przyjmę. Np. fajnie by było, gdyby był bardziej spójny, bo ten wcale nie jest w 100% jednoznaczny i można podać przykłady dzieł, których nie da się w nim porządnie umieścić.

Co więcej, wbrew temu co piszesz - fantastyka NIE wywodzi się z nauki. Za jej początki uznaje się m.in. takie rzeczy jak Historię prawdziwą Lukiana (Grek, utwór bodajże z II w. n.e), która bliższa była fantazji niż nauce. Niektórzy - i to takie osoby jak znany pisarz i naukowiec Asimow - sięgają aż do Gilgamesza.

Jasne, zgadzam się, że we współczesnej sf pierwiastek naukowości jest bardzo silny, ale to do diabła nie są przecież zbeletryzowane teorie naukowe! Jeżeli ktoś pisze o wyprawie kosmiczne i uzasadnia to "naukowo"  nowym odkryciem i załóżmy nawet, że jest to pisarz takiej klasy i wiedzy jak Lem, więc nie stoi w sprzeczności z nauką współczesną, to i tak przecież nie tworzy weryfikowalnej teorii naukowej. Niezwyciężony to nie jest naukowe sprawozdanie z wyprawy. To fantazja, którą przyjęliśmy nazywać SF.

A Lem pisał fantastykę, odmianę SF, pisał dzieła pośrednie między SF a fantasy - przeczytaj sobie Maskę i pisał "czystą" fantastykę, wymykającą się podziałom, choćby Doskonała próżnia czy nawet Bajki oraz groteskę - Pamiętnik..., pisał też utwory realistyczne, jak Szpital przemienienia. A że był pisarzem wielkiego formatu, więc pisał powieści bardzo dobre, wykorzystujące sztafaż gatunku, ale nie ograniczającego się do niego.

A jeszcze a propos fantasy - czytałam kiedyś wypowiedź Sapkowskiego albo Kresa na temat "całkowitej dowolności" w tej dziedzinie. Brzmiała ona mniej więcej tak - oczywiście fantasy nie musi trzymać się zasad naukowych i naukowych ograniczeń, ale jeśli chcemy napisać dobrą książkę, to świat trzeba wymyślić z ograniczeniami i potem ich konsekwentnie przestrzegać, np. jeśli poznając czyjeś imię mam nad nim władzę, to jeśli ujawnię moje imię - on ma władzę nade mną. Albo założenie: magia albo seks itp.

Bladyrunner

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #456 dnia: Stycznia 26, 2007, 09:06:09 am »
Cytuj
jeśli poznając czyjeś imię mam nad nim władzę, to jeśli ujawnię moje imię - on ma władzę nade mną.  

Ha! Widzę, że Urszula rządzi  :)
« Ostatnia zmiana: Stycznia 26, 2007, 09:07:50 am wysłana przez Bladyrunner »

TYTAN

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #457 dnia: Stycznia 26, 2007, 10:43:08 am »
Cytuj
Tytan, co do biurokracji, czyli podziału geneologicznego - w teorii literatury, której nie musisz uznawać - jest dokładnie tak, jak pisał Biegający po ostrzu ;). Fantastyka jest typem fikcji literackiej - na zasadzie dość oczywistego przeciwstawienia jej realizmowi, a w ramach fantastyki wyróżnia się między innymi sf i fantasy (dlatego używa się tej angielskiej nazwy, żeby właśnie rozróżnić ją od fantastyki jako całości). Jest też "po prostu fantastyka" (np. tutaj wrzuca się Kafkę czy Borgesa), jest realizm magiczny, groteska itp.

Tego podziału używa się nie dlatego, że jest idealny, ale jest to jeden z najlepszych, jakie wymyślono i ułatwia rozmowy i porozumienie albo po prostu wyszukiwanie książek w księgarni ;) Jeżeli się z nim nie zgadzasz, to zaproponuj swój, jak będzie lepszy, to chętnie go przyjmę. Np. fajnie by było, gdyby był bardziej spójny, bo ten wcale nie jest w 100% jednoznaczny i można podać przykłady dzieł, których nie da się w nim porządnie umieścić.

Co więcej, wbrew temu co piszesz - fantastyka NIE wywodzi się z nauki. Za jej początki uznaje się m.in. takie rzeczy jak Historię prawdziwą Lukiana (Grek, utwór bodajże z II w. n.e), która bliższa była fantazji niż nauce. Niektórzy - i to takie osoby jak znany pisarz i naukowiec Asimow - sięgają aż do Gilgamesza.

Jasne, zgadzam się, że we współczesnej sf pierwiastek naukowości jest bardzo silny, ale to do diabła nie są przecież zbeletryzowane teorie naukowe! Jeżeli ktoś pisze o wyprawie kosmiczne i uzasadnia to "naukowo"  nowym odkryciem i załóżmy nawet, że jest to pisarz takiej klasy i wiedzy jak Lem, więc nie stoi w sprzeczności z nauką współczesną, to i tak przecież nie tworzy weryfikowalnej teorii naukowej. Niezwyciężony to nie jest naukowe sprawozdanie z wyprawy. To fantazja, którą przyjęliśmy nazywać SF.

A Lem pisał fantastykę, odmianę SF, pisał dzieła pośrednie między SF a fantasy - przeczytaj sobie Maskę i pisał "czystą" fantastykę, wymykającą się podziałom, choćby Doskonała próżnia czy nawet Bajki oraz groteskę - Pamiętnik..., pisał też utwory realistyczne, jak Szpital przemienienia. A że był pisarzem wielkiego formatu, więc pisał powieści bardzo dobre, wykorzystujące sztafaż gatunku, ale nie ograniczającego się do niego.

A jeszcze a propos fantasy - czytałam kiedyś wypowiedź Sapkowskiego albo Kresa na temat "całkowitej dowolności" w tej dziedzinie. Brzmiała ona mniej więcej tak - oczywiście fantasy nie musi trzymać się zasad naukowych i naukowych ograniczeń, ale jeśli chcemy napisać dobrą książkę, to świat trzeba wymyślić z ograniczeniami i potem ich konsekwentnie przestrzegać, np. jeśli poznając czyjeś imię mam nad nim władzę, to jeśli ujawnię moje imię - on ma władzę nade mną. Albo założenie: magia albo seks itp.

Czyli wynika z tego że Lem jest Fantastą, więc właśnie się dowiedziałem że na tej zasadzie nie lubię Lema, ale to nie prawda. Bardzo mi się nie podoba używanie kogoś jako tarczy  w wnioskowaniu za prawidłowym znaczeniem jakiegoś słowa, tym bardziej że ma to znikome znaczenie. Cała dyskusja odnosiła się do fantastyki rozumianej w nieco innym kontekście. Z kontekstu rozmowy wynikało określone znaczenia słowa fantastyka a nie ponadczasowe, zastygłe w kamieniu ku chwale pokoleń. Znaczenie tego nie spadło  znikąd do nikąd by trzeba było je klasyfikować jak jakiś meteoryt, podstawowymi metodami naukowymi, by określić co to jest, tak  aby każdy wiedział co to jest, teraz jak i za sto lat. Tym słowem zgrabnie posługują się również inni użytkownicy forum i wiadomo o co chodzi. Całkowicie bezsensownie meritum rozmowy zostało sprowadzone do ogólnikowego, podręcznikowego rozumienia pojęcia, które wypaczyło sens tego o czym była w ogóle ta rozmowa. Ku radości rozanielonego belfra który uradowany błędem uczniaka, prędko zaczął wyklepywać wykute w kamiennych tablicach dogmaty nauki na poziomie podstawowym, tym samym znajdując potwierdzenie kilkunastu lat mozolnego zakuwania w pocie czoła. Na tym przykładzie widać właśnie jak ograniczeni jesteśmy schematami i niepozwalany sobie nawet na krok na wyjście z mentalnej biurokratycznej niewoli. Wynika również z tego fakt że jak się czegoś nie lubi to lepiej nic nie mówić, siedzieć cichutko, czy nie jest to jakieś wypaczenie wynikające ze strachu przed władzą?

Bladyrunner

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #458 dnia: Stycznia 26, 2007, 11:51:26 am »
Cytuj

Czyli wynika z tego że Lem jest Fantastą, więc właśnie się dowiedziałem że na tej zasadzie nie lubię Lema, ale to nie prawda. Bardzo mi się nie podoba używanie kogoś jako tarczy  w wnioskowaniu za prawidłowym znaczeniem jakiegoś słowa, tym bardziej że ma to znikome znaczenie. Cała dyskusja odnosiła się do fantastyki rozumianej w nieco innym kontekście. Z kontekstu rozmowy wynikało określone znaczenia słowa fantastyka a nie ponadczasowe, zastygłe w kamieniu ku chwale pokoleń. Znaczenie tego nie spadło  znikąd do nikąd by trzeba było je klasyfikować jak jakiś meteoryt, podstawowymi metodami naukowymi, by określić co to jest, tak  aby każdy wiedział co to jest, teraz jak i za sto lat. Tym słowem zgrabnie posługują się również inni użytkownicy forum i wiadomo o co chodzi. Całkowicie bezsensownie meritum rozmowy zostało sprowadzone do ogólnikowego, podręcznikowego rozumienia pojęcia, które wypaczyło sens tego o czym była w ogóle ta rozmowa. Ku radości rozanielonego belfra który uradowany błędem uczniaka, prędko zaczął wyklepywać wykute w kamiennych tablicach dogmaty nauki na poziomie podstawowym, tym samym znajdując potwierdzenie kilkunastu lat mozolnego zakuwania w pocie czoła. Na tym przykładzie widać właśnie jak ograniczeni jesteśmy schematami i niepozwalany sobie nawet na krok na wyjście z mentalnej biurokratycznej niewoli. Wynika również z tego fakt że jak się czegoś nie lubi to lepiej nic nie mówić, siedzieć cichutko, czy nie jest to jakieś wypaczenie wynikające ze strachu przed władzą?

Tytan na litość boską! Problemu nie ma, ty go wymyśliłeś. Nie wiem dlaczego i tego nie rozumiem, ubzdurałeś sobie dogmatyczne i aksjomatyczne stwierdzenie, że nie lubisz fantastyki. Bronisz tego bezsensownego stanowiska, wbrew faktom, wbrew logice i wbrew rozsądkowi, z iście rejtanowską determinacją, jakby cały twój światopogląd i całe twoje życie miało wraz z tą postawą lagnąćw gruzach. Czasem trzeba przyznać, że jest inaczej niż zwykliśmy myśleć i zakładać. Jedni chłopcy muszą w końcu pogodzić się z tym, że podobają im się niektórzy  inni chłopcy, a inni muszą przyznać, że podobają im się niektóre dokonania z pola fantastyki. Nie ma w tym żadnego ograniczenia, że nazywamy coś fantastyką, ograniczeniem jest natomiast założenie, że odrzuca się wszystko co nią jest. Ostatecznie powiedz mi co z tego wynika, że twórczość Lema zalicza się do fantastyki? Czy jest przez to gorsza? Czy straciła nagle w twoich oczach? Czy wstyd teraz się przyznawać do tego, że się ją podziwia? Mówisz, że czepiamy się słów, ale przecież słowa mają określone znaczenie i używanie ich we właściwym znaczeniu jest podstawą dialogu. Gdyby każdy mógł sobie pod słowa podstawiać dowolne znaczenia, to dyskusja, a nawet zwykła wymiana informacji byłaby niemożliwa. Znaczenie słów to podstawa.
« Ostatnia zmiana: Stycznia 26, 2007, 12:43:12 pm wysłana przez Terminus »

TYTAN

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #459 dnia: Stycznia 26, 2007, 12:46:36 pm »
Cytuj
Cytuj

Czyli wynika z tego że Lem jest Fantastą, więc właśnie się dowiedziałem że na tej zasadzie nie lubię Lema, ale to nie prawda. Bardzo mi się nie podoba używanie kogoś jako tarczy  w wnioskowaniu za prawidłowym znaczeniem jakiegoś słowa, tym bardziej że ma to znikome znaczenie. Cała dyskusja odnosiła się do fantastyki rozumianej w nieco innym kontekście. Z kontekstu rozmowy wynikało określone znaczenia słowa fantastyka a nie ponadczasowe, zastygłe w kamieniu ku chwale pokoleń. Znaczenie tego nie spadło  znikąd do nikąd by trzeba było je klasyfikować jak jakiś meteoryt, podstawowymi metodami naukowymi, by określić co to jest, tak  aby każdy wiedział co to jest, teraz jak i za sto lat. Tym słowem zgrabnie posługują się również inni użytkownicy forum i wiadomo o co chodzi. Całkowicie bezsensownie meritum rozmowy zostało sprowadzone do ogólnikowego, podręcznikowego rozumienia pojęcia, które wypaczyło sens tego o czym była w ogóle ta rozmowa. Ku radości rozanielonego belfra który uradowany błędem uczniaka, prędko zaczął wyklepywać wykute w kamiennych tablicach dogmaty nauki na poziomie podstawowym, tym samym znajdując potwierdzenie kilkunastu lat mozolnego zakuwania w pocie czoła. Na tym przykładzie widać właśnie jak ograniczeni jesteśmy schematami i niepozwalany sobie nawet na krok na wyjście z mentalnej biurokratycznej niewoli. Wynika również z tego fakt że jak się czegoś nie lubi to lepiej nic nie mówić, siedzieć cichutko, czy nie jest to jakieś wypaczenie wynikające ze strachu przed władzą?

Tytan na litość boską! Problemu nie ma, ty go wymyśliłeś. Nie wiem dlaczego i tego nie rozumiem, ubzdurałeś sobie dogmatyczne i aksjomatyczne stwierdzenie, że nie lubisz fantastyki. Bronisz tego bezsensownego stanowiska, wbrew faktom, wbrew logice i wbrew rozsądkowi, z iście rejtanowską determinacją, jakby cały twój światopogląd i całe twoje życie miało wraz z tą postawą lagnąćw gruzach. Czasem trzeba przyznać, że jest inaczej niż zwykliśmy myśleć i zakładać. Jedni chłopcy muszą w końcu pogodzić się z tym, że podobają im się niektórzy  inni chłopcy, a inni muszą przyznać, że podobają im się niektóre dokonania z pola fantastyki. Nie ma w tym żadnego ograniczenia, że nazywamy coś fantastyką, ograniczeniem jest natomiast założenie, że odrzuca się wszystko co nią jest. Ostatecznie powiedz mi co z tego wynika, że twórczość Lema zalicza się do fantastyki? Czy jest przez to gorsza? Czy straciła nagle w twoich oczach? Czy wstyd teraz się przyznawać do tego, że się ją podziwia? Mówisz, że czepiamy się słów, ale przecież słowa mają określone znaczenie i używanie ich we właściwym znaczeniu jest podstawą dialogu. Gdyby każdy mógł sobie pod słowa podstawiać dowolne znaczenia, to dyskusja, a nawet zwykła wymiana informacji byłaby niemożliwa. Znaczenie słów to podstawa.

Nic sobie nie ubzdurałem, nie ma w tym dramatyzmu, napisałem że nie lubię fantastyki, bo nie lubię i już :P. Nielubienie nie wynika z logicznego umotywowania i wmówienia sobie tego, ale jest odczuciem osobistym, które nie zmieni się pod wpływem takiej argumentacji. Bardzo nieostrożnie jednak użyłem słowa fantastyka, bo jak się okazało, wpadłem w sidła, szerokiego rozumienia tego słowa. W sytuacji w której wiem czego nie lubię, nie każdy może widzieć czego właściwie nie lubię, sugerując się genealogią literatury. Ciekawy wniosek mi się nasunął, otóż, w kwestii nielubienia, nie darzenia sympatią, wrogością, do człowieka i pochodnych jemu tworów, w tym literatury, występuje pewna prawidłowość, swego rodzaju plemienność, przynależność rodzinna, totemizacja, graniczność pochodzenia, odrębność rytuałów i wiary, są to cechy właściwe ludom prymitywnym które przeniosły się na jego twórczość jak i sposób jej interpretacji. I wydaje mi się że mówiąc o nielubieniu fantastyki, naruszyłem subtelną granicę jakiegoś szczepu istot spowinowaconych, no i sobie wstawiłem fajną stopkę.
« Ostatnia zmiana: Stycznia 26, 2007, 12:49:04 pm wysłana przez TYTAN »

Bladyrunner

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #460 dnia: Stycznia 26, 2007, 01:06:14 pm »
I jeszcze do tego cierpisz na spiskowąteoriędziejów  ;)
Gdybyś powiedział "nie lubię malarstwa", a jednocześnie "lubię twórczość Matejki", gwarantuję ci, że z równym zapałem bym oponował, choć do żadnego klanu pacykarzy nie nalerzę.

Hokopoko

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #461 dnia: Stycznia 26, 2007, 01:59:16 pm »
Tytan mógłby powiedzieć, że nie lubi malarstwa, poza malarstwem Matejki. Byłby to sąd jak najbardziej spójny od strony formalnej, aczkolwiek podchodząc doń socjologicznie należałoby w Tytanowym lubieniu Matejki doszukiwać się przyczyn poza malarskich.

A do Anieli to teraz strach się odezwać. Bo jak się odwinie, jak przyleje tym kluczem... Niemniej zaryzykuję.
Mianowicie naszła mnie taka myśl, że jeżeli Lema Maska miałaby mieć cokolwiek wspólnego z fantasy, to do tego gatunku należałoby też zaliczyc dzieła Kafki... Co jakoś mi się nie widzi. Na pewno jest w tym wszystkim - mniejszy czy większy - element fantastyczności, lecz nie jest to fantastyczność właściwa fantasy.  Podobnie zresztą z Bruno Schulzem.

Bladyrunner

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #462 dnia: Stycznia 26, 2007, 02:13:29 pm »
Cytuj
Tytan mógłby powiedzieć, że nie lubi malarstwa, poza malarstwem Matejki. Byłby to sąd jak najbardziej spójny od strony formalnej, aczkolwiek podchodząc doń socjologicznie należałoby w Tytanowym lubieniu Matejki doszukiwać się przyczyn poza malarskich.


Mógłby i byłoby to w porządku (prawdę mówiąc cały czas na to liczę), ale Tytan woli forsować tezę, że Matejko to nie malarz, bo on malarzy nie lubi, a całe malarstwo to chłam.
« Ostatnia zmiana: Stycznia 26, 2007, 02:19:10 pm wysłana przez Bladyrunner »

ANIEL-a

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #463 dnia: Stycznia 26, 2007, 08:53:16 pm »
Cytuj

A do Anieli to teraz strach się odezwać. Bo jak się odwinie, jak przyleje tym kluczem... Niemniej zaryzykuję.
Mianowicie naszła mnie taka myśl, że jeżeli Lema Maska miałaby mieć cokolwiek wspólnego z fantasy, to do tego gatunku należałoby też zaliczyc dzieła Kafki... Co jakoś mi się nie widzi. Na pewno jest w tym wszystkim - mniejszy czy większy - element fantastyczności, lecz nie jest to fantastyczność właściwa fantasy.  Podobnie zresztą z Bruno Schulzem.

Oj, ta Aniela, same kłopoty z nią...  A kluczyk ,,wręczył' mi moderator, który jak wiadomo ZAWSZE ma rację, więc czuję się uprawniona do robienia użytku ;D

A poważnie - jakoś Maska z tym dworem króla, mędrcem-uczonym, tajemniczym robotem-zabójcą, który niby jest robiony w jakiejś fabryce czy labie, ale bardziej wydaje się powołany do życia jakimiś czarami (,,każda dostatecznie zaawansowana technologia jest nieodróżnialna od magii'' ;) ) kojarzy mi się z fantasy. Ale w sumie masz rację, że chyba bardziej pasuje do fantastyki jako takiej.

maziek

  • Gość
Odp: Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« Odpowiedź #464 dnia: Stycznia 26, 2007, 09:14:48 pm »
Cytuj
Tytan mógłby powiedzieć, że nie lubi malarstwa, poza malarstwem Matejki. Byłby to sąd jak najbardziej spójny od strony formalnej, aczkolwiek podchodząc doń socjologicznie należałoby w Tytanowym lubieniu Matejki doszukiwać się przyczyn poza malarskich
Dlaczego?