Chwileczke, mowimy o infomachii, ta musiala by dzialac bez wiedzy odbiorcy. Czyli Ty rozumiesz to tak ze jakis kraj opanowuje wszystkie komputery w innym kraju i co, przekierowuje caly ruch na swoje komputery by podawac inna informacje niz prawdziwa? Wytlumacz chociaz namiastke realizacji infomachii w praktyce.
Potraktowałeś bardzo dosłownie to co napisał Lem na temat tego zmieniania informacji i zasypywania "wroga" nieprawdziwymi danymi. Infomachia to wojna na informacje i flooding fałszywymi informacjami będzie miał w niej znaczenie, ale w pewnych określonych przypadkach. Co więcej Infomachia nie będzie polegać tylko na przejmowaniu zdalnej kontroli nad komputerami "wroga". Jest to tylko jeden ze sposobów. Taka wojna może rozpocząć się już dzisiaj. Nie wiadomo przecież, czy nie jesteśmy swiadkami owej lemowskie "mętnej" strefy. Ale do rzeczy:
1. Każda ze stron takiego konfliktu, będzie dokonywać serii ulepszeń swoich maszyn. Pierwszym aspektem tej wojny będzie więc zwiększanie potencjału przetwarzania informacji. Strona, która będzie posiadać lepszy sprzęt będzie mogła więcej "namieszać". Przy odpowiednio dużej mocy obliczeniowej będzie można dokonywać "zgrabnych" ataków typu Man in the Middle. Dodatkowo, jeśli przewaga obliczeniowa będzie odpowiednio duża, będzie można dokonywać sniffingu w locie, na wielu koncentratorach na raz.
2. W parze ze zwiększaniem mocy obliczeniowych będzie szła zwiększona produkcja silnych maszyn, ale nie tylko tych super silnych, lecz po prostu silnych maszyn dla powiedzmy "zwykłych" hackerów pracujących dla naszej strony, których można byłoby nazwać Infożołnierzami :-). Taka grupa mogłaby z powodzeniem dokonywać inteligentnego ogłupiania głównych serwerów "wroga", np: przez transfery stref DNS. Oczywiście żaden z ataków nie obszedłby się bez IP Spoofingu.
3. Social engineering już dzisiaj ma ogromne znaczenie. Uważam, że w przyszłości w związku z powiększającą komplikacją systemów oraz zabezpieczeń, social engineering będzie miał jedno z kluczowych zastosowań. I tu nawiązuję do twojego stwierdzenia, że
Obiecuje Ci, ze NIGDY nikt nie podlaczy "wlacznika wojny atomowej" tak by atak informacyjny mogl rozpoczac wojne gdy bedzie jakiekolwiek teoretyczne/potencjalne/mozliwe za 100 lat/jakkolwiek prawdopodobne zagrozenie takiej operacji.
Tu też jesteś w błędzie. Amerykański system GIG, który ma zastąpić obecnie działający system w Iraku, to rewelacyjny przykład zinformatyzowania jednostek wojskowych. Co prawda do włącznika bomby atomowej jeszcze daleko, ale już dzisiaj, gdyby Irak dysponował odpowiednio konkurencyjnym arsenałem informatycznym to mogliby nieźle namieszać Amerykanom. Nie chcę, żeby ktoś w tym momencie pomyślał, że opowiadam się za Irakiem lub Ameryką. Nie to mam na myśli. Chodzi mi tylko o przykład. Co więcej, social engineering mógłby się tu sprawdzić znakomicie. Sami wiemy, że to co obserwujemy to starcie Dawida z Goliatem.
W moim mniemaniu informatyzacja wojska będzie postępować, dlatego coś w rodzaju Infomachii będzie kiedyś możliwe. Na dzień dzisiejszy nie istnieje państwo, które mogłoby pod względem rozwoju informatyki wojennej konkurować z USA, dlatego infomachia w pełnej okazałości pojawi się dopiero w momencie, kiedy na scenie zjawi się odpowiedni rywal.
Idąc dalej tropem wojny iracko-amerykańskiej sami wiemy z doniesień prasowych, że obecna sieć nie sprawdziła się. Pojawił się natłok niepotrzebych informacji. Sieć została przeciążona. Czy to nie jest kolejny przykład tego w jaki sposób pokrzyżować szyki żołnierzom uzależnionym od swoich zasobów IT? Wystarczy, że wróg wykona Distributed DOS Attack. Sam wiesz, że tego typu atak jest na porządku dziennym w dzisiejszym Internecie. Wyobraź sobie, jaki może mieć efekt na polu bitwy?!
Ciąg dalszy w kolejnym poście...