Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.


Wiadomości - Luca

Strony: [1] 2 3 ... 7
1
Szwedzki (i nie tylko szwedzki) eksperyment imigracyjny poniósł klęskę.

"Klęska" to dość mocno powiedziane, ale sukces to nie był. Przy czym populacja Szwecji składa się w ponad 25% z imigrantów w pierwszym lub drugim pokoleniu. Więc może zwyczajnie poszło to nieco za daleko i za szybko.

Apeluję ponadto o rozdzielanie pojęć "migrant" i "uchodźca". Tych pierwszych można po prostu deportować i nie ma żadnego obowiązku ich przyjmowania.

Absurd do sześcianu, co najmniej. Dania dawała obywatelstwo ludziom, którzy nie podawali ręki urzędniczce, wręczającej im dokumenty??!!

Z argumentacją anegdotyczną nie mam zamiaru dyskutować.

Migrant powinien podawać rękę zawsze, począwszy od dnia, kiedy odbiera pierwszy zasiłek.
Jedyny papier, który mógłby odebrać bez podawania ręki, to bilet powrotny/wyjazdowy.

...powinni jeszcze po rękach całować każdego lokalsa!
Czy Ty nie słyszysz jak brzmisz? Nawet gdybym chciał się zgodzić z ogólnym przesłaniem, to Twoje uzasadnienia brzmią co najmniej protekcjonalnie, jeśli nie wręcz ksenofobicznie.

W roku uchwalenia Konwencji Genewskiej Nigeria miała około 30 milionów mieszkańców, czyli nieco mniej, niż wtedy Polska.
W roku 2023 Nigeria miała około 236 milionów mieszkańców (...). Z prognoz demograficznych wynika, że w roku 2100 Nigeria będzie miała co najmniej pięćset milionów mieszkańców, być może siedemset milionów, lub więcej.

I? Myślisz, że to dla mnie nowina?
Może poekstrapoluj sobie radośnie do 2200, wtedy mieszkać tam będzie pewnie z połowa planety!

Czy Nigeryjczykom przysługuje w ogóle prawo do azylu? Z tego co wiem, to w przytłaczającej większości nie.

Ale w poprzednim projekcie, z roku chyba 2017 lub 2018, Komisja Europejska rozważała wprowadzenie regulacji, których przyjęcie skutkowałoby upoważnieniem Komisji do rozdzielania pięciuset tysięcy uchodźców rocznie pomiędzy kraje członkowskie bez ich zgody.

To samo powtarzałeś już w naszej prywatnej korespondencji sprzed 7 lat. Zażądałem kwitów i nie potrafiłeś ich dostarczyć. Ale swojej pozycji najwyraźniej nadal nie zweryfikowałeś, bo przecież nie chodzi o konstruktywną wymianę informacji, tylko uzasadnianie już uprzednio przyjętego stanowiska.

Łącznie 600 tysięcy, plus 900 tysięcy, plus 500 tysięcy – dwa miliony muzułmanów zamieszkałoby w Polsce w ciągu 20-25-30 lat.
Mniejszość muzułmańska wynosiłaby około sześciu procent ludności Polski. (...)
Te szacunki mogą się komuś wydać przesadzone, ale zwolennicy "przyjmowania" nie podają żadnych liczb.

Za to Twoje dane są twarde jak skała!

Zgadzam się, że p. Holland nie jest poważna, ale jest osoba publiczną i co najmniej dla jakiejś grupy ludzi jest autorytetem (autorytetką?).

...tu zupełnie jak Grzegorz Braun!

-
OK, zrozumiałem ponownie, że dyskusje na tym forum nie mają wielkiego sensu. Niniejszym dziękuję zatem za wymianę myśli i może do zobaczenia za kolejne kilka lat, kiedy znów zapomnę o tej konkluzji.

2
Hyde Park / Odp: Unia Europejska, jaka jest, a jakiej potrzebujemy.
« dnia: Lipca 29, 2025, 12:52:07 pm »
@Luca
Możliwe, że manifest DiEM25 zawiera sensowne postulaty.
Problem w tym, że twarzą DiEM25 jest Varoufakis, który, z tego co pamiętam, odmówił potępienia pełnoskalowej agresji Rosji na Ukrainę, wkrótce po tym, jak się rozpoczęła, co spowodowało, że polska partia RAZEM zerwała z nim współpracę.

Owszem, coś w tym guście. Ja nad tym oczywiście ubolewam, bo to kolejny wyraz zaczadzenia zachodniej lewicy wybiórczym antyimperializmem, gdzie jedynym złym jest USA, a Rosja – przez żelaznokurtynowy kontrast i uogólnioną ignorancję – nie wygląda już aż tak źle. Dałoby się takie spaczone spojrzenie "wyjaśniać" nawet szerzej, ale na pewno nie da się jej wybronić w obliczu wojny w Ukrainie. Do jednego zachodniego medium lewicowego zdarzyło mi się nawet rok czy dwa lata temu napisać maila i o dziwo po jakimś czasie faktycznie przejrzeli na oczy (rzecz jasna, to nie była zasługa mojego listu, a szerszej presji).

Jest to naturalnie sytuacja fatalna, ale bynajmniej nie przekreśla to innych propozycji Varoufakisa, zwłaszcza z sekcji ekonomicznej (zwłaszcza, że DiEM25 to nie on jeden). Ja go bynajmniej nie planuję namaszczać na króla Unii czy planety. Wiem, że Ty jesteś na niego jakoś szczególnie uczulony, ale Twoje argumenty sprzed lat wcale mnie nie przekonały, a nadmiernej podaży alternatywnych ekonomistów z szerszym spojrzeniem i pomysłami wykraczającymi poza wąziutką ortodoksję nie mamy.

Dodatkowo, ten manifest to nie miała być prawda objawiona i Jedyne Słuszne Podejście, a jedynie pewien gotowy już kondensat, który przynajmniej postulował jakieś konkretniejsze reformy wykraczające poza detalikę na marginesach.


Czy dobrze rozumiem, Luca, że jesteś zwolennikiem przyjmowania uchodźców w ramach relokacji?
Czy z jakimiś ograniczeniami ilościowymi?

Oczywiście, że jestem zwolennikiem paktu migracyjnego i niczego kontrowersyjnego w nim nie widziałem ani w trakcie jego omawiania, ani nie widzę tego teraz. Przecież tam chodziło o jakieś śmieszne "kwoty" uchodźców, które Polska mogłaby wchłonąć i nikt nie byłby w stanie nawet tego zauważyć!

A ograniczenia ilościowe są chyba dość oczywiste. Przecież nikt poważny nie proponuje, żebyśmy od razu otworzyli granice na oścież i wpuścili hurtem, powiedzmy, 500 mln ludzi i rozdysponowali ich grzecznie po krajach Unii!

--
Uprzedzam, że nie wiem czy będę miał ochotę uczestniczyć w dalszej dyskusji w tym i w innych wątkach, bo z biegiem lat obniżyła mi się tolerancja na głupotę i komunikację w złej wierze. A widzę, że na forum jest aktywnie dokarmiany przynajmniej jeden taki osobnik, który zatruwa zdrową wymianę myśli. Poprzednie tego rodzaju przypadki, które stąd pamiętam (Kagan, Remuszko, Smok, etc.) raczej nie napawają optymizmem.

3
Hyde Park / Odp: Unia Europejska, jaka jest, a jakiej potrzebujemy.
« dnia: Lipca 24, 2025, 04:57:47 pm »
Na początek zastrzeżenie: ja bynajmniej nie jestem specjalistą od spraw unijnych, ani nigdy nie analizowałem dogłębnie funkcjonowania UE, ani jej historii. Znaczna część moich wypowiedzi w tym temacie ma charakter mocno uproszczonych przypowieści i jest siłą rzeczy skrótowa i wybiórcza.
Teraz zabrzmię protekcjonalnie, niemniej przestrzegam przed zagłębianiem się w mało istotne detale i jednostkowe przypadki, bo w ten sposób utoniemy w anegdotkach i szczególikach. Co, jak widzę, już zaczyna tu niestety zachodzić...

Unia Europejska, jaka jest, a jakiej potrzebujemy.

UE jest aktualnie kolejnym etapem rozwojowym projektu, który rozpoczął się jako kartel najpierw ciężkiego przemysłu (węgiel i stal), potem dołączono rolników, finansistów oraz inne sekcje produkcyjno-usługowe. Czyli przede wszystkim wspólny rynek, stabilność cen i ograniczanie, hmm, "nadmiernej konkurencji" pomiędzy poszczególnymi krajami Unii. Jako zalążek było to jeszcze OK, zwłaszcza że było to wsparte – o ile mnie pamięć nie myli – ambitną myślą przewodnią o drodze do coraz silniejszego zbliżania państw składowych, aż do osiągnięcia naprawdę zjednoczonej Europy. A ograniczenie potencjalnych animozji pomiędzy krajami kontynentu musiało, zwłaszcza po drugiej wojnie światowej, brzmieć jak wybitnie dobre uzasadnienie już samo w sobie.

Tak ewidentnie "biznesowy" punkt startowy dla ewentualnej dalszej ewolucji miał w sobie jednak pewne wady. Choćby to, że działo się to poniekąd ponad głowami zwykłych obywateli i bez ich aktywnego udziału. Ponadto, promowało to technokratyczne podejście do całego przedsięwzięcia, a podmiotami szczególnie zainteresowanymi całym procesem rozwoju Unii były, najpewniej, po prostu przedsiębiorstwa (nie-obywatele). A potem przyszedł dodatkowo neoliberalizm, deprecjacja i obumieranie wszelkich ambitniejszych wizji politycznych i ogólna degeneracja kapitalizmu, który zatracał stopniowo wszelkie "opory etyczne" (jeśli w ogóle można tak to ujmować).

Rezultat jest taki, że Unia nadal koncentruje się wokół zagadnień rynkowych, decyzje zapadają w mglistych procedurach i nie powstały właściwie żadne mechanizmy przenoszące aktywność obywatelską na poziom unijny. To ostatnie wyrażenie jest pewnie niejasne, ale chodzi mi po prostu o zaangażowanie wyborców na poziomie ponadnarodowym. Czyli na przykład powstanie formacji politycznych działających bezpośrednio na forum unijnym (parlament europejski) i przekazanie na ten poziom przynajmniej części faktycznej władzy (bo aktualnie parlament EU to raczej pozorowana farsa, a te arcylużne sojusze w rodzaju EPP/EPL są warte co najwyżej politowania). Dzisiaj nadal wszystko odbywa się za pośrednictwem partii i rządów krajowych, które siłą rzeczy koncentrują się na perspektywie narodowej i podejmują działania w kontekście swoich interesów wewnętrznych.

Problemów jest oczywiście znacznie, znacznie więcej, ale może największym z nich jest obumarcie jakichkolwiek ambicji / wizji co do kroków dalszych. I to już od całych dekad. A w aktualnym klimacie politycznym zmienić to będzie arcytrudno...

Jakimś wstępnym podsumowaniem tego, co należałoby zmieniać jest np. manifest DiEM25. Nie trzeba się ze wszystkim zgadzać, ale przynajmniej jest to jakiś punkt wyjścia do dalszych dyskusji nieograniczających się tylko do mikroskopijnych korekt na obrzeżach.

Pytanie „Jakiej Unii potrzebujemy” warto, sądzę, zacząć od pytania wstępnego” „My, czyli kto”? Polacy, czy Hiszpanie.
(...) W związku z tym Hiszpania nie boi się Rosji.
Bardziej martwi się tym, że migranci odkryli drogę z Afryki Zachodniej na Wyspy Kanaryjskie. (...) W związku z tym mamy dość mocno rozbieżne interesy.

Trudno się nie zgodzić, ale ta sytuacja wcale nie było przesądzona u zarania Unii. W mojej ocenie to jest po prostu rezultat totalnego zaniedbania przez UE kwestii solidarności pomiędzy krajami i regionami. Co z kolei można uznać za pokłosie mechanizmów funkcjonowania Unii, które skrótowo naszkicowałem wcześniej. Chyba tylko dla promili obywateli identyfikacja unijna jest jakoś szczególnie ważna, a kolejne kilka procent stwierdza to co najwyżej deklaratywnie. W tej kwestii zrobiono dotychczas naprawdę niewiele.

Jeździć bezwizowo do pięknych zakątków Europy i podniecać się zastanymi dobrami kulturowymi – jak najbardziej! Ale żeby pomóc tubylcom z tych samych miejsc w razie problemów? Jasne, ale na pewno nie moim kosztem!

Tylko potem może okazać się, że i my znajdziemy się w potrzebie. A trudno spodziewać się wtedy, żeby wśród wcześniej zignorowanych obudził się nagle bezinteresowny altruizm.

Wydaje mi się że, oczywiście w ogromnym uproszczeniu, można powiedzieć, że Unia jest taka, jaka mogła być.
I że dalsza integracja jest bardzo mało prawdopodobna, ze względu na rozbieżne interesy poszczególnych państw (...)

To samo można powiedzieć o USA czy wielu innych bytach. Tylko trzeba podstawić pod "państwa", stany czy tam regiony. I niestety wcale nie było trudno przewidzieć taki rozwój wypadków, tyle że do roku 200x wszystko jako-tako jeszcze szło, bo Unię omijały prawdziwe problemy. Ale tak wspaniale trwać to nie mogło i wydaje mi się, że po prostu ten czas został w znacznej mierze zmarnowany. Bo po co wybiegać myślami naprzód, skoro horyzont zdarzeń to w maksymalnym porywie 4-5 lat, a zwykle znacznie mniej..?

ale również z tego względu, że na przykład Niemcy mają obsesję - boją się tsunami na Bałtyku.
Po katastrofie w Fukushimie Niemcy postanowili wyłączyć wszystkie elektrownie atomowe.

Mam nadzieję, że na tym forum negatywna ocena tych zajść to oczywisty komunał. Sugerowałbym zarazem nierozmienianie tematu na drobne poprzez zagłębianie się w podobne krajowe facepalmy. Takich głupot tak czy siak nie uda się całkowicie wyeliminować, a przynajmniej nie do czasu, aż z nieba spadnie nam cudownie oświecona populacja.

Ale Unia nie ma budowy nie ma programu budowy 200/300 bloków energetyki atomowej, natomiast ma program przyczepiania zakrętek do butelek.

Z tym też generalnie się zgadzam, ale wolałbym nie wchodzić w demagogiczne argumenty w rodzaju "paczta co te technokraty z unii znowu wymyślili!". Rzygam tym wujowskim "zdroworozsądkizmem" i wybitnie powątpiewam, że wniesie on coś wartościowego do dyskusji. W mojej ocenie to jest analizowanie kory pojedynczego drzewa, kiedy dookoła cały las i znacznie ważniejsze procesy ogólne.
Ale nad stanem energetyki jądrowej rozpaczam oczywiście regularnie :-)

Moim zdaniem problem pralni pieniędzy, dla niepoznaki nazywanych rajami podatkowymi, jest rzeczywiście jednym z najważniejszych i najpilniejszych problemów do rozwiązania.
Nie potrzeba do tego głębszej integracji Unii, natomiast całkowita jednomyślność władz krajów członków Unii w sprawie nielikwidowania pralni pieniędzy, nazywanych rajami podatkowymi, jest jednak odrobinę zadziwiająca.
(...) Raje podatkowe można zdelegalizować przy istniejącym poziomie integracji unijnej, tylko że nie ma ku temu woli politycznej, a wręcz panuje zadziwiająca zgodność, żeby tego nie ruszać.

Po pierwsze, pranie pieniędzy to jest moim zdaniem tylko piana na morzu kapitalistycznej deprawacji odbywającej się w rajach podatkowych. To są drobne na waciki w porównaniu do tego, co regularnie robią jak najbardziej szanowane korporacje.

Po drugie, odwracasz sprawę do góry nogami – nie ma żadnej jednomyślności co do nieruszania rajów podatkowych. Problem jest w tym, że cała paleta unijnych krajów ma albo własne raje, albo są po prostu para-rajami jako takie. Czyli po prostu odciągają od innych państw przepływy kapitałowe i bardzo wyrozumiale je opodatkowują, bo to oznacza dla nich niemal darmowe profity (co z tego, że kosztem unijnych partnerów? – to oczywiście zjadliwy sarkazm). A w UE koalicja takich pasożytów jak najbardziej może blokować zmiany.

Po trzecie, tak – teoretycznie powinno się chyba dać wyeliminować raje podatkowe na aktualnym poziomie integracji unijnej. Ale tu na przeszkodzie staje pkt nr 2, brak wewnętrznej solidarności europejskiej oraz naciski reszty świata (tu zapewne USA w roli głównej).

4
Hyde Park / Odp: Rosja, ZSRR, Ukraina...
« dnia: Lipca 23, 2025, 02:11:22 pm »
Q, nie karm trola!

5
Hyde Park / Odp: Rosja, ZSRR, Ukraina...
« dnia: Lipca 23, 2025, 01:55:36 pm »
Samotnie przeciwstawiam się deprecjonowaniu białej rasy przez jakieś Black Lives Matter tudzież Antifę to spolegliwie podchodzę do wspierania europejskiego kryzysu demograficznego.

Aaa, czyli Ty po prostu jesteś debilem! [Jeśli takie sformułowanie narusza zasady forum, to prosiłbym pokornie o podmianę na "pożytecznego idiotę".]

Za dalszą nieproduktywną dyskusję dziękuję.

6
Hyde Park / Odp: Rosja, ZSRR, Ukraina...
« dnia: Lipca 23, 2025, 10:57:36 am »
Cytat: xetras
Warto oddzielać fakty dokonane od agitacji, ot tak.
Tą ostatnią wypełnione są główne media.

Zaiste, krynica mądrości! A my maluczcy ciągle myśleli, że jak paniska z gazety piszo, to trza słuchać!
Weź się chłopie ogarnij, bo mnie skręca z krindżu. Takie objawienia to może przechodzą z pełną aprobatą przy Twoim weselnym stoliku, ale tu się wyprawiłeś na nieco szersze wody dyskusyjne.

Cytat: xetras
Polityka przestał mnie wciagać po wyprowadzce z Warszawy 28 lat temu, kiedyś tam jak byłem w UPR to jeszcze mnie ciekawiła a teraz zdecydowanie mniej.

To UPR najwyraźniej tłumaczy znacznie więcej na Twój temat, niż masz świadomość.
Na resztę nie odpowiadam, bo Twoje diagnozy są naiwne i niepoważne, albo po prostu sentencjonalnie banalne. Nie mówiąc już o tym, że rutynowo podmieniasz poziomy dyskusji i przesuwasz bramkę. Dodatkowo masz jeszcze nieznośną wyższościową manierę, która opiera się jedynie o hałdę mentalnego kompostu.

Bo go lubił (podobne przyciąga podobne, banalnie psychologizując), ale wygląda na to, że w końcu mu szczęśliwie mija:
https://wiadomosci.wp.pl/jak-putin-rozsierdzil-trumpa-opinia-7178864547826400a

Q, błagam, takie reagowanie na deklaracje i performensy Trumpa to już jak niegdysiejsza kremlinologia mistyczna do n-tej potęgi. Trump żeruje na utrzymywaniu monopolu uwagi poprzez takie zwroty akcji, a liczą się wyłącznie jego długoterminowe działania i ich skutki. Zagłębianie się w analizy odnośnie incydentalnych i pozorowanych zmian postawy Pomarańczowego Agenta, to w tym momencie ekstremalna naiwność – mieliśmy już aż nadto czasu aby zapoznać się z jego modus operandi. Elon Musk to zresztą analogiczny przykład.

7
Hyde Park / Odp: Rosja, ZSRR, Ukraina...
« dnia: Lipca 23, 2025, 09:47:00 am »
Czy ten temat dotyczy archeologii czy prehistorii?

Z jakiej parafii jest ta uwaga i co ma ona wnosić?

Tylko część ludności Ukrainy tego chce

Co wnosi ta uwaga? Czy Ty nadal żyjesz fantazją, że wschodnia Ukraina to w zasadzie Rosja?

Zarabiają jak najbardziej - jedni kosztem drugich

Co wnosi ta uwaga i co Ty masz w zasadzie na myśli? Może w Twojej głowie te "ogólne mądrości" są klarowne i ku czemuś zmierzają, ale ja niestety nie potrafię czytać w cudzysz myślach.

Biden nie rządzi
Trump nie dobija

Wow, dzięki że nas oświeciłeś!

Polityka to proces i dotyczy tego co będzie można jutro i później włacznie z trafnym prognozowaniem.
Obstawianie w polityce na graczy jest bardziej wyrafinowanym hazardem.
Nie jest to żal za możliwym. Żal daje żałosny efekt polityczny.

Zmierzasz do czegoś czy tak tylko marnujesz wszystkim czas?

Fentanyl rulz!
https://wiadomosci.wp.pl/spotkanie-trumpa-z-xi-jinpingiem-media-o-mozliwym-terminie-7180628989041376

Gdybyś wcześniej trzymał się jakiejś tezy albo chociaż klarowniej sformułował myśli, to może nawet bym kliknął w serwowanego przez Ciebie linka, ale teraz podejrzewam, że serwujesz tylko kolejne zadania domowe dla innych, którzy mieliby dociekać co możesz mieć na myśli, a później biedzili się z wyjaśnianiem Twoich błędów poznawczych.

Putin z Xi Jinpingiem więcej ugra niż z wodzem Hameryki.(...)
Przyszłościowo Trump więcej nie może niż może

Albo zaczniesz się wypowiadać konkretniej, albo komunikacja z Tobą nie ma sensu. I rozciągam to już na całą resztę Twojego ględzenia, bo dalsze odnoszenie się do poszczególnych wyimków z Ciebie tylko wspomagałoby Cię w zaśmiecaniu tego wątku.
Masz ewidentnie nieuzasadnione i zawyżone poczucie swojej rzekomo lepszej wiedzy, ale ni cholery nawet nie próbujesz nam uchylić choćby łyka ze swojej krynicy mądrości. Ciekawe czemu?
Brzmisz jakbyś dopiero odkrył internet, ale może to po prostu efekt zarażenia wirusem kanapowego geopolityka..? Albo zaczniesz klarowniej formułować swoje myśli, albo uznaję naszą rozmowę za zakończoną. Innych zachęcam do analogicznego podejścia, bo dla mnie to wygląda na bezczelną trolerkę.

8
Hyde Park / Odp: Rosja, ZSRR, Ukraina...
« dnia: Lipca 22, 2025, 05:36:00 pm »
Luca, ale jak konkretnie wyobrażasz sobie te „dalsze dwie trzecie drogi”?
Jakieś Stany Zjednoczone Europy?

W zgrubnym przybliżeniu – tak.

I kto odpowiada za to,  że ”pozostawiono twór polityczny z gigantycznym deficytem demokratycznego mandatu i zdolności decyzyjnych...”?

Obstawiałbym przede wszystkim krajowych polityków, którzy – w ramach jakoś zrozumiałego odruchu – najpewniej wcale nie byli skorzy do wypuszczania z rąk maksymalnego zakresu swojej władzy.

W 2005 roku 61,5 % Holendrów i 54,5% Francuzów odrzuciło projekt „Konstytucji dla Europy”.

Ja mam świadomość, że takie inicjatywy były podejmowane. Niemniej, działo się to co najwyżej na pół gwizdka i w formule, że albo wszyscy zgadzają się bez gadania, albo nie robimy tego wcale. No i obstawiam w ciemno, że przygotowywanie społeczeństw i promowanie tego rozwiązania, to już było co najwyżej na 1/4 gwizdka, a populistyczne narracje sprzeciwu, to właściwie pisały się same (ale potwierdzać mi się tego nie chciało).

Czy ten projekt „Konstytucji dla Europy” pokonywałby „całą drogę”?

Na pewno nie. Z góry uprzedzam, że nie mam tutaj ochoty na detaliczną analizę tego, co dokładnie należałoby zrobić, bo to bardzo szeroki temat. Zwłaszcza w formie takiej, że ja muszę robić dogłębny i obszerny research, a Ty przychrzaniasz się kolejno do najprostszy do zaatakowania elementów.

I, czy gdyby projekt został przyjęty, to, twoim zdaniem, powstałby twór polityczny z demokratycznym mandatem (...)

Nie. Ale byłby to jakiś krok w tym kierunku. Powiedzmy, że byłaby to kolejna 1/3 drogi. Choć to byłaby i tak bardzo hojna wycena...

(...)i (zwłaszcza) takimi zdolnościami decyzyjnymi, które powodowałyby, że Polska mogłaby się czuć bezpieczna (atak Rosji w zasadzie byłby wykluczony), a Ukraina (z pomocą w pełni zjednoczonej Unii) właśnie kończyłaby zwycięską wojnę z Rosją, wypędzając ostatnie rosyjskie oddziały z Krymu?
Wydaje mi się to bardzo wątpliwe.

Na start przypominam, że PKB Unii z okolicami – nawet liczony w ekwiwalencie siły nabywczej – jest przynajmniej 5 razy większy od Rosji. A nie liczę tu w ogóle USA, Ukrainy czy innych chętnych do pomocy. Ani potencjalnych sankcji, zwłaszcza jeśli byłyby skrupulatnie realizowane (co aktualnie wcale nie jest robione).

Być może wspomniany przez Ciebie traktat byłby wystarczający. Ale wcale nie jestem o tym przekonany, bo nie widzę tam żadnych wielkich zmian w uprawnieniach parlamentu europejskiego, funkcji wykonawczych europejskiego "rządu" i wielu innych rzeczy. Krótko mówiąc: to mógłby być jedynie pośredni kroczek, który może ułatwiałby przynajmniej wykonanie kolejnych postępów (głosowania większościowe, a nie tylko jednomyślne).

Na koniec pozwolę sobie zauważyć, że w ostatnich kilkunastu latach Unia dała ostro ciała w wielu kolejnych sytuacjach, co nie mogło podnieść do niej entuzjazmu, a już na pewno nie promowało solidarności pomiędzy poszczególnymi krajami. Kryzys strefy euro, migracja, a teraz Ukraina. Za każdym razem im ktoś był bardziej oddalony od danego problemu, tym mniej był zainteresowany przyłożeniem się do rozwiązania. Oczywiście w międzyczasie niemal wszyscy byliśmy zarazem dymani w tyłki poprzez raje i optymalizacje podatkowe, choć to oczywiście tylko jeden z możliwych przykładów.
No ale przecież historia miała się skończyć najdalej w okolicach roku 2000, więc po co robić sobie problemy, skoro tak miło być Paniskiem na własnym obejściu...

9
DyLEMaty / Odp: AI - przerażająca (?) wizja
« dnia: Lipca 17, 2025, 12:54:14 pm »
A to jest kolejny dowód, że AI wciąż są gupie i - jeśli można tak rzec - niewinne na naszym tle.
ten ostatni 'wyskok' Groka to ja interpretuję tak, że on po prostu zaczął mówić po ludzku. Ale znowu go spętali  8)
Przy czym jednak, biorąc pod uwagę botyzację Internetu (m.in. w służbach marketingu politycznego), sądzę, że kwestia, "kto" był (bezpośrednim) nauczycielem Groka - ludzie (w dodatku jacy: przeciętni, z farm trolli czy żartownisie?) czy może inne maszyny dopiero wymaga zbadania.

Ja początkowo też traktowałem modele językowe – czy szerzej: AI – z lekceważeniem i poirytowaniem, jako po prostu kolejną bańkę spekulacyjną. Ale już przestałem się śmiać. Wcale nie dlatego, że grozi nam wojna z maszynami czy utrata pracy lub intelektualnego prymatu. Narzędzia oparte o AI wcale nie muszą być wybitnie inteligentne, aby być prawdziwie groźne.

Prawdziwe zagrożenie widzę w tym, kto dzierży kontrolę nad tymi maszynami i do jakich celów może ich użyć. W tej chwili są to korporacje, rządy oraz ich resorty siłowe. Wszystkie te instytucje posiadają ponadto bezprecedensowe zdolności inwigilacji i mają pokrywający się interes: utrzymanie status quo i swojej dominacji. Co nawiązuje zresztą w jakiś sposób do wątku z katedrami i wyzyskiem chłopów...

Wydaje się, że aktualnie zaczyna się wyczerpywać zarówno system liberalnych demokracji jak i kapitalizm jako taki. Ten drugi jest tu naturalnie nadrzędny, bo od dawna to właśnie kapitał przejął faktyczną władzę i zarządza polityką poprzez jej bezpośrednie korumpowanie, pośredniczenie między ludem a jego reprezentantami oraz narzucaniem przychylnych sobie (kapitałowi) narracji i ideologii. Dotychczasowy model podtrzymywania względnej homeostazy zaczyna się jednak wyczerpywać, bo obiektywne fakty stają się trudne do zignorowania, a możnowładcy w pogoni za profitem utracili już niemal wszystkie zahamowania.

Mam wrażenie, że w tej sytuacji dostępne są nam dwie drogi:
1. Pójście na ustępstwa względem większości populacji, czyli posunięcie się przez kapitał na rzecz pracujących mas. A więc ścieżka, którą podjęto z grubsza przed i po drugiej wojnie światowej. Ale to oczywiście bardzo niedogodne dla bogaczy, bo tak dobrze jak teraz, to nie było im jeszcze nigdy.
2. Totalitarna kontrola populacji i / lub zmasowana izolacja jednostek, która uniemożliwia samodzielną organizację ludności i sprzeciw. Bo tak naprawdę istnieje jeszcze trzecia ścieżka – rewolucyjna. Ale ta jest naturalnie nieakceptowalna dla aktualnych władców świata.

Pierwsza droga jest w tej chwili raczej mało prawdopodobna, bo nic nie wskazuje na to, aby taka refleksja pojawiała się gdzieś na szczytach. Mimo, że byłaby to operacja relatywnie bezpieczna i tania. Bo jaka to różnica w jakości życia mieć $100 mln czy $10 mld?

Dla drugiej odnogi wydają się natomiast istnieć dogodne narzędzia realizacji, które zostały wytyczone przez Putina oraz doświadczenia monopoli technologicznych.

Putin wnosi koncepcję rozpadu prawdy i obiektywnej rzeczywistości, co niemal uniemożliwia komunikację i ponadlokalną organizację. A przynajmniej jej niepożądane odmiany. Możemy do tego dorzucić odpowiednią dawkę faszyzmu czy, ogólniej, totalitaryzmu w ramach potrzeby.

Monopole technologiczne dają zdolność do maksymalnej i permanentnej inwigilacji, a nawet spersonalizowanego kształtowania postaw i obrazu rzeczywistości. Do tej pory odbywało się to w ramach prostej żądzy profitu i utrzymania monopolu, a i tak owocowało alienacją społeczną. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, aby poszerzyć paletę motywacji. Narzędzia AI nadawałyby się do tego wyśmienicie, zwłaszcza jeśli uda się wymusić na populacji coraz silniejsze poleganie na wszelkiego rodzaju asystentach językowych.

W przedpokoju czekają natomiast firmy wywiadowczo-militarne oparte o nowe technologie, takie jak Palantir, które znajdują się w pewnym sensie na przecięciu obu powyższych elementów. Gromadzą one dane zarówno od rządów, jak i od gigantów technologicznych, a ich działania mogą być nakierowane już nie na tworzenie miękkich wpływów, ale stricte na diagnozowanie zagrożeń i ich eliminowanie w zarodku, może nawet czysto predykcyjnie (vide: Izrael). Jeśli chcemy popuścić wodze wyobraźni, to możemy też wizualizować sobie zrobotyzowanych zabójców i inne tego rodzaju działania, co zresztą też nie wydaje się aż tak fantastyczne jak się mogło do niedawna wydawać.

Do tych celów dzisiejsza AI nadaje się już całkiem dobrze, a i infrastruktura inwigilacyjna zdaje się zupełnie wystarczająca. Modele językowe wcale nie muszą być geniuszami, co udowodnił już poniekąd Trump (haha). Wystarcza, że są wydajne i są w stanie zastąpić miliony wywiadowych "oficerów prowadzących". Ja natomiast mam znajomych, którzy z chęcią korzystają z chataGPT, aby prowadzić z nimi ogólne dyskusje i traktują go niemal jak prawdziwego przyjaciela. Co jest dla mnie przerażające. Ten człowiek dodatkowo fantazjuje sobie, że będzie w stanie użyć czata do mobilizacji ludzi do rewolucji antykapitalistycznej, co wydaje mi się rozczulająco, ale i tragicznie naiwne.

Podejrzewam, że kolejne wyskoki Groka to natomiast przymiarki do wdrożenia szkieletu ideologicznego do modeli językowych. Na razie prostackie i narzucane od góry, ale docelowo najlepiej dla Władców byłoby je zaszyć bezpośrednio w wartościach parametrów sieci. Swoją drogą ten incydent był ponoć rezultatem śledzenia przez Groka treści niedawnych postów na twitterze (ta "aktualność" to jego wyróżnik), wewnętrznej instrukcji nieunikania kontrowersyjnych tematów i sprawdzania wprost, co w danej kwestii mógł powiedzieć sam Musk. Za każdym firma tłumaczy się z tych zajść poprzez "jakiś nasz programista wpisał coś do kodu po nocy bez pozwolenia", co jest zwyczajnie śmiechu warte.

Powyższe to dla mnie scenariusz wprost z Phillipa K. Dicka, ponieważ – nie wiem czy zaznaczyłem to wyraźnie – oznacza to między innymi faktyczny rozpad zdolności postrzegania wspólnej, intersubiektywnej rzeczywistości poza bezpośrednim otoczeniem. To ma oczywiście miejsce już teraz, bo, jak to się mówi, wszyscy żyjemy w bańkach, a Manufacturing Consent miało się świetnie już prawie wiek temu. Jeszcze nigdy możliwości w tym zakresie nie były jednak tak wielkie jak teraz. Internet miał nam przynieść nieograniczony dostęp do informacji i komunikacji, a może się skończyć tak, że uwięzi nas w symulakrach z luster i dymu.

Dodam jeszcze, że naczelni technolodzy mają już do tego wszystkiego podkładkę ideologiczną w postaci transhumanizmu, technokapitalizmu i jeszcze kilku innych idiotyzmów. Kończy się to w każdym razie tym, że to Oni są dzisiejszymi Ubermenschami, a przy okazji może powinni też szerzyć swoje geny. No i oczywiście rozwoju i wdrażania AI nie wolno w żaden sposób hamować!

Wszystko co opisałem powyżej, to oczywiście jeno etap zalążkowy, bo może być jeszcze dużo gorzej. U sterów mamy psychopatów, bo takowych niestety destyluje nagi kapitalizm. Pod tym względem dużo bardziej jestem skłonny już zaufać chińskiej partii komunistycznej, bo oni przynajmniej mają jakieś deklarowane ideały i przynajmniej próbują kontrolować sytuację. W mojej ocenie natknęliśmy się na te technologie w najgorszym możliwym momencie i w fatalnej konfiguracji. Popełniliśmy już kardynalny błąd z internetem, a teraz brniemy na ślepo w kolejną pułapkę...

Bardzo chcę się mylić i szczerze pożądam, abyście wyprowadzili mnie z błędu. Wiem, że niektórzy zamykają dyskusję stwierdzeniem, iż to "tylko kolejne narzędzie" i każda technologia może być użyta zarówno do zła, jak i dobra, ale dla mnie to po prostu banał unikowy, bo moim zdaniem jesteśmy właśnie na prostej drodze do Zła. Tak, brzmię tutaj jak mesjanistyczny panikarz, a sprawa nie została jeszcze definitywnie przesądzona i nawet amerykański kongres odrzucił 10-letni zakaz ograniczeń AI. Ale ja pozostaję wybitnie zaniepokojony.

Czekam na Wasze racjonalne i może bardziej wyważone opinie w tym temacie.

10
DyLEMaty / Odp: Eksploracja Kosmosu
« dnia: Lipca 16, 2025, 06:19:59 pm »
Na stacji przepracowano do tej pory około pięciu tysięcy roboczo-tygodni i kompletnie nic, w sensie wyników naukowych, z tego nie wynika.

Chciałbym niniejszym silnie poprzeć tę opinię, bo nigdy nie natknąłem się na żadne informacje, które by temu zaprzeczały. Ta strona NASA zawiera próbę krótkiego podsumowania i... nie wygląda to imponująco. Z mojej perspektywy sprowadza się to do obserwacji zachowania ludzkiego organizmu w kosmosie, technologii związanych z podtrzymywaniem życia w przestrzeni oraz skromnych eskperymentów z innych dziedzin, które oczywiście równie dobrze – a taniej! – dałoby się wykonać bez udziału ludzi.

W mojej ocenie ISS jako taka może nie była błędem, ale ładowanie na nią ogromnych pieniędzy przez ponad ćwierć wieku (ponad $200 mld..?) już się tak kwalifikuje. Wcześniej nie odzywałem się w temacie, ale ostatnie kilka tygodni w Polsce z hipereskcytacją wokół Sławoja (czy jak mu tam), to już było dla mnie za dużo.

Za te dolary dało się zrobić tyle ciekawego w kosmosie, że gotów byłbym płakać ze szczęścia na kolanach ;-) A tak to możemy poogladać tylko kolejne tradycyjnie niewinne wygłupy na stacji, oczywiście piękne widoki Ziemi, a teraz jeszcze ta żenada z polaczkiem na orbicie. Eh...

11
Hyde Park / Odp: Rosja, ZSRR, Ukraina...
« dnia: Lipca 16, 2025, 05:50:43 pm »
Trump dobija Ukrainę.
Jaką czynnością?
Brak czynności to nie czynność.
+
USA nie stać na obronę atakiem Izraela z jednoczesnym udziałem na peryferiach Europy.

Bredzisz. Stany jak najbardziej stać na jedno i drugie. Akurat z finansowaniem armii to oni nigdy nie mieli problemu. A z Izraelem to może należało sobie odpuścić jak już przeszli do ewidentnej czystki etnicznej..? Ale tak to sobie mogę fantazjować, bo to przecież nic nowego na przestrzeni ostatnich 80 lat...

Rosja jest częścią obozu wrogiego USA, a do tego deklaruje i propaguje ideologię sprzeczną z liberalną koncepcją Zachodu. Ukraina zgłosiła natomiast chęć akcesu do świata zachodniego (Unia, NATO). To była świetna okazja, żeby osiągnąć duży zysk kosztem cudzych żołnierzy, a dodatkowo dać zarobić swoim producentom sprzętu. Co więcej, zdobyć również bezcenną wiedzę i doświadczenie na temat walki w niecodziennych warunkach pełnoskalowego konfliktu równorzędnych stron. Połowę sprawy załatwiłyby już pewnie zmasowane i skrupulatnie realizowane sankcje.

Niestety, powyższe odnośni się głównie do czasów Bidena, bo Trump to już poniekąd wykwit nurtu kreowanego właśnie przez Putina, więc dziwnym nie jest, że są świetnymi kolegami ze wspólnym interesem. Może zatem należałoby powiedzieć, że sprawę spieprzyła koncertowo szczególnie Europa, bo Rosja to żaden mocarz w porównaniu. Szkoda tylko, że na polu militarno-dyplomatycznym Unia to jest najlepsza we wzniosłych i kwiecistych deklaracjach. Ale tak to się kończy jak się zahamowuje jednoczenie w jednej trzeciej drogi i pozostawia twór polityczny z gigantycznym deficytem demokratycznego mandatu i zdolności decyzyjnych...

12
Hyde Park / Odp: Katedry, pałace, zamki vs pot, łzy i krew chłopów.
« dnia: Marca 31, 2025, 11:10:57 am »
(...) A na Zachodzie dla milionerów bywały przecie stawki dużo wyższe i jeśli ktoś dużo zarabiał, to efektywnie mógł płacić ponad 90%. To dopiero wyzysk.

Żeby płaciś efektywnie ponad 90%, to chyba trzeba było się wybitnie postarać. W takich USA w latach 1943-1963 dochód wykraczający ponad maksymalny próg podatkowy był obłożony podatkiem 90%+, ale nie oznacza to jeszcze efektywnej stawki podatkowej w wymiarze ponad 90% dla danego osobnika.

Czepiam się tylko dlatego, że to wyjątkowo irytujący mnie błąd niezrozumienia istoty progresywnego opodatkowania, który jest ponadto instrumentalnie wykorzystywany do podkopywania wszelkich postulatów idących w tym kierunku.


Rozmaite badania dowodzą/twierdzą, że potrzeba religii jest wbudowana w ludzkie umysły, w każdym razie w ich znaczną część. Więc nie da się (religii jakiejś) pozbyć, bo ona się samoindukuje.

A czy ja twierdziłem, że wszelkie religie da się i należy wyplenić do nogi? Ja tylko napisałem, że to jakby zbędne "hipotezy" :-)

Religie czy tam metafizyki mogą się nawet samoindukować, ale Bóg Spinozy, hipotetyczne matematyczne światy czy prywatne doświadczenia mistyczne nie indukują od razu przymusu prozelityzmu czy naginania niezainteresowanych do własnych dogmatycznych przekonań. A mój jad jest nakierowany głównie na zorganizowane religie, które upierdliwie domagają się co najmniej respektowania ich Ostatecznych Wskazówek i Odpowiedzi.

Jakimś pocieszeniem jest w tym względzie laicyzująca się Europa Zachodnia (a nawet Polska!), gdzie religia zanika – albo zanikała, nie wiem czy populacja muzułmanów coś w tej kwestii zmieniła – i okazało się, że świat się wcale od tego nie wali.

13
Hyde Park / Odp: Katedry, pałace, zamki vs pot, łzy i krew chłopów.
« dnia: Marca 30, 2025, 03:21:34 pm »

Jeśli moje podejście do katedr jest ahistoryczne, to do kiedy obowiązuje ta zasada, że było jak było, bo musiało tak być?

Musisz wiedzieć, że to pytanie ma charakter czysto retoryczny, żeby nie powiedzieć demagogiczny. Mając wystarczające samozaparcie i odpowiedni zasób czasu dałoby się je – i chyba wiele innych Twoich pytań – rozłożyć na kombinację błędów logicznych i manipulacji retorycznych. Moim zdaniem zmierzasz prosto do osiągnięcia proof by assertion.

Nikt nie twierdził, że istnieje jakakolwiek sztywna granica ahistoryczności. Ty po prostu domagasz się od przodków lepszej wiedzy z przyszłych tysiącleci albo z wysokiego konika chcesz oceniać ich działania, które są w zasadzie amoralnymi konsewkencjami kulturowej walki o przetrwanie. OK, Twoje prawo. Ale w żaden sposób nie zmieni to faktu, że monumentalne budowle i tak by się pojawiały, a ogólny wyzysk klas niższych miałby miejsce, bo taka była struktura systemów, które doprowadziły nas do aktualnego miejsca. A ponadto nie znamy żadnej "moralniejszej" alternatywy, która była by w stanie obronić się w swojej niszy w konfrontacji z "niemoralnymi" rywalami.

Albo inaczej: gdyby przeszczepić Twoje stanowisko na grunt biologiczny, to można by mieć pretensje o jakieś rezultaty ewolucji i ewewntualnie oceniać ich skutki pod względem moralnym. Tymczasem jest to proces bezmyślny i punktowo losowy, ale w swoim ogólnym charakterze przejawiający pewne nieuniknione prawidłowości, które nie były niczyim założeniem ani decyzją.


Czy kanał białomorski też był słuszny?
Równie słuszny, nieuchronny i konieczny jak katedry?
Czy jakoś inaczej słuszny, mniej słuszny, ale ciągle słuszny?

A kto twierdził, że cokolwiek tu jest słuszne? Zbijanie takich chochołów jest zapewne stratą czasu, bo metę można w ten sposób przesuwać w nieskończoność, a finalnie i tak pewnie nikt nie zmieni zdania.

Czy Ty chciałbyś wydestylować z przeszłości to co dobre i słuszne, a następnie oddzielić to twardą barierą od rzeczy, które oceniasz źle? Ignorując współzależności pomiędzy nimi? Na przykład (hipotetycznie): katedry [zło] umożliwiają utworzenie wysoko rozwiniętej cywilizacji, której wolne zasoby umożliwiają funkcjonowanie mędrków, co to mają czas odkryć metodę naukową [dobro]. Muszę dodawać, że to uproszczenie?

Jeśli bardzo Ci na tym zależy, to możesz zrobić wielką listę Dobrego i Złego, a pewnie i napisać o tym względnie ciekawą książkę, ale czy to doprowadzi do jakichś faktycznie pouczających generalizacji ponad "wyzysk niedobry! chcemy zdrowia, szczęścia i pomyślności dla każdego"? Żeby coś faktycznie interesującego z tego wynikało trzeba by było jakoś to uorganizować i ustrukturyzować, a i tak pożytkiem byłyby raczej rady na przyszłość, a nie potępienie przeszłości w ramach dość banalnej konstatacji, że życie było dla większości "nędzne, brutalne i krótkie", bo to chyba każdy wie.


Czy to, co wiemy o religiach jakoś (jakkolwiek) wpływa, waszym zdaniem, na ocenę katedr?

Ja uważam, że religie były najpewniej koniecznym przystankiem na naszej trasie ewolucji cywilizacyjnej, ale wraz z odkryciem metody naukowej stały się w zasadzie zbędne / szkodliwe. Ale to nie zmienia faktu, że wiele dzieł sztuki stworzonych pod wpływem religii jest wartościowych. Wystarczająca odpowiedź?

14
Hyde Park / Odp: Katedry, pałace, zamki vs pot, łzy i krew chłopów.
« dnia: Marca 29, 2025, 03:48:17 pm »
Pozwolę sobie na krótkie przyłączenie się do tej dyskusji. Z góry przepraszam osoby, które poniżej mogę obrazić.

Cetarianie, Twoje podejście do tematu wydaje mi się bardzo naiwne i skrajnie anachroniczne, a dodatkowo tak egocentrycznie domknięte, że nieprzyjmujące argumentów z zewnątrz. Obawiam się zatem, że cała ta rozmowa może nie mieć większego sensu, ale cóż, spróbuję.

Każda forma ogranizacji społecznej i ekonomicznej ma swoje konsekwencje podyktowane koniecznością utrzymania danego systemu. Wraz z wynalezieniem rolnictwa i umożliwieniem osiadłego trybu życia osiągnięto wyższą wydajność pracy, potencjalnie większą gęstość zaludnienia i efektywniejsze gromadzenie zapasów. Jednocześnie pojawiła się wyjątkowo wydajna nisza grabieżcza dla grup sąsiedzkich, które mogły potencjalnie łupić zbrojnie osiadłych – i do tego skupionych w osady – rolników, którzy nie mogli już po prostu czmychnąć do kryjówek zabierając ze sobą większość swojego dobytu. Konieczna była zatem jakaś forma dalszej organizacji i centralizacji osiadłych grup w celu obrony przed łupieżcami. Presje tego samego rodzaju działały oczywiście również po drugiej stronie...

Skoro wyłoniły się już pierwociny kasty sprawującej władzę, to cóż miało powstrzymać jej dalszą koncentrację, separowanie się możnych od "plebsu", a w dalszej kolejności wyzysk rolników i tworzenie się mechanizmów sankcjonujących ten stan rzeczy? Zwłaszcza, że – na poziomie całej organizacji społecznej – często oznaczało to wzrost sprawności i "przeżywalności" grupy.

Oczywiście wszystko opisane powyżej to piramidalne uproszczenie na poziomie dziecięcej czytanki, które pomija mnóstwo wyjątków, różnego rodzaju ograniczeń i czynników zaburzających. Niemniej taka była ogólna logika wynikająca z samej struktury społeczno-ekonomicznej. Co jest chyba, o ile mi wiadomo, potwierdzane przez materiały historyczne, bo tego rodzaju "eksperymenty historyczne" przebiegały niezależne w wielu miejscach. Niemniej mogę się w tej kwestii mylić, zwłaszcza że wyjątków też nie brakowało, choćby z uwagi na ograniczenia geograficzne czy przyrodnicze.

Tak czy siak, każda władza zawsze potrzebowała legitymacji, a często również zdolności do koncentrowania wysiłków populacji w określenym celu. Na to nakładała się, również niewiele zmieniona do dziś, permanenta walka o status na poziomie grup i jednostek (zwłaszcza na poziomie możnowładców, bo to chyba status jest tam szczególnie cenioną walutą atutową). A stąd już prosta droga do katedr i pałaców...

Moralność jest natomiast plastyczna i daje się dość swobodnie naginać do potrzeb i okoliczności. Nawet wysoce scentralizowane religie monoteistyczne (oparte rzekomo na zestandaryzowanym tekście bazowym) umożliwiają – na poziomie interpretacji – osiągnięcie w zasadzie dowolnego, uprzednio zamierzonego wskazania etycznego. Wiodącym wyznacznikiem jest tu jednak zwykle wewnętrzna logika systemu i w jakiejś części interes klas panujących. Konkretne decyzje, z logicznego punktu widzenia mniej lub bardziej losowe, podejmowały oczywiście zwykle jednostki, które znajdowały się z kolei pod wpływem dominującego paradygmatu, uwarunkowań społeczno-ekonomicznych orazu interesu własnego.

Ocena ich działań z dzisiejszej, "historycznie oświeconej" pozycji nie ma jednak większego sensu. Możesz oczywiście twierdzić, że katedry były bezsensowne, a wyzysk poddanych haniebny i możesz nawet mieć w tym jakiś rodzaj racji, ale tego rodzaju działania były najpewniej nieuniknione i konieczne dla trwania i rozwoju cywilizacyjnego. Przynajmniej znając ludzką naturę. Może w jakichś hipotetycznych nieziemskich cywilizacjach udało się osiągnąć podobny poziom rozwoju bez tego rodzaju "skutków ubocznych", ale tego najpewniej się nie dowiemy...

Nie ma też co z taką teraźniejszą wyższością i "lepszą wiedzą" podchodzić do czasów historycznych. To oczywiście banał, ale ówcześnie ludzie nie mieli takiego oglądu pola jak my współcześnie, bo to my stoimy na ich barkach, a nie na odwrót. Ponadto, nasza aktualna cywilizacja wcale nie jest aż tak cudna przez porównanie, jak zdaje Ci się wydawać (ale może to tylko moja nieuprawiona supozycja – jeśli tak, to racz mi wybaczyć). Wiemy gigantycznie więcej, a nadal, jako grupy i jednostki, zachowujemy się jak kretyni, nasza etyka bynajmniej nie jest finalna, a nasz system społeczno-ekonomiczny jest patologiczny (swoją drogą najpewniej nadal oddajemy ponad połowę wypracowanej wartości pracy, tylko jesteśmy po prostu technologicznie bardziej wydajni). I w żadnym przewidywalnym czasie się to nie zmieni. Jeśli za set let jakiś Cetarian Drugi dokopie się do tego forum i Twoich hipotetycznych memorałów, to będzie się pewnie pokładał z oburzenia i wołał "skandal! jak tak można było?!".

Niemniej, tak: poddaństwo dobre z pewnością nie było, a wyzysk słabszych przez silniejszych też do chwalebnych nie należy. Ale Notre Dame stoi przynajmniej od 750 lat, a Wielka Piramida od czterech i pół tysiąca. Nadal cieszą oko i potrafią powalić na kolana obserwatorów. Można się więc zawahać czy akurat w takich przypadkach faktycznie nie było warto...

Mógłbym tu jeszcze rozwijać kolejne podwątki tego tematu, ale tekst już teraz jest długi i pewnie nieco bełkotliwy.

Na koniec jeszcze tylko finalna złośliwość, choć mam świadomość, że jestem tu bezczelnym gościem: na Boha Filozofów, Q, czy Ty się naprawdę nie potrafisz powstrzymać przed dorzucaniem finalnych trzech groszy do literalnie każdej dyskusji? Chyba 99% wątków na forum ma zakończenie w postaci Twojego, mniej lub bardziej śmieciowego, posta. Get a life! (Wybacz!)

15
Hyde Park / Odp: ELONA MUSKA „KOLONIA” NA MARSIE
« dnia: Marca 10, 2025, 12:10:32 pm »
Zaintrygowała mnie ta poboczna uwaga odnośnie Ayn Rand. Możesz rozwinąć? Pytam, bo niedawno polecono mi właśnie jej książkę Atlas zbuntowany, a że to cegła (1000+ stron dość drobnym drukiem), to dopiero zbieram siły - być może niepotrzebnie.

Nie zabieraj się, szkoda czasu (no chyba, że chcesz eksplorować ideologię wroga). Otwarcie przyznaję, że sam nie czytałem, ale do diagnozy w zupełności wystarczają mi streszczenia.

To tandetna propaganda hiperkapitalistyczna, gdzie Wielki Człowiek-Wizjoner bierze na barki cały świat i tymi ręcami zmienia historię. Oczywiście w imię postępu, zdrowia, szczęścia i pomyślności, ale przede wszystkim własnego ego. Później autorka wyewoluowała te brednie do rangi pseudo filozofii o nazwie obiektywizmu (sic!), który stał się fundamentem / pretekstem dla rewolucji (neo)liberalnej. Otwartym i wiernym akolitą Ayn Rand był choćby Alan Greenspan, prezes FED przez prawie 20 lat. Ale to tylko czubek góry lodowej, bo jej twórczością uwielbiają się podpierać wszelcy popieprzeni libertarianie.

Człowiek, który polecał Ci tę książkę jest albo ekstremalnie naiwny / zindoktrynowany, albo chciałby Cię zapoznać z zakresem oderwania od rzeczywistości po drugiej stronie barykady. Ale niestety zapewne chodzi o to pierwsze.

Mam świadomość, że w swoich wpisach rzucam tutaj mało eleganckimi uogólnieniami, ale myślę, że czas już zdjąć rękawiczki.


Strony: [1] 2 3 ... 7