Czytałeś, czy strzelasz w ciemno?
Edit:
Nie odpisujesz, zatem rozumiem, że w ciemno... Cóż, tedy wspomogę czymś na kształt streszczeń... U Atwood nic erotomańskiego nie ma, raczej studium totalitaryzmu zbudowanego wokół kwestii prokreacyjnych - prawicy może się nie podobać, bo na religijnym fundamencie (a pewnie by wolała żeby
bolszewicy monopol na zamordyzm w świadomości zbiorowej mieli), choć np. Oramus umiał nad podziałami docenić:
https://www.rp.pl/Plus-Minus/302169928-Margaret-Atwood-Jaki-kres-czeka-nasza-cywilizacje.htmlIwaszkiewicz... No, prywatnie był erotoman i sobie
nie odmawiał, ale w "Kochankach..." podtekst męsko-męski jest b. delikatny (a z adaptacji filmowej, do której sam autor scenariusz pisał, wypadł kompletnie), czytelności dodaje mu dopiero świadomość pewnych faktów z biografii pisarza
* (albowiem rzecz jest dość silnie autob.).
https://www.biblionetka.pl/art.aspx?id=44048Carter, tak, lubiła estetykę krwisto-spermiastego gotycyzmu
**, jak napomknąłem, ale to środek wyrazu, nawiązanie do okrucieństw historii spisanych przez Grimmów, sedno opowieści stanowi trawestacja baśni o Sinobrodym i pokazanie jak bohaterka wywalcza sobie podmiotowość, uwalniając się od - inspirowanego de Sade'm - małżonka-degenerata (który to właśnie jest sprawcą wyrwanych z kontekstu przez pana K.
świństw). A zakończenie tam wręcz mieszczańskie: po wykończeniu - w samoobronie! - ślubnego (zresztą nie własnymi rękami, a przybyłej na pomoc w ostatniej chwili matki), protagonistka znajduje b. konwencjonalne szczęście u boku jego zacnego sługi.
* Na tej zasadzie mógłbyś i "Dialogów" platońskich się czepić, bo wszyscy wiemy co ten Sokrates z uczniami...
** Który jest jednak w b. dobrym guście, sprawdź sam, na innym przykładzie:
https://biblioklept.org/2012/06/03/read-the-werewolf-a-short-fable-by-angela-carter/