Mój życiowy Mistrz, pan Stanisław Lem, napisał gdzieś kiedyś, że w naszym ludzkim rozumie i sumieniu nie sposób rozsądzić, co jest większym złem: skrzywdzić dziecko, dręczyć starca czy pobić kapłana świętą relikwią.
Jako starzec, ośmielę się mieć wyraziste zdanie: z tych trzech przykładów większym złem jest krzywda dziecka.
Dlatego uważam, że pedofilia winna być potępiana bardziej niż inne zło. A już szczególnie pedofilia uprawiana przez osoby, wobec których dziecko jest ufne bardziej niż wobec innych. Dziecko zaś wobec rodziców i nauczycieli jest ufne znacznie bardziej niż wobec obcych.
W rodzinach ludzi wierzących/religijnych nauczycielem jest także – a może bardziej – kapłan-nauczyciel, ponieważ uzasadnia religijnie, co jest złem, a co dobrem.
Dodam, że ten sam zły postępek, zwany przez chrześcijan grzechem, obciąża bardziej chrześcijanina niż niechrześcijanina. Wydaje mi się bowiem, że wszystkich ludzi, niezależnie od ich stosunku do religii, obowiązuje ta sama logika, więc i zasada konsekwencji. To do niej odnoszą się popularne różnicujące frazy o moralności Kalego czy nobblesse oblige.
Pod tym względem kapłan, przynajmniej w oczach zewnętrznych obserwatorów, ma trudniej niż niekapłan, a im kto wyżej stoi w hierarchii kapłaństwa, ten bardziej jest na widelcu moralnym i wizerunkowym. Biskupowi „nie wypada” bardziej niż szeregowemu księdzu, a papieżowi bardziej niż biskupowi. Rzekłbym, iż zgorszenie wśród wiernych rośnie wykładniczo wraz ze środowiskową godnością grzesznika.
Amen.
R.