O niepojętości "wyższych umysłów" pan Lem napisał był bardzo dużo w "Ekstelopedii" i w "Golemie IV". U mnie przykładem (może niedokładnym, ale na pewno dajacym jakie takie pojęcie, o co mi chodzi), jest mrówka, człowiek, Lemowy komp XC generacji. Dalszy ciąg rozumowania jest taki: ze wzrostem "mocy wirtualnej" samego umysłu, w pewnym momencie pojawia się, a potem rośnie jego fizykalna "moc sprawcza" w stosunku do świata rzeczywistego. [Nie od rzeczy będzie tu przypomnieć sławne (czyje?): dostatecznie zaawansowana technika jest nieodróżnialna od magii] Zacna Ania po prostu poszla sobie, lecz częściowo już ona, a na pewno umysły/osobowości/istoty od niej oddalone tak jak ona od człowieka, mają moc sprawczą na poziomie ludzkich cudów, i to w coraz większej skali, a więc atrybut Boga.
Bóg (uogólniony) taki, jakim wystawiają go sobie wielkie religie, na mój rozum nie może istnieć ze względu na sprzeczność swoich immanentnych cech. Lecz może istnieć Byt (tego określenia używam celowo) o przynajmniej niektórych parametrach Boga (w naszym dzisiejszym ludzkim ujęciu/pojęciu). I to nie jako aż GRANICA proponowanego przeze mnie ciągu, lecz już któryś jego element, na przykład (z braku słów) komp CLXXX generacji.
VOSM