Abstrahując od oczywistych przeszkód jak np. możliwości taniego i wydajnego sekwencjonowania DNA - stricte naukowe, powszechność, cena - wszak w Polsce USG i tomograf ciągle są badaniami ekskluzywnymi!, to również uważam, że najbliższe dziesięciolecia to barrdzo małe kroczki w tym kierunku co opisany wyżej.
Dla mnie wiąże się to z barierami ( nazwanymi później: skutkami;)): psychicznymi, społecznymi, kulturowymi. Aby mógł ruszyć jakikolwiek (zakładając, że jest - ma się dobrze i jest powszechny, tani)
program przebudowy człowieka musiałby się on rozpocząć od łamania tych barier...innymi słowy: od zmiany ludzkiej mentalności. Nie wiem czy to Lem w
Summie napisał, że aby wyjść poza człowiecze możliwości, zdolności wpierw potrzebna jest właśnie zmiana świadomości. I stąd obsesyjny temat literatury SF:
w trakcie tej operacji, prowadzonej w końcu pod hasłem "przebudowy człowieka" - człowiek przestaje być człowiekiem
Właśnie tym tematem zajął się Dukaj w swoim opowiadaniu
Król Bólu - towarem jest genom (sprzedawany, kradziony), każdy może się przepisać, miast AI - AG: Artificial Genetics - które zmienia oblicze terroryzmu, miast państw: biostazy oraz "dzika" odmiana autostaza, dżunkle (junklee), projektowane dzieci, Ubezpieczenie Genetyczne (przecież wszystko nie działa idealnie), LPG (Life Playing Game) - to tylko niektóre z pomysłów - okraszone rozważaniami nad człowieczą naturą. Nie jest to ze szczętem głupie. Ludzie zostają z tymi samymi wadami, determinantami - zmienia się "tylko" oblicze świata. Stąd wniosek: żeby móc wykorzystać takie możliwości nauki potrzebny jest...nowy człowiek, który sprosta nowym możliwością technicznym i zmieni swoją "formę".
Hm...generalnie: czytając doniesienia o kolejnych zdobyczach nauki, możliwościach: entuzjazm. Patrząc na nasze polskie podwórko: rozpacz - jakie są możliwości ich upowszechniania? Tanie i w miarę szybko udostępniane są kolejne generacje telewizorów i pralek, telefonów i odtwarzaczy masowej papki, gadżety zaspokajające naszą próżność...natomiast dostępność do zdobyczy medycyny, biologii w jej różnych odmianach wydaje się przy tym wypadać bladziutko. Dlaczego?
Money money money? Jeśli tak to dysproporcje w dostępności różnych usług medycznych będą się ciągle pogłębiać. Co z tego, że diagnostyka będzie dobra jeśli na stosowne zabiegi nie będzie funduszy? O jakich programach przebudowy człowieka więc mówimy? Faktycznie: oby tutaj wyrósł las;)