Macie rację. I - faktycznie - nawet z popularnych lektur to wynika. Prowadzący wojny na zasadzie: jak wezmę łupy, to będzie za co wojsku zapłacić, i regularnie urządzający pogromy Żydów, a w pewnych okolicach i Lombardów, by podreperować pusty skarbiec, możni panowie; ba nawet najmożniejszy, król, który po to przecież Templariuszy zniszczył, by im długów nie płacić (i dodatkowo się obłowić) - co ładnie opisane w "Królach przeklętych" Druona
*. Mający wiecznie puste sakiewki,
i cudem
tylko pełne żołądki, jeśli protektorzy czy kochanki im ich nie napełnią, dumasowscy muszkieterowie (w tym d'Artagnan notorycznie z czynszami zalegający), prący jednak skutecznie (z wyjątkiem zgorzkniałego Atosa) do zaszczytów i tytułów...
* Również scena z ekranizacji: panowie duchowni i świeccy walą po kasę do bankiera (a ten stara się wyjść z kontaktów z nimi bez szwanku, a nawet z zyskiem):
W czasach parytetu złota, za którym niektórzy tęsknią
A za parytetem złota - jak wielokroć pisałem - nie tęsknię, równie dobrze mógłbym za parytetem jeszcze starszym - muszelek. Nawiasowo przypomnę dyskusje na ten temat tu toczone:
https://forum.lem.pl/index.php?topic=553.msg27990#msg27990https://forum.lem.pl/index.php?topic=1020.msg60316#msg60316