Wiara (religia) istniała bez nauki przez ogromny szmat czasu w przeszłości. Minęło naprawdę bardzo dużo czasu zanim pojawiła się myśl, którą powoli można byłoby uważać za naukę.
Tak więc, nie zapędzając się w szczegóły, najpiew była wiara i religia potem długo, długo nic i w końcu zakiełkowała nauka. Nauka wyrosła z tzw. umiejętności.
Wierzenia religijne dawały na tacy proste i jednoznaczne odpowiedzi na nurtujące ludzi pytania. Nie trzeba było prowadzić żadnych badań czy też dochodzeń. Wszystko było jasne i klarowne. Oczywiście podaję to w sporym uogólnieniu, ale tak mniej więcej było.
Dopiero kiedy zaczęła rodzić się niezależna myśl filozoficzna wszystko zaczęło ulegać zmianie. I od razu pojawił się konflikt między religią i nauką, która po prostu podejmowała próbę zupełnie innego spojrzenia na świat - logicznego i wynikającego z obserwacji. Przychodzi mi tu na myśl historia jednego z filozofów greckich, który został wyrzucony z Aten, gdyż uważał Słońce nie za Boga Apolla, ale za rozżarzoną masę o określonej wielkości.
Oczywiście istnieje możliwość koegzystowania nauki z religią. To zależy wyłącznie od ludzi. Z doświadczenia wiemy, że trudno jednak pogodzić religię z nauką. Problem jest bowiem uwięziony w przekonaniu wielu ludzi, że nauka zadaje kłam religii. To prowadziło w prostej linii do ingerencji wiary w sprawy nauki. Ten nacisk był tak silny, że w końcu zatrzymał rozwój nauki (mówi się, że na ponad 200 lat). Nauka przeczekała w okopach, nie dało się jej bowiem już zupełnie poskromić i po pewnym czasie zaczęła z tych okopów wychodzić ze zdwojoną siłą. Zaczęły pojawiać się nowe teorie naukowe, które całkowicie przeczyły dogmatom religijnym. Te teorie nie były jednak skierowane przeciwko religii. Moim zdaniem, gdyby ludzie nie uważali tych odkryć za podważanie wiary, to nigdy nie istniałyby takie antagonizmy między nauką i religią. Darwin (który był osobą wierzącą) pisał przecież oficjalnie o tym, że jego teoria nie przyczy wierze.
Niestety religia nadal wciska się w drzwi nauki mając na uwadze wielką obawę, że nauka ją niszczy. Tak nie powinno być. Nauka idzie od pewnego czasu swoim własnym krokiem a religijne próby podstawiania przysłowiowego haka są śmieszne i nieraz kompromitujące. Religia, jak już kiedyś wspomniałem, powinna także iść swoją drogą. Służyć ma ona przecież wsparciu duchowemu a nie walce z wyimaginowanym najeźdźcą. Religia ma swój własny grunt, którego nauka nigdy jej nie zabierze.
Zapytałeś, czy nauka mogłaby istnieć bez religii? Sądzę, że obecnie tak, ale w przeszłości nie. To wynika z moich wcześniejszych wywodów.
CU
Deck