Przeglądam teraz sobie taką cegiełkę
J. Vogta „Upadek Rzymu”, jest tam sporo o chrześcijaństwie, ale ni zdania, że przez nie ten upadek.
Hipotez dlaczego padł Rzym jest tylko trochę mniej niż hipotez, dlaczego wymarli neandertalczycy (lub mamuty).
Jasne, tak naprawdę wiadomo dlaczego Rzym upadł a są to przyczyny banalne i nie trzeba budować hipotez, gdyż podstawowe czynniki są znane.
Hipotezy potrzebne są do wyjaśniania czynników tych czynników. A nawet głębiej.
Tzn. np. dlaczego w IV wieku brak wybitnych osobistości zdolnych do podjęcia przywództwa, czy też poderwania Rzymian (których czemuś ubywało) – a 400 lat wcześniej była nadwyżka takich, że musieli triumwiraty robić by zaspokoić swe ambicje?
I tu się wpasowuje ta "ołowiowa".Był jeden Aecjisz („ostatni rzymianin”), dający nadzieję, ale to właśnie swoje miernoty go zniszczyły – nazbyt się wychylał?
Ich światopoglądowy horyzont nie obejmował już czegoś takiego jak państwo, a jedynie własne d.
Więc skąd taka zmiana i upadek czegoś czym wcześniej sami się szczycili z
virtus na czele?
Cała sytuacja przypomina mi „mysią utopię”, z tą różnicą, że tam nie było czynników wrogich i myszki same wymarły dbając jeno o swe futerko; tutaj pojawili się Hunowie i odpalili cały ten proces (kluczowy dla upadku) zwany
„wielką wędrówką ludów”.
To ten czynnik zewnętrzny o którym wspominał wyżej Krawczuk.
Ot, cała tajemnica. Pomijając ważny aspekt gospodarczo-społeczny.
Szerzej zaś patrząc, Rzymianie mieli więcej kryzysów. Każdy jednak działał na podobieństwo szczepionki, tzn skłaniał organizm do reformy, dopasowania się. Wszystkie zmiany ustrojowe; upadek republiki, pryncypat, jego upadek, dominat - były poprzedzane kryzysami. Jednak tym razem szczepionka znana jako beach-bou-żi zabiła pacjenta. Ot, wystąpił nawzbytni NOP

Stary był dziad.
Rzym był jak tatuś Muminka - jak przychodził ktoś nowy do Doliny Muminków to tatuś dokładał deskę i krzesło do stołu. Oczywiście nie tyle przychodził w tym wypadku, co był podbijany, jednak zasadniczo szanowano wszystkie religie podbitych
Trochę idealizujesz

Zaś samo chrześcijaństwo, jak już się za Konstantyna, po tym jak zobaczył krwisty krzyż na niebie (dziś wiadomo, że to były chemitrailsy o zachodzie) wybiło na religię państwowo-nakazową to zaraz położyło kres tolerancji a poprzez swoje podejście wobec religii pogan pojawiły się krwawe rozprawy na tle religijnym.... Nic nie trwa wiecznie, ale w zasadzie chrześcijaństwo było nowym czynnikiem, więc wrodzona podejrzliwość każe zwrócić nań uwagę.
No nie do końca tak... chrześcijaństwo nie było nowym czynnikiem, gdyż funkcjonowało w imperium już od jakichś 300-stu lat.
Konstantyn nie wybił tej religii na „nakazową”. Mylisz go z Teodozjuszem.
Konstantyński edykt mediolański (313) tylko chrześcijaństwo legalizował. Uczynienie zeń religii państwowej nastąpiło w latach 380-392 za sprawą wspomnianego Teodozjusza, ale nie miało to wpływu na załamanie Rzymu, gdyż już wcześniej hordy germańskie przekroczyły limes (np. klęska Walensa pod Adrianopolem - 378).
I wreszcie
krwawe rozprawy na tle religijnym?
A niby skąd one?
Cała robota Teodozjusza to odcięcie dawnych kościołów i miejsc kultu od państwowej kasy. Wystarczyło, by cała ta, urzędowa w gruncie rzeczy, fasada posypała się jak domek z kart.
Nie było żadnych istotnych buntów, powstań... ta religia już od dawna była martwa. Nawet z tych
pagani, którzy ponoć po wioskach jeszcze modlili się po staremu, bardziej śmiano się niż zwalczano. Bo nie posądzam Cię o wiarę w cudowna moc sprawczą modłów do Jowisza czy Janusa?

Choć faktycznie takie tezy wtedy się pojawiały głosy i znamy je z kronik - że wysyp huno-germanów i klęski to skutek odejścia od starych bogów.
To zresztą stały argument, i obosieczny. Upadek państwa wielkomorawskiego – pierwszej potęgi słowiańskiej – też tłumaczono odejściem Rościsława od chrześcijaństwa. Karą byli Madziarzy, uważający się zresztą za potomków Hunów.
Umacnianie się barbaros i tworzenie przez nich coraz bardziej efektywnych organizmów państwowych też oczywiście miało swój wkład.
Na Zachodzie nie było żadnych efektywnych organizmów państwowych barbaros, takie powstaną później, dopiero na gruzach Rzymu i raczej mało efektywne. Wcześniej były co najwyżej związki plemienne, w dodatku lubiące wędrować. Dlatego zresztą uciekali przed Hunami, a nie bronili się.
Właściwie jedyny poważny „państwowy” wtedy rywal Rzymu to Persja Sasanidów. Też akurat była w kryzysie, ale jednak potrafiła pogonić Hunów.
Ba, nie była na głównej linii ich marszu.
-Bizancjum to jednak inne państwo, duchowo to całkiem inne. Inaczej zorganizowane. Fakt, że przetrwało 1000 lat i fakt, że w zasadzie też padło... przez chrześcijaństwo .
Czyli Turków?

E, pewnie masz na myśli tych drugich chrześcijan z zachodu , mało chętnych do pomocy?
I choć chrześcijaństwa tam już niewiele to ta niechęć do pomagania rubieżom została im do dzisiaj.

Pojęcie Bizancjum wprowadziła historiografia XIX -wieczna.
Do tego czasu używano nazwy Cesarstwo Wschodniorzymskie. Ale fakt - różnice były, językowo-kulturowe głównie, bo prawnie to czysty Rzym, lekko tylko udoskonalony przez
Kodeks Justyniana.
Różnice większe nasiliły się gdzieś od VI wieku