A dwuwiersz:
Wskoczcie do klozetu i stańcie na głowie
Ja żyję, a wyście pomarli, panowie.
jest po prostu genialny (i trochę w stylu Lemowskim).
Niewątpliwie. I jedno i drugie

.
Natomiast biedny
Q ostatnio katuje się amerykańska klasyką SF tzw. "Złotego Wieku". Znaczy przeczytałem "Misję międzyplanetarną", "Kryptę bestii" i "Slana" Van Vogta oraz "Pozytronowego detektywa" Asimova. Pierwsze co w nich uderza to brak jakiejś przytomniejszej "naukowości", drugie - sprowadzenie wszelkich poważniejszych problemów do pretekstu dla tak sensacyjnej, że aż nudnej akcji. Czytając te pisane drewnianym stylem "arcydzieła" (z powieści "Slan" jest najgorszy, pozostałe da się jakoś strawić) po stokroć rozumie się narzekania z "Fantastyki i futurologii". Jedyne co mozna pochwalic to fakt, że wyobrażnia autorów nie podążała wtedy jeszcze tak utartymi koleinami jak bywa to obecnie...
Przeczytałem też opowiadania Brytyjczyka Clarke'a z tych samych czasów ("Z kolebki - na wieczne orbitowanie", "U progu raju", "Halo, kto mówi?", "Wpadka", "Wielki Wir II", "Podróż do wnętrza komety", "Psia gwiazda", "Przewaga", "Senator i śmierć", "Kto tam?", "Nienawiść", "Małpomoc domowa", "Wschód Saturna") dość błahe, ale na tle amerykańskich utworów tej epoki wypadaja znakomicie - choćby pod wzgledem kosmicznego realizmu. (Inna rzecz, że teraz ten realizm cholernie się zdezaktualizował... Ale to jest ten styl SF, który od dzieciństwa ceniłem...)
EDIT:
Przed chwila przyswoiłem po raz kolejny "Ja, robot" Asimova. Klimat nawet podobny do opowiadań Clarke'a - błahe (poza ostatnim) i raczej sympatyczne "obrazki z przyszłości". Ponownie uderza (mimo b. technicznego sztafażu większości z nich) brak sensownej naukowości - realia wyglądają "jakby były naukowe", ale są raczej umowne (rozbawiło mnie zwłaszcza masowe używanie "pozytronowych mózgów, o których nikt nie wie jak działają" - sic!). Jest więc to taka
pseudo-hard SF. Mimo wszystko lepsze od w/w amerykańskich utworów z tych samych lat (co nie znaczy, że wybitne - na tle futurologicznych zapędów Clarke'a wypada blado). Do poczytania - i nic więcej.