Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.


Wiadomości - Żuczek

Strony: [1] 2 3
1
Pozwole sobie tutaj odpisać- bo ten wątek jest absurdalny. Czy zamiast rozkminiać na forum jakiś problem nie można doczytać dokładnie? Już w temacie Fiaska zobiłam zestawienie- wybaczcie, lekko autystyczna jestem i wszytsko mi musi pasować. Ale nie chce się pchać z kopytami między znawców- te kopyta to też są troche na rzeczy.
Przeczytałam, notując pewne rzeczy, pomijając opisy. Dość dziwne doswiadczenie- czytać beletrystyke jak podręcznik.
Nigdy mnie relacje międzyludzkie zbyt nie obchodziły- ale robiłam zestawienie. Wiec tak- na Prometeuszu stosunki międzyludzkie były nieciekawe. Pewnie dlatego nie była to załoga sowiecka, bo by nie wypadało takich rzeczy pisać. Ale jest to zgodne z prawdą- podczas długich wypraw, nie tylko kosmicznych największym niebezpieczeństwem są ludzie. Było dośc dużo animozji - oprócz jednostkowych też na linii piloci- naukowcy. Czy w takim środowisku były możliwe jakiekolwiek romanse? Czy jakieś inne ujawnianie tego typu spraw? Nie, panowie musieli radzić sobie (nomen omen) na własną ręke i o tym nikt nie mówił- zniszczyli by go. Autor, jako lekarz też był tego świadomy.
Natomiast ten sugerowany romans raczej jest nieprawdopodobny.
Z pilotów wróciło dwóch- i chyba Olaf był jedynym bliskim dla Hala. Z pozostałymi co wrócili - albo uczucie co najmniej ambiwalentne, albo wrogość. Albo nic nie wiadomo, nie są wspominani- więc chyba też różowo nie było.
Natomiast ludzie w świecie zastanym byli kompletnie obcy- inne wychowanie, wartości, doświadczenie. Do tego betryzacja. Czyli tak jakby człowiek miał istnieć wśród innego gatunku. Np. wśród delfinów. Zadziałał instynkt stadny- sciągnięcie najpierw jedynego człowieka który był "swój" a potem utrata głowy dla kobiety która przypomina kobiety z przeszłości. Ja bym nawet z erotyzmem nie przesadzała - raczej potrzeba posiadania kogoś "swojego gatunku".
Ciekawe że chyba jedynym człowiekiem który nie budził niechęci bohatera był doktor Juffon- bo był "staroświecki".
Wizyta w ośrodku uniwersyteckim. Tu nie chodzi o romans- tylko o poparcie/brak poparcia dla następnej wyprawy. Gdyby Hal wyjechał- czyli dowiedział się o wyprawie, i obrażony uciekł- było by to jednoznaczne.
No bo co tam robili? Przygotowywali nową wyprawe. Thurber pyta się co Hal zamierza robić- bo ma plany na jego temat. Olaf prosi o pozostanie- po co? Żeby zjeśc kolacje, przespać się? Nie, pozostanie oznaczało otwartość na wyprawe. Oczywiście- nie udział. Ale choćby zainteresowanie, poznanie planów. Może dalszą współprace- w sumie dosc niegłupie. Opóznie  czasowe wiedzy nie przeszkadza innym na prace w ośrodku, a Hal by szybko też luki w wiedzy nadrobił. Taka praca to by było to "nie byle co" jeżeli brać pod uwage doświadczenie i wiedze.
Poszedł w góry, przepracował to co wiedział już od Eri (szkoda że jej wypowiedzi na temat społeczenswta są potraktowane po macoszemu) oraz to czego się dowiedział w ośrodku. Pogodził się i z zastanym światem, i z ideą wypraw/światem poprzednim. Bo napadł na Thurbera w kwestii celowości wypraw, otrzymał odpowiedz i przetrawił. Nie sugeruje że oznaczało to chęć współpracy- raczej otwartość na komunikacje.
Bezsensowna jest czyjaś uwaga że niby miał się nigdy potem nie widzieć z poprzednią załogą. Czemu niby?  Lot miał się odbyć "nieprędko" a odległośc nie stanowiła problemu. Nie doszło do odcięcia się od projektu.
 
Czemu ktoś sugerował "pistolet"? Znowu- lepiej doczytać dokładnie co jest na ten temat napisane a nie bić piane. Oczywiście, pistolety sprzedawano jak landrynki, w każdym sklepie, w świecie w którym ani ludzie ani zwierzęta nie stanowili niebezpieczeństwa.
Cytuj
Wstałem, podniosłem lampę, ustawiłem biurko, potknąłem się o coś — to był turystyczny nóż. Leżał na podłodze.
 Cisnąłem go do walizy
Wyjęty z tejze walizki, upadł w czasie walki.

"Gwałcenie" kilka dni w domku- znowu- na następny dzień odwozi Eri z powrotem. To był jeden dzień- a raczej jedna noc.

Dobrze, nie będe się czepiać drobiazgów. Ale jest jeden fragment który daje do myślenia.

Arne Ennesson. Podaje imie i nazwisko bo pojawia się czasem tylko jedno. Ten od ptaków.
Cytuj
W ostatniej chwili przed zaśnięciem wydało mi się, że jestem tam. na moim miejscu, w koi, głęboko, przy samym żelaznym dnie, a obok mnie leży mały Arne — ocknąłem się na mgnienie. Nie. Arne nie żył, byłem na Ziemi. Dziewczyna oddychała cicho.
Jak to tłumaczyć? Tym bardziej że
Cytuj
A Ennesson? Byliśmy z sobą źle — nie cierpiałem go. Ale w komorze ciśnień mocowałem się z Olafem, który nie chciał mnie wypuścić, bo było za późno:
Mam zestawienie - osoby z załogi - do końca nie wszyscy wiadomi, nie wiadomo ile wróciło. Ale nie chce nudzić.
Też jest jedna nieścisłośc jeżeli chodzi o daty- tutaj chyba Autor zawinił.
Może doczytam wątek i zobacze co jeszcze. Chętnie wróce do Fiaska- ale to "gęsty" tekst, wymaga więcej uwagi. Albo mój ulubiony Pokój na Ziemi - też już nie pamiętam bo wątek czytałam  chyba rok temu.
Napisze coś jeszcze na temat Powrotu- ale to bedą raczej moje gdybania. Czego za bardzo nie lubie.

2
Akademia Lemologiczna / Odp: Akademia Lemologiczna [Organizacja]
« dnia: Stycznia 16, 2025, 10:18:10 am »
Dobrze, pomału zaczne odpisywać. Są dwie wersje- czytam papierowe wydanie, robie notatki i ew. wkładam karteczki. Wtedy jutro coś będzie. Druga wersja- sprawdzam w momencie odpisywania na konkretny temat- czyli moge zacząć już teraz. Wtedy moge coś pominąć, ale szybciej będzie. Nie bardzo chce mi się te wątki czytać jeszcze raz, będe pisać z pamięci i ew. sprawdzać czasem.
Gdzie to mam zrobić? Tj. pod którym wątkiem? Ten o homomiłości zawiera więcej błedów- jak ktoś miał czas by pisać i roztrząsać, a nie miał czasu przeczytać ze zrozumieniem? Ew. wrócić do tekstu?

3
Akademia Lemologiczna / Odp: Akademia Lemologiczna [Organizacja]
« dnia: Stycznia 15, 2025, 11:52:09 pm »
Już czytając o Fiasku miałam wiele uwag- ale kim ja jestem żeby zwracać uwage? Zrobiłam nawet dokładne zestawienie (dotyczące tożsamości Marka Tempe) - ale nie chciałam nikomu nadepnąć na odcisk. Potem Eden- krótkie, łatwe i przyjemne. I znowu- ktoś to czytał? No i teraz wdepłam na wątek homomiłości. W "Powrocie". Owszem, jest tam coś- ale nie tam gdzie szukacie. Fcząsło mną. Mam po kolei napisać? Z tym że już odpuściłam "Fiasko" i musiała bym znowu szukać. Z "Powrotem" jestem na bieżąco- bo naprawde to sprawdzałam.  Teraz się odmeldowuje - 3-6 rano wyprowadzam kurdla na zabłocia.

4
Akademia Lemologiczna / Odp: Akademia Lemologiczna [Organizacja]
« dnia: Stycznia 15, 2025, 12:42:48 pm »
Czy mogę tutaj zwrócić na coś uwage? Zdaje sobie sprawe że dyskutuje ze specjalistami, którzy mają ode mnie większe pojęcie. Ale- (to sakramentalne "ale") - poczytałam sobie troche dyskusji. I widze że duża część dyskutantów bije piane- a można by książke z uwagą przeczytać. Wtedy by się dużo wyjaśniło. Zwłaszcza jeżeli chodzi o rzeczy łatwe i szybkie do czytania- taki "Eden" czy "Powrót" to są góra trzy godziny. Większość wątpliwości by się sama wyjaśniła.

5
Hyde Park / Odp: Bracia mniejsi
« dnia: Marca 03, 2024, 05:06:30 pm »
Cytuj
Nie gardła, tylko rdzenia kręgowego - to zasadnicza różnica, i pod warunkiem że wysoko (znaczy jak najbliżej czaszki). Przecięcie w okolicy pupy nie załatwia sprawy.
Nie. Przecięcie rdzenia nie powoduje ani śmierci (przynajmniej nie od razu) ani utraty przytomności. To jest tzw. gnykowanie, stosowane dawniej w Europie. W tej chwili oczywiście zakazane.
Czytam wątek po kawałku, bo czasu mało.

6
Hyde Park / Odp: Bracia mniejsi
« dnia: Marca 03, 2024, 02:30:55 pm »
Będą jeść mięso nie-halal. Wystarczy że będzie tańsze.

7
Akademia Lemologiczna / Odp: Akademia Lemologiczna [Wizja lokalna]
« dnia: Marca 03, 2024, 11:13:10 am »
Zygota też raczej pełzać nie może- przynajmniej nie taki kawał. I na zewnątrz. Raczej jakiś przewód wewnątrz ciała. Chyba że jakieś specjalne, otorbione zygoty z narządem ruchu. Albo na tyle duże że bierze się ręka i przenosi.
Osmoza działą tylko do pewnej wiekości. Okazuje się że torbacze też mają łożysko.Raczej było by jakieś połączenie z układem krwionośnym matki.
Co do kurdli- mają sierść. I chyba są stałocieplne. Oczywiście dinozaury też mogły być stałocieplne, chyba to była stałocieplnośc wielkich zwierząt, a nie taka jak u ssaków. Ale oczywiście to zwierzęta mityczne, poddane inżynierii genetycznej i tak dalej.

&t=351s
5.47
i teraz ja mam coś co wyląda dokładnie tak samo.  Jak leży.
Head like a snake,
neck like a drake,
foot like a cat,
tail like a rat.
i jest bez wątpienia ssakiem. Dlateo pisałam że musze wyprowadzić kurdla na zabłocia.


8
Hyde Park / Odp: Bracia mniejsi
« dnia: Marca 03, 2024, 10:41:53 am »
Na zielenine nie przejdą. Jak pisałam kupują zwykłe kurczaki w supermarketach. Na bazarze mają halal, ale drogie. Oni są religijni, ale nie tak żeby sami się poświęcać.
Pytałam się kiedyś, przez ciekawość o konine. Podobno mogą, zwłaszcza w warunkach wojennych.

9
Hyde Park / Odp: Bracia mniejsi
« dnia: Marca 02, 2024, 06:34:48 pm »
Nie przeczytałam całeggo wątku bo nie bardzo mam czas. Ale ten temat leży mi na sercu.  Chce się odnieść do kwesti uboju.
W Unii obowiązkowe jest ogłuszenie.
Można to zrobić za pomocą prądu- specjalne kleszcze. Można za pomocą aparatu, tzw. radical. Jest to tuleja w której chodzi metalowy trzpień odpalany ładunkiem prochowym.  Pierwszy sposób stosuje się głównie u świń, drugi u bydła. Z tym że gdy używa się prądu to konieczne jest żeby w specjalnej szafce był radical na wypadek awarii. Zwierze nie może zejść ze stanowiska ubojowego. Oba te sposoby odbierają przytomność od razu. Prąd- wiadomo, radical jest przykładany do głowy, więc też chyba jasne. Najlepszym sposobem jest usypianie za pomocą dwutlenku węgla. Jest to całkowicie bezbolesne, gdy jest przeprowadzone odpowiednio zwierzęta nie panikują. Jest odwracalne- w razie awarii można je bez problemu wybudzić.
Wszystkie te metody powodują że zwierze  nie czuje bólu. Nożem (teraz rzadko) albo specjalnym nożem igłowym są otwierane duże naczynia szyjne. Przy czym przy obu metodach rana jest minimalna. Chodzi m.in o niemarnowanie mięsa- krwiak trzeba wyciąć. Zwierze jest nieprzytomne. jest podwieszane za tylną noge, serce cały czas pracuje pompując krew. Dobremu wykrwawieniu sprzyja też grawitacja - to podwieszenie. Wykrwawienie odróżnia mięso od padliny- gdy np. ktoś zastosuje tzw. ubój pozorowany (na martwym już zwierzęciu) lub ubój w agonii- tusza jest niewykrwawiona.
Śmierć następuje na skutek wykrwawienia.

Teraz ubój rytualny.
Podrzyna się całe gardło-tchawice, przełyk, naczynia i nerwy. Zwierze często jest obracane w tzw. klatce obrotowej.
Podcięcie naczyń jarzmowych nie powoduje ustania dopływu krwi do mózgu - dostarczana jest też przez tętnice (między) kregowe. Poza tym ponieważ głowa jest na dole-ciśnienie nie spada od razu. Zwierze cały czas jest przytomne, próbuje wokalizować, ale nie moze z podciętą tchawicą. Przytomność jest zachowana do 5 minut. Cierpienie i strach są ogromne.
To by były argumenty humanitarne przeciwko ubojowi rytualnemu. Są i inne- nie wiem czemu w Polsce nie podawane do wiadomości publicznej.Znam to z badań duńskich.Ponieważ ubojowi rytualnemu poddawane są przeżuwacze- przy przecięciu przełyku wylewa się treść żwaczowa, a nawet z dalszych odcinków przewodu pokarmowego- zwierze wymiotuje w stresie. Obok leżą duże naczynia żylne i tętnice. Siłą ssąca serca u np. byka jest spora. Naczynia te są  dośc duzej średnicy, treść pokarmowa jest w nie zasysana. W rezultacie 100% ćwiartek przednich i 60% tylnych jest zanieczyszczona treścią pokarmową. Czyli- usmarowana gówienkiem i to od środka. Oczywiście przy takim traktowaniu jak w normalnej rzezni  była by ocena- niezdatne. 

Na Bornholmie jest rzeznia drobiu - i te kurczaki są halal. A są ogłuszane prądem. Czyli jak religiantów zmusić to z miesa nie zrezygnują, tylko przymkną oczy. Poza tym muzułmanie w Danii normalnie kupują drób w supermarketach i nie patrzą na halal. Byle taniej było.
Mogła bym jeszcze napisać co opowiadał kolega co miał nadzór nad rzeznia halal w Anglii-horror zmieszany z czarną komedią.
 
 

10
Hyde Park / Odp: Weir, "Marsjanin", itd.
« dnia: Marca 01, 2024, 10:06:54 pm »
Największa wpadka w Hail Mary. Wiemy skąd astrofagi brały energie, wodór, tlen i węgiel. A inne pierwiastki?? Przecież to miały być organizmy podobne do ziemskich. Osławiony nawóz NPK tonami byłby potrzebny, a reszta?

Ja to widze tak- zamieniały energie w mase. Ale chyba nie po prostu przybywało im samej masy, tylko wytwarzały coś co ma mase. Mogły wytwarzać potrzebne pierwiastki. Pytanie czemu to nie wyszło w czasie pomiaru - tj. część tej masy musiała by niejako zostać w astrofagach jako ich wzrost. Może nie mierzyli tego w czasie wzrostu czy podziału. Pytanie też kiedy rosły.
Dlaczego nie wytwarzały węgla i tlenu tylko popylały na Wenus? Bardziej im się to opłaciło? możliwe.

11
Akademia Lemologiczna / Odp: Akademia Lemologiczna [Wizja lokalna]
« dnia: Marca 01, 2024, 09:41:02 pm »
Jest pięć razy opisany staw kolanowy Encjan. Zawsze jest nazwany stawem kolanowym, mało, spotkany w brodawce Xaatera profesor Xaater mówi wyraznie -
Cytuj
deformitatis congenitae articulationum genu
-biorąc Tichego za Encjanina. Brodawka oczywiście od brodawki Vatera.
Trzeba  przyjąć że po prostu Encjanie mają inną anatomie niż ptaki.
Nie umiem ustalić jak wyglądała ich twarz. Oczy i pałubowate wybrzuszenie, z nozdrzami. Zgoda. Ale jedli- czym? Bo jedli twarzą czy też głową.
 Wspomniane są
Cytuj
"orificia oviductales umieszczone powyżej otworu gębowego"
.
Chyba mieli dzioby bo
Cytuj
" Usłyszawszy o mym spotkaniu z Tahalatem, Tiuxtl uśmiechnął się ironicznie. Oficjalna propaganda, rzekł, jarmarczne sztuczki i tricki, zawracanie dzioba."
Mieli kciuk - "
Cytuj
"Luzanin czekał mnie z wyciągniętą już ręką, jakby w obawie, że zapomni, jak należy witać się z człowiekiem, a gdy podałem mu dłoń, włożył mi do garści swoją razem z kciukiem."
co jest możliwe, ptaki go mają.

Co do rozmnażania- jak ta gąbkowata substancja dostawała się do torby? Torbacze same przepełzają, z pomocą matki. Wylizuje ona ścieżke w sierści i tak noworodek, bardzo jeszcze słabo wykształcony znajduje droge. Więc są 3 możliwości- jakiś przewód wewnątrz ciała, pełzanie (mało prawdopodobne, dośc daleko to by było i jak gąbka ma pełzać?) albo przekładane "ręcznie".
Wtedy i samo zapłodnienie było by wolicjonalne, i potem przełożenie tej "gąbki".
 Zagłada Kliwian za pomocą "broni fertylizacyjnej" (czy też w ogóle użycie tej broni) jest problematyczne. Oczywiście to są tylko niepewne przekazy. Wystarczyła by maseczka czy zapłodnienie w zamkniętym pomieszczeniu. Nie można było zapłodnić ot, tak przypadkowo na spacerze.
Problematyczny jest też
Cytuj
"embrion przekształcają w złośliwy nowotwór atakujący organizm matki, nim zdąży opuścić jej ciało".
Dalej - sensacje wywołałą informacja że ludzie karmią młode mlekiem. Wiec jak są karmieni mali Encjanie w torbach? Wytwarzają jakieś łożysko? I wtedy by ten embrion pasował. Nie pasują te fertylizatory jako broń- raczej można by zapobiec w pore nowotworowi.
Encjanie zawdzięczają duże mózgi przodkom żerującym na dużych wysokościach. Mamy na Ziemi takie ptaki. I to są prawdzwi kosmici. Bo Encjanie to w gruncie rzeczy ludzie, tylko wyglądają troche inaczej i inaczej (??) się rozmnażają.
Jerzyk w gniezdzie podnosi się na skrzydłach trenując mięśnie . Nie umie chodzić, pełza, czemu zawdzięcza duńską nazwe mursejler. Musi zacząc latać od razu przy opuszczeniu gniazda, dlatego też znajdują się te gniazda na pewnej wysokości. Jak wystartuje- nie ląduje przez co najmniej 2 lata. Śpi w powietrzu na dużej wysokości (spotkałam się do 8 000 metrów) gdzie do niedawna był całkiem bezpieczny. Wyłacza wtedy połowe mózgu, połowa czuwa.
Żywi się owadami, łapanymi w locie. Nie jak jaskółka która może robić najazd na np.  ściane i aktywnie złapać muche. Wciąga jak odkurzacz, skrzydła wytwarzaja siłe ssacą. Pije albo krople deszczu, albo uderza o wode i łapie krople. Kopuluje w powietrzu. Pierwszy raz dotyka gruntu (a raczej ściany) gdy gniazduje. Jest naszybszym ptakiem tej wielkości, a szybsze są duże ptaki np. sokół, ale chyba tylko w locie nurkowym. Prawdopodobnie widzi pole magnetyczne. Tj. stwierdzono to u innych gatunków, jerzyka nawet nie próbowano badać- tunele ze względu na szybkość musiały by być ogromne. Ale gdy np. w Polsce pada- rodzice lecą do Anglii czy gdzies do Afryki. Młode wtedy hibernują - do tygodnia. Dlatego te ptaki tak długo dojrzewają -muszą się nauczyć przewidywać pogode(??) i znajdować droge.
Jak pisałam - nie umieją chodzić. Gdy spadną na ziemie- nie wystartują, bo nie potrafią się same odbić. Trzeba sprawdzić czy delikwentowi nic nie dolega i  go wyrzucić w powietrze. Ostrożnie- palce mają silne i ostre pazury, mogą skaleczyć.
Miałam takiego cudaka, ludzie nam różne dziwy przynoszą. Zawsze siedział wczepiony w mój sweter, nawet o nim nie pamiętałam. W czasie dużego mrozu wyszłam na balkon - ptaszek zobaczył przestrzeń, wrzasnął radośnie i poleciał. Odleciał daleko, bo to jednak piąte piętro. Ale był niesprawny, pacnął gdzieś w śnieg. Jak go znalazłam -po przeszło pół godziny- był zamarznięty, twardy jak z drewna. Owinełam w ręcznik, położyłam na letni kaloryfer- odżył. Żył jeszcze kilka lat.
Pierwotnie gniazdowały na skałach. Do budynków przystosowały się w czasach rzymskich. Podobno nie umieją jeść i pić same- trzeba karmić pipetą. Mój sam jadł i pił.

Usiłowałam ustalić biologie kurdla- chyba ssak? Jedno jest ciekawe, ale znowu mamy sprzeczne relacje.
Cytuj
" Quaquerli utrzymywał, że podług miejscowych warunków powstają na różnych globach różne istoty wyższe, jako to podług typów głównych ćpaki, ssaki i ptaki. Rozmnażają się też rozmaicie – przez pocieranie, zapylanie, pączkowanie, a czasem, ale bardzo rzadko, absolutnie wręcz wyjątkowo, przez tak zwane szpuntowanie, do którego na Encji, jako na planecie normalnej, nie doszło. "
Ale
Cytuj
"zbijały się w kupę, udając kopulację,"
z tym że znowu są to czyjeś niepewne opinie.
Wiem że się czepiam bzdur, ale bardziej mnie inetresuje strona biologiczna.
Cytuj
"ptasia krtań nadaje się do niej o wiele lepiej niż na przykład małpia, bo nie nauczysz szympansa ludzkiej mowy, natomiast szpaki czy papugi nie mają z tym żadnych kłopotów, a nie można od nich usłyszeć nic zajmującego, bo im mózgu nie dostaje."
Ptaki nie wydają łosu krtanią (górną) odpowiadającą ludzkiej. Mają za to tzw, krtań dolną, śpiewną - syrinx przy rozwidleniu tchawicy. Mózg ptaków wcale nie jest taki głupi, krukowate w niektórych sytuacjach są lepsze od ludzi.

PER VISCERA AD ASTRA  wypisałam sobie na anatomii patoloicznej Dahme Weissa- więc w takim nastroju to czytałam.

Oczywiście głównym problemem Wizji jest ludzka natura. Co do której Lem nie miał złudzeń. I wiele razy podchodził do problemu jej pacyfikacji. Ale o tym może pózniej.



12
Akademia Lemologiczna / Odp: Akademia Lemologiczna [Wizja lokalna]
« dnia: Lutego 27, 2024, 08:31:27 pm »
Cytuj
Nie potrafią usiąść jak człowiek, gdyż kolana ich zginają się
 do tyłu jak u ptaków,
toteż dla spoczynku kucają.
Czytam, ale jutro wstaje 3.50.

13
Hyde Park / Odp: Weir, "Marsjanin", itd.
« dnia: Lutego 27, 2024, 07:03:12 pm »
Bez przesady. Watney jest ponad przeciętną - ale przecież innych by nie wysyłali. W sumie- determinacja (chce przeżyć) i inteligencja. Chyba daleko do tego co przeżył Nansen zimując w Arktyce.

Marsjanin był używany przez nauczycieli jako pomoc naukowa- powstałą specjalna wersja bez brzydkich słów.
W filmie jest scena gdy Watney się dowiaduje że nie poinformowano załogi Hermesa że przeżył- podobno tam lecą wiązanki. Tyle że jest to wyciszone, choć osoby umiejące czytać z ruchu warg mają ubaw.
Dlatego chyba Ryland Grace jest nauczycielem- i widze (słuszny) wielki podziw do tej profesji. Brzydkich słów nie używa.

Do Hail Mary nie moge podchodzić obiektywnie- pierwsza książka która tak mnie wciągneła że musiałam przeczytać od razu całośc. Po Lemie oczywiście.
Jest to moje osobiste podejście ale ksiązki fabularne mają dwa schematy. Pierwszy - wynależc Onych. I potem główny bohater walczy z Onymi, jest przez nich gnębiony itp. Całą reszta to ozdoba- czy się to dzieje w kosmosie czy jakimś sredniowieczu. W sumie- zabili go i uciekł. A po tonie można wywnioskować czy dobro wygra ( częściej) czy nie.
Przykłady - Tolkien. Są Oni i są ci dobrzy. Plus znane klocki - czarodzieje, księżniczki i wojownicy. Nuda.
Drugi schemat - jest Tajemnica. I dlatego te ksiązki czytam.
Dlatego Wizja Lokalna- co się na tej Encji wyprawia?
Dlatego Hail Mary - przecież nie mogłam skończyć czytać zanim się nie dowiedziałam co to za czerwona linia. Co to za dziwny statek? Łapa za szybką?
Dlatego Tajemnicza Wyspa- z biblioteczki mojej Mamy. A Lemem zaraziłam Ojca. Przekroje z rysunkami Mroza.
W moim czasie nie było dostępu do wielu książek. Jestem sławetny rocznik - Gagarin, Pamiętnik Znaleziony w Wannie, Powrót z Gwiazd, Solaris. Więc wybaczcie pewną zgryżliwość.
Czytając Hail Mary miałąm niezły ubaw- ponieważ nie jestem ścisłowcem" to musiałąm doczytać wiele. Wzór na wahadło, winda kosmiczna i tak dalej. To bylo dla mnie ważniejsze niż rozterki psychiczne.
Ktoś niesłusznie napisał że skromny nauczyciel zagania w kozi róg naukowców. Ależ Grace był naukowcem. Tylko ze względu na słabą psychike zrezygnował. Jest takim dokładnym antybohaterem. Ale ma cechy chyba najbardziej ludzkie- przede wszystkim ciekawość. Rocky też- jak się bawi taśmą mierniczą Grace stwierdza że to też na pewno naukowiec. No i jest przyzwoity.
Jakby na taki statek wsadzono jakiegoś komandosa (oglądałam film gdzie dzielny komandos walczy w kosmosie najpierw z piratami, potem z małpą- przy małpie wymiękłam) to by się z Rockym pozabijali. Grace widzać statek obcych stwierdza że może co najwyżej umrzeć (a i tak ma taką perspektywe) i nie ma nic do stracenia. A nie był całkiem bezbronny- sam wie że mógłby obrócić statek i rozwalić intruza odrzutem. Co prawda pewnie szybszy i wytrzymalszy Rocky ubiegł by ten manewr i oboje by skończyli marnie.
Owszem, książka razi naiwnością co do ludzkiej natury i do natury obcych. Jak to było z tym ciemnym lasem? Ale dla mnie dobre uproszczenie - nie bardzo chce się babrać w tym co mnie srednio interesuje.

Co do małpy- wysłanie tak dużego zwierzęcia w kosmos i utrzymanie go przy życiu musiało w cholere kosztować. I żadnych zabezpieczeń nie mieli? Są przepisy dotyczące postępowania ze zwierzętami, zwłaszcza dużymi. A mając takie fundusze to by można super zabezpieczenia mieć. Oglądanie dalej było stratą czasu.



14
Hyde Park / Odp: Weir, "Marsjanin", itd.
« dnia: Lutego 27, 2024, 06:09:34 pm »
Wklejam kawałek o Marsjaninie

The Martian
Dwie najwieksze wpadki- atmosfera zbyt rzadka by wywróciła lądownik. Weir wiedział o tym, ale mówi że chciał by przyczyna byłą naturalna. Ja myśle, awaria sprzetu wymagająca szybkiej ewakuacji (no bo co może być innego?) raczej by nie pozwoliła na przeżycie człowieka na Marsie. Lub na np. powtórny lot po rozbitka. Teraz by pewnie wymyślil trzęsienie Marsa.
Druga- już po napisaniu ksiązki odkryto wode na Marsie. Weir to skwitował że Acidalia Planitia to pustynia i wody niet. Chyba że ktoś ją odkryje.
Co do portretu psychologicznego. Ja to podciągam pod laughing lament- znany w anglojęzycznym folklorze. Zwóćcie uwage- to nie jest narracja w pierwszej osobie ani z pozycji bohatera. To jest rodzaj dziennika. Watney nie chciał pisać o niektórych sprawach- bo się zgrywał (oni wszystcy tam tak robili) bo nie chciał martwić tych co to ewentualnie przeczytają/odsłuchają (rodzice) nie chciał wyjśc na mięczaka. Tylko krótkie fragmenty na końcu są z pozycji bohatera.
Dużo daje czytanie w orginale, tym bardziej że tłumacz chyba założył że czytelnicy nie zrozumieją niektórych rzeczy.
Oto pierwszy mail od załogi Hermesa.
Cytuj
   Anyway,   they   finally   let   one   email   through   from
 Martinez:
 Dear   Watney:   Sorry   we   left   you   behind,   but   we
 don't   like   you.   You're   sort   of   a   smart-ass.   And
 it's   a   lot   roomier   on   Hermes   without   you.   We   have
 to   take   turns   doing   your   tasks,   but   it's   only
 botany   (not   real   science)   so   it's   easy.   How's
 Mars?-Martinez
 My   reply:
 Dear   Martinez:   Mars   is   fine.   When   I   get   lonely
 I   think   of   that   steamy   night   I   spent   with   your
 mom.   How   are   things   on   Hermes?   Cramped   and
 claustrophobic?   Yesterday   I   went   outside   and
 looked   at   the   vast   horizons.   I   tell   ya,   Martinez,
 they   go   on   forever!-Watney


Polski przekład.Nawet osobe zmienili.
Cytuj
Tak czy siak, w końcu puścili e-mail od komandor porucznik:
 Watney, oczywiście jesteśmy szczęśliwi, że żyjesz. Jako osoba
 odpowiedzialna za Twoją sytuację żałuję, że nie mogę dla Ciebie więcej
 zrobić. Ale wygląda na to, że NASA ma dobry plan ratunkowy. Jestem
 pewna, że dalej będziesz pokazywał swoją niesamowitą zaradność i
 przetrwasz. Nie mogę się doczekać, aż będę mogła Ci postawić piwo na
 Ziemi.– Lewis
 Moja odpowiedź:
 Komandor porucznik, za moją sytuację odpowiada pech, nie Ty.
 Podjęłaś słuszną decyzję i uratowałaś resztę załogi. Wiem, że to musiała
 być trudna decyzja. Ale wszystkie analizy tego dnia pokazują, że była
 słuszna. Doprowadź wszystkich do domu, a będę szczęśliwy.
 Z chęcią zabiorę Cię na to piwo.

Poza tym - np. przebicie mięsni i powięzi brzucha musiało być cholernie bolesne. Ani słowa o tym- a facet sporo dzwigał. Raz że zgrywał twardziela dwa- chyba był wtedy notorycznie naćpany. Miał tam sporo lekow, przypuszczam też że podobnie jak w wypadku ekspedycji polarnych miał coś by albo się zabić albo kogoś dobić- np. morfine. Tj. już są środki wielokrotnie od morfiny silniejsze. Są wzmianki o lekach- nie musiał mówić całej prawdy.
Książka była wykorzystywana przez nauczycieli - ale musiała powstać specjalna wersja bez brzydkich słów. Dlatego pewnie Grace jest nauczycielem i wyraża się przyzwoicie.
Są też zastrzeżenia co do filmu- ale to już nie wina Weira. Zresztą on poprawił co większe błedy reżysera- np. przelewanie hydrazyny na zewnątrz.

15
Akademia Lemologiczna / Odp: Akademia Lemologiczna [Wizja lokalna]
« dnia: Lutego 27, 2024, 05:51:58 pm »
Nie bądz taki skromny - już co trzeba doczytałam.
Dlaczego się mówi że ptak siedzi na gałęzi a nie stoi? Przecież jakby siedział to by mu nóżki zwisały.

Strony: [1] 2 3