...napisane tak, żeby w PRL spodobało się odpowiednim ludziom (zresztą, chyba na zamówienie, o ile pamiętam). Lem po prostu wywiązał się z zamówienia.
Zgadza sie, musial te ksiazke odpowiednio poprawic, tak zeby w ogole zostala wydana. Zreszta sam Lem wypowiada sie o niej niezbyt pochlebnie:
Pisałem je - na przykład Astronautów wydanych w 1951 roku - z pobudek, które i dziś rozumiem, choć przedstawiony w nich świat zdecydowanie przeczy wszystkim moim życiowym doświadczeniom.
Jakież to wszystko gładkie, wyważone w proporcjach, bo występuje tam i słodki Rosjanin, i cukrowy Chińczyk - zupełna naiwność przeziera z kart tej książki. Jakaż to dziecinada, że w roku dwutysięcznym będzie taki piękny i wspaniały świat... Kiedy pisałem tę książkę, byłem jeszcze bardzo młodym człowiekiem i przypominałem chyba trochę gąbkę wsysającą podsuwane postulaty. Nic innego tam nie robiłem, tylko upozytywniałem i upozytywniałem świat. W pewnym sensie samego siebie nabrałem, bo przecież pisałem tę książkę z jak najzacniejszych pozycji. Dziś wywołuje ona we mnie tylko niesmak.
Rzeczywiscie, patrzac na swiat jaki jest teraz, mozna tylko z politowaniem pokiwac glowa nad Lema wizja przyszlosci - narody wcale nie daza do zjednoczenia (niezaleznie nawet od ustroju), coraz wiecej jest wojen politycznych i terrorystycznych atakow. No dobrze, Europa tworzy swoja Unie - moze sie to kiedys uda (w co watpie, bo Francuzi nadal nie lubia Angoli i vice versa) - ale fanatycy raligijni w krajach arabskich i muzulmanskich nie dadza sie tak latwo przekonac do unifikacji z "niewiernymi".
Mysle, ze na tym wlasnie polega cywilizacja - na umiejetnosci myslenia na skale globalna. Jak widac Europa i Ameryka sa troche bardziej ucywilizowane niz Azja czy Afryka (nie powiem ze w pelni, niestety, ale jednak bardziej). Lem w wiekszosci swoich ksiazek przedstawia spoleczenstwa W PELNI ucywilizowane - bez wiekszych konfliktow wewnetrznych (jak wojny np.), tworzace jedna calosc w obrebie planety.
Byc moze na Ziemi jest to mozliwe, ale nie w najblizszym czasie - podejrzewam ze pare stuleci jeszcze trzeba poczekac. A moze nie? Moze nigdy to sie nie uda? Moze metalnosc czlowieka z jego sklonnosciami do agresji i panowania nad innymi nie pozwoli nigdy na stworzenie jednolitego, pokojowego spoleczenstwa?
(Na marginesie - czy zauwazyliscie, ze akcja toczy sie w roku 2005? Ciekawa koincydencja
No i rzeczywiscie, ksiazke jest latwo krytykowac, ale sprobujmy wyniesc z niej cos pozytywnego. Np. kwestia z zapisem informacji za pomoca namagnesowanego drutu - prosty pomysl, ale jak na czasy kiedy Lem ksiazke pisal - calkiem oczywisty. To nic innego jak technika dzialania tasmy magnetofonowej. I wcale mnie nie dziwi, ze Lem nie uzyl pomyslu zapisu informacji w inny sposob (moze na dysku CD?hehe
) - sam zawsze mowil, ze staral sie pogodzic fantastyke z nauka, wiec zamiast wymyslac cos czego nie byl pewny, ze moze dzialac, oparl sie na technologiach juz istniejacych. Zaluje tylko, ze nie czytalam "Astronautow" za mlodu - taki szczegolowy opis pewnie by mnie cos nauczyl.
Obecnie technika sporo posunela sie do przodu, ale nadal gdyby ktos wpadl na pomysl wyjasnienia dzialania odtwarzaczy DVD czy telefonii komorkowej w zwyklej ksiazce fabularnej uwazalabym to za bardzo dobry pomysl (sorki, pracuje w edukacji wiec to chyba zboczenie zawodowe).
Hm, wystarczy na razie
pozdrawiam!