MedelejneCo do tego, że jesteśmy zbyt ograniczeni by zrozumieć superkomputer, w dodatku tylko pomyślany, to się zgodzę. Dlatego snuję domysły zdając sobie sprawę z ich ograniczoności.
Co do "utyskiwań" GOLEMa, to były one dla mnie jak balsam, bo bokiem mi już wychodziły pełne zadęcia opinie czyniące człowieka "miarą wszechrzeczy", "koroną stworzenia" etc. Śmiszne stworki jesteśmy, przysiadłe na kawałku skały wiszącej gdzieś na kosmicznym zadupiu, wśród ogromu przestrzeni, której pewnie nigdy dobrze spenetrować nie zdołamy (w zbadanie Galaktyki, w chwilach skrajnego optymizmu jestem w stanie uwierzyć, ale żeby coś więcej...), a chcemy te niezmierzone przestrzenie mierzyć sobą. Ba, sporo z nas lubi sobie roić, że te ogromy zmajstrował ktoś, tylko po to, by nas w nich osadzić, i że nic innego do roboty nie ma, jak tylko nad nami skakać.
Po takich wielkościowych urojeniach, rozsądny głos GOLEMa przywraca równowagę. (Zresztą, patrząc z perspektywy świata utworu: my sobie możemy to czy owo wmawiać, bośmy ludzie, i w ramach społecznej wspólnoty pewnych spraw nam mówić głośno nie wypada. GOLEM patrzy z zewnątrz i dlatego rąbie nam prawdę niemiłą prosto w oczy. Bardzo mądrze to sobie Mistrz wykoncypował.)
ps. a Twoje motywacje ulegania uczuciu "szczęścia" to prosty hedonizm, nieróżny od postawy narkomana czy pijaka, który robi to co mu przyjemne, nie oglądając się na nic, dobrze, że jeszcze coś o "realizacji" wspomniałaś, bo widmo "Klatki orchidei" - pokazującej wymownie, co na końcu hedonistycznej drogi - znów by mi w oczy zajrzało.
Pozdrawiam