Właśnie niedawno udało mi się zdobyc i obejrzec
Metropolis Fritza Langa z 1927.
Tzn. widziałem wersję odrestaurowaną, z cyfrowo poprawianym obrazem i muzyką, więc właściwie nie powinienem pisac, że to film z 1927
) tym bardziej, że oryginał już nie fizycznie nie istnieje.
Tak czy inaczej myślę że film warto obejrzec. Długo szukałem danych na temat tego, czy był on pierwszym w historii filmem SF (byłbym wdzięczny za tę informację, bowiem nie udało mi się do niej dotrzec).
Nie wiem, czy ktoś w ogóle nie widział tego filmu, ponieważ (z racji samego wieku) jest to klasyka klasyki, film obrosły takim kultem, że niektórzy oglądają go na specjalnie przygotowanych pokazach w gotyckich katedrach
Z kolei na filmweb.pl można przeczytac, że był to podobno jeden z ulubionych filmów messieur Adolfa Hitlera ...
Po krótce ,,o co chodzi''. Film przedstawia wizję olbrzymiego miasta Metropolis, akcja zdaje się w roku 2000. Miasto ma strukturę przypominającą wizję Wellsa z
Wechikułu Czasu , tj. społeczeństwo podzielone jest na dwie grupy. Jedny tylko i wyłącznie pracują, a drudzy tylko i wyłącznie czerpią korzyści, spędzając czas w rajskich ogrodach. Robotnicy z kolei żyją i pracują w podziemnych kondygnacjach miasta.
Bohaterem filmu jest Freder, młody mężczyzna, którego ojciec jest władcą Metropolis.
Pod wpływem pewnej nowej znajomości Freder odkrywa, jak trudne jest życie pracujących pod ziemią robotników...
Ma to na zawsze zmienic jego beztroski żywot....
Oczywiście (może to nie jasne) film jest niemy i czarno biały. Wersja, którą widziałem posiada wspaniały sondtrack, pełen uniesień i miejscami, werwy.
Sam film jest rzeczywiście arcydziełem. Oczywiście dla człowieka urodzonego 52 lata po premierze filmu obejrzenie go było trudne, ale sprawiło mi wiele przyjemności. (Przez uczciwośc dodam, że np. mój brat nie wytrzymał). Więc chyba wymagana jest odrobina ,,dobrej woli''.
No, chyba, że ktoś jest fanem kina jako takiego, czyli tzw. ,,kinomanem''. Wtedy jest to pozycja bezwzlgędnie obowiązkowa, chocby ze względów technicznych i gry aktorskiej. Sama realizacja z kolei jest nacechowana olbrzymim rozmachem, obrazy Metropolis (dla mnie właśnie jest to najprzyjemniejsza częśc filmu) są pełne ekspresji, strzelistośc budynków współgra z ich szarością i surowością, tworząc przejmujący klimat miasta jako betonowego molocha.
W warstwie przesłania mamy wątek raczej prosty (acz prawdziwy i uniwersalny). Dla takich, co nie przyjmują żadnych usprawiedliwień, i film musi ,,wyglądac'' i ,,brzmiec'' jak te z roku 2005 tylko dlatego, że oglądają go w 2005 - proszę sobie film odpuścic, byłoby to nieporozumienie.
A dla ciekawych tego, jakie były początki SF - propozycja jak najbardziej atrakcyjna.
Pozdrawiam