Czyli - częściowo program Laugera - częściowo badany obiekt wyewoluował do nowego ziemskiego środowiska z tym zadaniem i programem wirusowym
Ot, zbieg okoliczności, bo psim swędem udało się Tichemu wrócić do rakiety, ale zabierając pył (do badania?).
W książce tylko podczas późniejszych rozmów Tichemu opowiadają to co się działo. On sam próbuje sobie układać, ale dość nieudolnie.
Z tego programu zniszczenia Tichego powstaje miecz obosieczny dla ziemskiego dominium nad księżycowym wojennym pandemonium.
Tichy nie zabrał pyłu - on po prostu był na skafandrze...o tym pisałam...pył zabrał się "na gapę".
Ale to tak - możliwe, że z chęci zniszczenia Tichego wyszła hybryda niszcząca oprogramowanie...a może to właśnie był ten dodatkowy program Laugera: samozniszczenie oprogramowania i wtedy Tichy odcięty bezpowrotnie. Selenocyty tylko go przejęły. W sumie to Tichy nie musiał osobiście lądować?

Gdyby nie wylądował to nie przywiózłby tego ustrojstwa.
Mi się to tak ułożyło - że księżycowy pył przejął zdalnika i jakąś metodą tak przekręcony zdalnik zwabił Tichego.
By użyć jako listonosza.
Ale jednak Lauger - jako triplet - zapodał jakiś dodatkowy program zdalnikowi...
Optymistka 
Nawet nie trzeba nic niszczyć, wystarczy zlikwidować pole, czyli zasięg.
To wykluczyłoby wiele urządzeń ( i ludzi;)), ale nie cofnęłoby nas do XIX wieku.
Np. cadillac Gramera śmigałby nadal po hamerykańskich autostradach:)