Hehe...odcinek 48.
@Maziek
Człowiek może być mniej lub bardziej szlachetny/podły ale są momenty ważne i wówczas jedni się przemagają, a inni się nie przemagają.
Masz problem z oceną Stalina? Wszak pokonał hitlerowską gadzinę. Zasługa nad zasługi.
1981 rok był zaledwie 36 lat po zakończeniu tej wojny, w międzyczasie ZSRR dokonał interwencji zbrojnej na Węgrzech ('56, chyba ze 2 tyś zabitych), Czechosłowacji ('68, można uznać, że jak na skalę to bezkrwawa, koło setki trupów) i właśnie rozkręcał Afganistan (z militarnego punktu widzenia właśnie opanował kraj).
Uważam więc, że naturalnym założeniem w 1981 było, że ZSRR "wajdiot". Można się kłócić o pewność tego założenia
Wejdą - nie wejdą - źle postawione pytanie.
Nie musieli wchodzić, bo już tu byli. I co z tej obecności?
Abstrahując od kłopotów gospodarczych wielkiego brata i ugrzęźnięcia w Afganistanie, warto pomyśleć - a oni tak pomyśleli na pewno - wejdą...i co?
Myślenie schematem węgierskim i czechosłowackim jest mylące. To inna sytuacja. Tam zbuntowana mniej lub bardziej partia stała na czele zbuntowanego narodu. Sensem interwencji była wymiana elity na bardziej wierną i postraszenie narodu.
Tu zbuntowany naród, owszem - ale już wystraszony i nie negujący sojuszu radzieckiego, ani nawet socjalizmu.
Partia wierna do bólu, na jej czele najwierniejsi z wiernych, sami proszą o pomoc. To po co wchodzić?
Nie ma potrzeby wymiany elity - ba, interwencja obca tylko by ją osłabiła.
Trzeba by wymienić naród. Przy pomocy armii?
Bo co konkretnie, po tym wejściu, mogłaby interwentka zrobić?
Zmienić przywódców? Otoczyć fabryki? Wjechać do stolicy? Stać czołgami na ulicach? Wywieźć kilka milionów solidarnościowych Polaków na Syberię ( w tym spora część to ludzie Kiszczaka - wystarczy popatrzeć, kto podpisywał porozumienia sierpniowe i jastrzębskie)? Czy strzelać do wszystkiego co się rusza?
Toć to absurd.
Skutkiem takiego wejścia musiałby być długoletni zarząd komisaryczny radzieckich. Bardzo kosztowny, plus pomoc gospodarza i to już na poważnie.
I jeszcze raz - po co to wszystko?
Zwykły rachunek zysków i strat pokazuje, że interwencja zbrojna w tej sytuacji była bez sensu.
I oni to wiedzieli. I Jaruzelski to wiedział.
Potrzebował straszaka, by uzasadnić to, co zrobić musiał a może i chciał. To, do czego szykowano się od roku 80-tego.
Stanu wojennego nie wprowadzono w kilka godzin. Wprowadzano go półtorej roku, etapami.
Ogłoszenie było tylko wisienką na torcie.
Przy okazji niezły zestaw danych (tam też kolejny udokumentowany przypadek odmowy
), aczkolwiek nieco stary, bo z 2003. O tyle ciekawy, że regionami ułożony - można swój przejrzeć.
http://arch.ipn.gov.pl/ftp/pamiec_ebooki/Stan_wojenny_w_Polsce_1981-1983.pdfPrzy okazji, bo widzę moda na pytania - czy tak mała liczba ofiar sw to zasługa WRONu, czy może Solidarności?
Inaczej pytając, czy gdyby S bardziej postarała się z oporem, to oni by odpuścili?
Wiem - retoryczne.
PS.
Stan umysłów radzieckich (tych najwyższych) na chwilę przed;
http://jozefdarski.pl/6809-posiedzenie-politbiura-kpzs-z-10121981-roku