Z uranem to już sam zgłupiałem, w polskiej wiki stoi że jeden gram teoretycznie daje 20*10^9 J a w angielskiej że jeden kilogram to teoretycznie 8*10^13 J, może kwestia co znaczy "teoretycznie". W każdym razie jeszcze tą ilość energii można tak zobrazować, że 10 tysięcy ton węgla daje energię uwolnioną przy eksplozji ok. 40 tysięcy ton trotylu. Jeśli więc przyjąć że tego "węgla przeliczeniowego" jest w wypadku owego pocisku karabinowego ok. 10 tysięcy ton, to w atmosferze wydzieli on energię równoważną eksplozji bomby atomowej o mocy równoważnej kilkudziesięciu kilotonom TNT. Moim zdaniem, ponieważ stanie się to bardzo wysoko nad Ziemią (typowa wysokość zapłonu meteoru to sto kilkadziesiąt kilometrów, w tym wypadku powinien zapłonąć wyżej, o ile w ogóle nie zapłonąłby już od gazu miedzyplanetarnego, próżnia w Układzie jest co najmniej o dwa rzędy wielkości gorsza od kosmicznej), to o ile zjawisko będzie miało przebieg natychmiastowy to w dzień nikt niczego prawdopodobnie by w ogóle nie zauważył, chyba, że patrzyłby akurat w niebo. W nocy widać by było piękne zjawisko. Z drugiej strony odległość owe 100 km pocisk ów przebędzie w ułamku sekundy.
@inhet: jeśli założysz przyspieszenie 10m/s^2 i prędkość 1/2 c to trzeba tak spadać zaledwie 174 dni, na odcinku 0,12 roku świetlnego. Biorąc pod uwagę typowe odległości międzygwiezdne to jest to ich ułamek. Oczywiście grawitacja bardzo słabnie z odległością ale z drugiej strony prawo wielkich liczb mówi, że spontanicznie musiało się już wiele razy wydarzyć we Wszechświecie coś w rodzaju grawitacyjnej asysty, przy czym są we Wszechświecie potęgi grawitacyjne, przy których nasze Słoneczko czy Jowisz to nawet nie karły, a pyłki.