Hey, everybody - uznajcie pierwszy post za defektyf, sorry, mam nadzieję, że okaże sie chwilowy...
Ale i tak na tej stronie nie będę wizytantem, bobyście mnie wdeptali w netową glebę (a pewnie wedle siebie najsłuszniej).
O argumenty ... no cóż, ... dziś nie powinienem, bo i tak znalezienie tej strony kradnie mi czas i naraża na deszyfrację (hej, Deck, autentycznie, gadaliśmy np. i o Twoich postach) a mam do tyłu MFCH,
kilka omawianych tu filmówwidzialem, tj. próbowałem obejrzeć nakłaniany przez fanów, ale nie dałem rady, no sory,skaza jakaś?
Zaraz mi sie przypominał sławetny Kalkulator Lema, nieżle się sie nadaje do filmów... W całości obejrzałem Odyseję o tym bym pogadał,jest kilka zacnych scen, ale już Matrix, mówią mi, że najlepszy - i co ja widzę?Ludzi uwiezionych w kapsułach (fizycznie) i wirtualnym świecie (mentalnie), te pomysły w róznych wersjach i lepiej skonstruowane znam z książek (np.Zajdel, Strugaccy, van Voght i inni, pomysly na fantomatykę + / - zawładnięcie umysłami, po-Orwellowskie), że o samych pomysłach ( w beletrystyce) albo teoriach (Summa) Lema nie wspomnę.
Akcja tez schematyczna, ale w efekciarskiej technice pokazana - tyle, że nic się tak szybko nie starzeje jak nowoczesne efekty techniczne, całość naturalnie prowadzi do takiego endu, żeby się dało nakręcic sequel, - nb. na program jest program, w następnym Matrixie kule bedą sprawniejsze (spero), w wirtualu możliwe jest wszystko, tak jak w każdej bajce, albo we śnie... A wszelkie niby to podteksty moralno-socjalno- filozoficzne doczepione są do tych net-techno-łomotów na siłę...
Więc sorry, :-[jak to jest to najlepsze, to ja sobie coś poczytam albo - patrzę na chronometr - pośnię...
Do zobaczenia, najchętniej w Akademii