No u mnie była zasada "co złapałeś - musisz zjeść". Tym niemniej instynkt drapieżcy był silniejszy. Co do biedronek, to niestety obserwuję wyparcie przez "azjatów". Jest ich ogólnie mniej (to oczywiście wrażenie, gdyż systematycznych badań nie prowadziłem), a z tych co są nasze biedronki stanowią może 1/3. Znikły także ważki, których kiedyś koło domu było u mnie zatrzęsienie, a także skorki i omomiłki - te ostatnie wyparte chyba przez kowale, które pierwszy raz zaobserwowałem z 5 lat temu, a teraz momentami można ich skupiska szuflą zbierać. Natomiast omomiłka nie zaobserwowałem w tym roku ani jednego, mimo, że był kiedyś bardzo pospolity (ale nie aż takimi kupami jak kowal się objawiał). Bukszpany w okolicy (i u mnie jeden jedyny, który miałem) zeżarł do spodu imigrant - ćma bukszpanowa z Azji. Jej pojawienie się oznacza w zasadzie bezwarunkową śmierć bukszpanów, chyba, że się natychmiast zastosuje oprysk (a kto go stosuje przy domu?). Od dwóch lat prowadzimy przegraną walkę ze ślimakiem pt. ślinik luzytański - piękny jest i jak pierwszy raz się pojawił 3 czy 4 lata temu to małżonka w słoiku dzieciom do szkoły zaniosła pokazać jaki ładny, pomarańczowy - a teraz jest klęska ogrodowa, żre to jak koza wszystko, poczynając jednak od najdelikatniejszych części rośliny (czyli pąków, kwiatów i zalążków). Mimo stałego zwalczania jednodniowy "utarg" dochodzi do 70 osobników i na ten przykład słoneczników w tym roku nie będzie. Ponadto zaczęła się inwazja barszczu Sosnowskiego...