Włąśnie znalazłem trochę więcj wolnego czasu...
Terminus, to nie jest krytykanctwo, tylko rzetelna krytyka, co komu z tego, że mu napiszesz za ogól - super

Snuff Snuffson

Gardłogrzmot

łamiesz konwencje! dlaczego nie Thunderthroat?
"- Na podziemnych bogów! Przecież Snuffson nie zażyłby trucizny tylko dlatego, że wykrył oszustwo! - Grond siłą zmusił syna do zajęcia miejsca w fotelu.
- Nie. Z pewnością nie. - Kron powrócił z komnat Marliny i niespodziewanie włączył się do dyskusji. - To już raczej ten oszust mógłby go nią poczęstować ... "
A to ciekawe, nie obdarzasz bohaterów przymiotem inteligencji! Ale w dziwnie naturalny sposób, zawsze podobało mi się jak sztucznie robił to Dick (lubował się w tym). U Sapkowskiego najgłupszy chłop wygłasza mądrości życiowe w stylu, że tylko źli ludzie ni mają wątpliwości czy dobrze postępują...
"akcentując wielkie litery." - no ciekawe, chyba nie tylko krytyk, ale też czytelnik będzie zaskoczony wchodzącym mu w buciorach do opowiadania narratorem, takiego zabiegu to jeszcze chyba nie czytałem

"Przy czym Matteus szczerze wątpił w prawdziwość tych wynurzeń. Był nieco młodszy i zdecydowanie bardziej wysportowany od Snuffsona, a przecież i jego "męskie siły" czasem zawodziły... "
a tu nam wychodzi młody Hłasko (mam rację? nie wiem czy dobrze pamiętam...)
za dużo postaci i mówią przez siebie, gubię wątek...
"Ja nigdy nie byłem podobnie nieodpowiedzialny... I choć tracę klientów, to moja zawodowa godność...
- Jasne, stary - ten wątek rozmowy Matteus znał na pamięć"
to mi się podoba, można było rozbudować motyw dofinansowania przez burmistrza dobrego lekarza, nie wiem czy ten Matteus to burmistrz czy co tak mi się wydaje, jak już pisałem, pogubiłem się
"Firlej był zakochany... - doktor umiejętnie podtrzymał napięcie - w Marlinie!"
M jak Miłość

aha, polecam Pratchetta (nie pamiętam już dokładnie które tytuły) Świat Dysku.
Nie można pisać dzisiaj fantasy nie znając najważniejszego prześmiewcy gatunku, a co do tytułów to właśnie w kilku książkach naśmiewał się z Conana Doyle'a, każąc Nocnej Straży wypatrywać antyśladów (wszystko było na odwrót: ktoś wybił szybę, a później pozbierał wszyściutkie kawałki szkła i przerzucił na drugą stronę, itp.)
masowe wyrabianie pudełeczek rzeźbionych w gorgony to chyba jednak czasy automatyzacji produkcji...
Czepiam się, czepiam szczególików, ale fantasy to jeden z najtrudniejszych gatunków do pisania, a wszystkim się wydaje, że to bułka z masłem i rzucają się jak hieny i sępy na padlinę

no i ciężko mi uwierzyć w miasto gdzie jest burmistrz i nie ma nwet jednego biednego strażnika, gdyby to był np. sołtys...
końcówka, hmm, dzisiaj wszędzie Kafka
