Każdy język można doprowadzić do takiej samej ścisłości jak matematyka - bo matematyka to też język, a w dodatku osiąga swa ścisłość m.in. dzięki wyjaśnieniom w "zwykłych" językach.
Lem wspominał matematyka- statystyka rosyjskiego W. Nalimowa i jego probabilistyczną koncepcję języka. Tak jakoś mi się skojarzyła.
Podzielił on języki na twarde, średnie i miękkie
. Twarde, bezkontekstowe, np. języki programów maszynowych. W środku języki naturalne, w tym ludzkie. Tu też rozjazd na skali, od języków "ściślaków"
po "luźniaków", humanistów znaczy.
.Potem poetów i ludzi sztuk abstrakcyjnych. Pod koniec ludzkich, język polityków (zaanawetprzeciw). (To mój wkład do teorii
.) I to już byłyby te miękkie, gdzie desygnat dziesiąty z możliwych a kontekst wielokrotnie zapętlony.
Maziek, jak rozumiem, proponuje jazdę po tej skali typu matematyka dla polonistów. Lubo dadaizm dla astronomow