Autor Wątek: [M] Solaris jako dzieło kultowe....  (Przeczytany 12214 razy)

migi

  • Gość
[M] Solaris jako dzieło kultowe....
« dnia: Marca 05, 2006, 04:17:55 pm »
Słuchajcie mam temat na mature ustną z polskiego :,, Zanalizuj pojęcie książki kultowej i filmu kultowego, odwołując się do wybranych przykładów". Ja wybrałam : Gwiezdne Wojny, Woję Światów i Solaris.....
Jeśli możecie to odpowiedzcie na pytania:
1. Czemu wg was Solaris jest ksiażką kultową
2. Co najbardziej porusza was w tej książce i dlaczego po nią sięgneliście

Z góry dziękuje za pomoc!!! :):) Bardzo przyda mi się to w mojej prezentacji!!
« Ostatnia zmiana: Marca 05, 2006, 06:20:12 pm wysłana przez Terminus »

Falcor

  • Gość
Re: [M] Solaris jako dzieło kultowe....
« Odpowiedź #1 dnia: Marca 05, 2006, 07:15:09 pm »
1. Dla mnie najistotniejszy jest sam pomysł - niemożliwość porozumienia się z tak zupełnie inną "istotą". To nawet dzisiaj jest bardzo nowatorskie, a co dopiero ponad 40 lat temu. Chyba większość kultowych dzieł to jakieś nowe podejście do czegoś, lub odkrywcza idea. Coś ujęte w sposób do tej pory nie prezentowany. Do tego musi to być oczywiście porządnie zrobione, a tutaj tak jest. Mądra historia, świetnie opowiedziana.

2. wiele rzeczy mnie porusza ;) Trudno mi wybrać jakąś jedną konkretną. Sposób wprowadzenia, gdzie powoli odkrywa się tajemnicę. Niezwykły ocean który staramy się zrozumieć. Wiele pytań na które odpowiedzi można się tylko domyślać. Może to właśnie głównie ta tajemniczość. Tajemnice zawsze są fajne do póki nie zostaną odkryte. A tu się tak w dużej mierze dzieje. Jest o czym myśleć po lekturze.
Sięgnąłem po nią bo mi kumpel zatruwał głowę tym, że Stanisław Lem fajne książki pisze i warto coś jego przeczytać. I się nie mylił :D

Terminus

  • Gość
Re: [M] Solaris jako dzieło kultowe....
« Odpowiedź #2 dnia: Marca 05, 2006, 07:17:01 pm »
Ad 1.
A zatem z tą ,,kultowością" na pewno będą problemy. Otóż jest to pojęcie mocno nieformalne, w zasadzie nie weszło do kanonu języka inaczej niż jako wyraz na poły slangowy. W Słowniku Wyrazów Obcych PWN wciąż figuruje raczej jako przymiotnik oznaczający związek rzeczy opisywanej z jakimś kultem religijnym,etc. Nie ma wzmianki o bardziej nieformalnym znaczeniu, o jakie nam tu chodzi.

Niemniej na potrzeby tej wypowiedzi przyjmę, że słowo ,,kultowy'' gdy dotyczy jakiegoś dzieła sztuki, znaczy:
- że pewne osoby uważają to dzieło za w jakimś sensie wartościowe, przy czym mają (koniecznie) mocne argumenty, które za tym przemawiają;
- że pewne grupy osób nadają owemu dziełu charakter kulturotwórczy, wywodzą od niego (dzieła) pewne nowe trendy w sztuce, etc., lub uważają je za spełnienie się pewnego gatunku sztuki, nadają mu rangę kanonu, którego przekroczenie jest niemożliwe.

Jeśli chodzi o Solaris to możemy łatwo pokazać, że książka ma potrzebne atrybuty. Istnieje bowiem pewne silne lobby literaturoznawcze, które uważa ową książkę za jedno z największych dzieł gatunku SF, przypisując mu cechy w pewnym sensie antagonistyczne do założeń gatunku (jak choćby to, że tamtejsza wizja kontaktu międzycywilizacyjnego mocno odstaje od utartych w kanonie SF wyobrażeń), ale tym samym uznając że pewne inne cechy książki (jak świetna narracja, i doskonałe portretowanie postaci, dobór ram czasowych etc.) dowodzą wysokiego kunsztu autora.

To tak pobieżnie mówiąc.

Ad 2.  Sięgnąłem po nią kilka lat temu nie mając o niej żadnych informacji, więc nie miałem w zasadzie powodu. Był to, można rzecz, szczęśliwy zbieg okoliczności.

Z kolei najbardziej poruszają mnie takie kwestie:
- Lem pokazuje, że ludzki intelekt nie jest wartością uniwersalną, że istnieją inne byty inteligentne, które są z nim w każdy możliwy sposób rozłączne i nie mają z nim żadnych pokrewnych cech, co uniemożliwia kontakt. Nawet jeśli autor nie wykazuje powyższego wprost, to sugeruje taką możliwość, co jest bardzo intrygujące.
- Książka ma bardzo dobry klimat, w przyziemnym sensie można nazwać ją udanym dreszczowcem. Oczywiście, równie ważny jest aspekt emocjonalny. Opis uczuć Kelvina względem Harey daje wgląd w charakter miłości jako takiej, w jej ambiwalencję, destruktywność, bezpardonowość oraz  nie umniejszone powyższym piękno i tajemniczość.

Książka ta poszerza obiegowe wyobrażenie o powieści SF, pokazując, jak bogate i ciekawe mogą być przeżycia kilkuosobowej załogi mimo, iż nie mają oni wielu przygód w potocznym znaczeniu tego słowa.

A-cis

  • Gość
Re: [M] Solaris jako dzieło kultowe....
« Odpowiedź #3 dnia: Marca 06, 2006, 01:23:46 am »
Jeśli chodzi o  mnie, to mógłbym przepisać pkt 1 Falcora.
Dodałbym jedynie samokrytycznie, że za pierwszym podejściem (miałem wówczas naście lat) jednak Solaris za bardzo nie przypadła mi do gustu. Znacznie wyżej oceniłem wtedy Astronautów i Obłok Magellana.
Jednak drugie podejście ustaliło już jednoznacznie pozycję powieści.