Ad 1.
A zatem z tą ,,kultowością" na pewno będą problemy. Otóż jest to pojęcie mocno nieformalne, w zasadzie nie weszło do kanonu języka inaczej niż jako wyraz na poły slangowy. W Słowniku Wyrazów Obcych PWN wciąż figuruje raczej jako przymiotnik oznaczający związek rzeczy opisywanej z jakimś kultem religijnym,etc. Nie ma wzmianki o bardziej nieformalnym znaczeniu, o jakie nam tu chodzi.
Niemniej na potrzeby tej wypowiedzi przyjmę, że słowo ,,kultowy'' gdy dotyczy jakiegoś dzieła sztuki, znaczy:
- że pewne osoby uważają to dzieło za w jakimś sensie wartościowe, przy czym mają (koniecznie) mocne argumenty, które za tym przemawiają;
- że pewne grupy osób nadają owemu dziełu charakter kulturotwórczy, wywodzą od niego (dzieła) pewne nowe trendy w sztuce, etc., lub uważają je za spełnienie się pewnego gatunku sztuki, nadają mu rangę kanonu, którego przekroczenie jest niemożliwe.
Jeśli chodzi o Solaris to możemy łatwo pokazać, że książka ma potrzebne atrybuty. Istnieje bowiem pewne silne lobby literaturoznawcze, które uważa ową książkę za jedno z największych dzieł gatunku SF, przypisując mu cechy w pewnym sensie antagonistyczne do założeń gatunku (jak choćby to, że tamtejsza wizja kontaktu międzycywilizacyjnego mocno odstaje od utartych w kanonie SF wyobrażeń), ale tym samym uznając że pewne inne cechy książki (jak świetna narracja, i doskonałe portretowanie postaci, dobór ram czasowych etc.) dowodzą wysokiego kunsztu autora.
To tak pobieżnie mówiąc.
Ad 2. Sięgnąłem po nią kilka lat temu nie mając o niej żadnych informacji, więc nie miałem w zasadzie powodu. Był to, można rzecz, szczęśliwy zbieg okoliczności.
Z kolei najbardziej poruszają mnie takie kwestie:
- Lem pokazuje, że ludzki intelekt nie jest wartością uniwersalną, że istnieją inne byty inteligentne, które są z nim w każdy możliwy sposób rozłączne i nie mają z nim żadnych pokrewnych cech, co uniemożliwia kontakt. Nawet jeśli autor nie wykazuje powyższego wprost, to sugeruje taką możliwość, co jest bardzo intrygujące.
- Książka ma bardzo dobry klimat, w przyziemnym sensie można nazwać ją udanym dreszczowcem. Oczywiście, równie ważny jest aspekt emocjonalny. Opis uczuć Kelvina względem Harey daje wgląd w charakter miłości jako takiej, w jej ambiwalencję, destruktywność, bezpardonowość oraz nie umniejszone powyższym piękno i tajemniczość.
Książka ta poszerza obiegowe wyobrażenie o powieści SF, pokazując, jak bogate i ciekawe mogą być przeżycia kilkuosobowej załogi mimo, iż nie mają oni wielu przygód w potocznym znaczeniu tego słowa.