W "Tako rzecze..." (e-wydanie z 2013) - pojawiają się co najmniej trzy fragmenty wiążące technologię z cywilizacją.
Raz z "od", raz bez. Nie wiem czy Lem przykładał do tego rozróżnienia jakąś wagę.
Wg mnie bardziej tutaj rzecz w możliwościach ukierunkowanego wykorzystania technologii, panowania nad nią (coś o czym - w sąsiednim wątku - akurat napisał LA - inteligentny dom załatwiający swojego gospodarza), przewidywania na jakie manowce może nas sprowadzić.
Cały cytat brzmi:
To jest rzeczywiście bardzo poważna sprawa [uruchomienie reakcji termojądrowych typu gwiezdnego cyklu Bethego] i pokazuje, jak dalece losy ludzkości są zrośnięte z technologią. Tymczasem wielu mądrych ludzi, jak na przykład Kapuściński, traktuje ją tak, jakby miała zamrzeć. Kategorycznie twierdzę, że tak się nie stanie, bo technologia jest zmienną niezależną od cywilizacji. Jedynym
nieszczęściem jest to, że technologia nie jest kierowana przez nas, ale przez komercjalne interesy i siły, które są w dużej mierze anonimowe.
Który wydaje mi się konsekwencją tego, co zostało zapisane na np. 206 stronie:
Kiedy cywilizacja raz wstąpi na technologiczną drogę, technologia staje się zmienną,niezależną od woli jednostek.
I 294:
Kiedy pisałem Summę technologiae, była ona w rzeczywistości ślepa na politykę,bo inaczej nigdy by się nie ukazała. W Dialogach za to udało mi się przemycić analizę strukturalną i czynnościową systemu totalitarnego, przede wszystkim modelu sowieckiego, ale istniały przecież zjawiska całkowicie przewidywalne i nieprzewidywalne. Nieprzewidywalne na przykład było tempo przemian i autokatalityczny sposób, w jaki technologia stawała się coraz bardziej zmienną niezależną cywilizacji i zaczynała już wpływać na świat, co w sposób zakamuflowany próbowałem powiedzieć trzydzieści lat temu na sowiecko amerykańskiej konferencji w Biurakanie, dotyczącej poszukiwania kosmicznych istot.