Nie straszę. Ja w ogóle nie myślę w takich kategoriach - zastraszyć, ukarać, pogłaskać, nakrzyczeć, udzielić nagany etc. Tym się różnimy. To jest forum dorosłych ludzi, a nie folwark pod światłym zarządem moderatorów.
Ty zaś, zdajesz się traktować je jako nową zabawkę. Nową, bo star-trek chyba już trochę się znudził, a i zepsuty jakiś ostatnio...
Tu przyciąć, temu dodać, bo lubię - tamtemu zaś obciąć, bo nie pasuje do mojej wizji. Tej obciąć, bo poparła tamtego. To scalę, temu nakrzyczę, że nie potrafi edytować, jakaś cicha koalicyjka by pognębić trzeciego...to jest właśnie żałosne, czego zdajesz się nie rozumieć.
To nie jest kwestia straszenia, to jest kwestia smaku. A właściwie niesmaku.
liv, nie, zupełnie nie tak... Po prostu mam wrażenie, że od dobrych paru lat ględzimy tu strasznie o niczym (wspomniana nasza czwórka,
wiesiol,
S.E.;
maźka też trochę popsuliśmy, bo wciągaliśmy Go w te dialogi, jako, że lubił gadać z nami)... Naprawdę myślisz, że chcę to zmieniać jakimś
kijem? Nie, choć może to tak wygląda, chcę nas zmusić do autorefleksji, zastanowienia czy faktycznie jesteśmy duchowymi (tak, wiem, duchów nie ma
) dziećmi Lema, które pasjonuje Wszechświat i takie tam sprawy, czy też bandą, skupionych na jakichś przyziemnych - znikomo nieistotnych w skali Wszechświata - sprawach politycznych, żarcikach i pioseneczkach, głupoli (nie obraź się, siebie też tu liczę, może nawet od siebie zaczynam).
Jak napisałem nie tak dawno temu
maźkowi i
skrzatowi - nie chcę nikogo stąd wygryzać, walić po łbie, ani wdawać się
z amatorstwa w jakiekolwiek personalne awantury, wywaliłem po prostu co
leży mi na wątrobie i zrobiłem kilka demonstracji, bo uznałem, że inaczej się do tego namysłu nad sobą nie weźmiemy. Możliwe, że wybrałem niesmaczne metody - niestety nie znalazłem innych.
Wiesz co jest przy tym zabawne? Gdyby
S.R tak ostentacyjnie nie wypiął się na mnie, to bym go pochwalił za to jak się zachowywał na Forum w ciągu minionych paru dni przed tą najnowszą awanturą
*. A gdyby
olka, nie podbiła mu tak ksieżycowo "karmy" to za te cmentarne zdjęcia (choć je scaliłem, dla zasady) sam bym mu jej dodał (dlatego dodanego nie ruszyłem; człowiek coś jakby zrozumiał, choć może mniej niż bym chciał, niech ma).
* Owszem, nadal mam wrażenie, ze po
maźku jak głupi pojechał, w chwili jakiegoś zaćmienia, i co gorsza wciąż tego nie dostrzega (a
olka zamiast mu to jakoś uświadomić, woli mi kontrprzodek pokazać wraz z nim), ale w innych zakresach poprawa spora.
Względem nadzwyczajnego poziomu forum kiedyś - to twoje bajędy. Też je czytam i niespecjalnie odbiega poziomem od późniejszych wpisów - momentami wielkie, momentami czerstwe. Owszem, mieli jeden bonus wnikający z pierwszeństwa. Zajęli najciekawsze tematy. Jesteśmy skazani na omijanie ich, bądź powielanie, ewentualnie pobocza. Wystrzelali się, odeszli - amen. To się nie wróci.
Co do tej części Twojej wypowiedzi - bajędy i nie bajędy.
Czerstwości było sporo, to nieuniknione, zawsze i wszędzie. Ale o wielkość chodzi - może i mamy trudniej, ale nie w tym rzecz, problem jest taki, że nawet nie próbujemy, wolimy ględzić (ja także), a przecież stać nas na więcej (gdybym sądził inaczej, to zmyłbym się stąd po cichu, a nie raban podnosił). Pamiętasz jak Yrjöla narzekał na
jagódkowe wydelikacenie swoich kolegów? To co robię - to jest to samo.
Dzisiaj - by zobaczyć dokąd to prowadzi wystarczy zerknąć na forum star-treka.
Kiedy ostatnio tam zaglądałeś? Bo - IMHO - jest tam najciekawiej (jeśli chodzi o atmosferę i poziom dyskusji) od roku 2009 gdzieś. Przechodziliśmy tam już wszystko - straszenie się pozwami sądowymi, opluwanie zmarłych w chwili żałoby, rasistowskie wyskoki, wulgarne polityczne awantury - teraz tego nie ma, teraz są rozmowy i to miłe, dość kulturalne, w zasadzie powstrzymuję się tam od czynnej moderacji od paru mies, czasem jakiś dubel scalę (mniej ostentacyjnie niż tu), albo spambota wytnę. I wszystko. A pewnie będzie jeszcze mniej, bo jak samo jedzie, to po co kijem popychać?
Posądzasz mnie o jakieś ciągoty do sprawowania rządu dusz? Na forach internetowych, z inteligentnymi ludźmi (takimi zawsze rządzić trudniej)? Śmieszne. Chcę nas wezwać do autorefleksji - wsio. Tam też chciałem (i twierdzę jednak, ze cokolwiek uzyskałem - lepsze jest od tego, co było).
Raz, że każdy ma inną "merytoryczność" i jej wartościowanie; dla jednego to Pink Floyd, drugiego elektrownia, trzeciego scenki z Matrixa, czwartego cytat z dowolnego arcydzieła.
Dwa, że ten przelicznik...za chwile mogę wyciąć wszystkie swoje posty i zostawić tylko ten jeden.
Będę najlepszy, co?
Za drugą chwilę, Q zetnie mi całą karmę i będę najgorszy.
Albo komuś doda z setkę.
Co do tego - sam tym jasno dowodzisz, że ta "karma" nie ma sensu. Zostawię
olce te trzy punkty jak Wam tak do szczęścia potrzebne, bo wiem, że nic istotnego nie mierzą (a dalsza przepychanka o to tylko nas obu ośmiesza). W sumie - wzmocniłeś moją argumentację, że należy to znieść. Mój "karmnik" możesz i wyzerować jak masz ochotę, szkoda, że sam nie jestem w stanie.
Wyluzka z tą nadzwyczajną merytorycznością. Ameryki nikt tu nie odkrył - i nie odkryje. Jesteśmy tu dla Lema i dla własnej przyjemności - przynajmniej do niedawna tak było.
Czekaj, ale czy nie możemy bawić się ciut mądrzej (właśnie ze względu na to dla Kogo tu jesteśmy)? Nie miałbym nic przeciwko przerzucaniu się kawałkami Floydów i Stonesów, remuszkowemu samochwalstwu i rozpolitykowaniu
*, i własnym aluzjom do
"StarTreka" (z którymi wiem, przeginam), gdyby to nie dominowało, gdybyśmy spróbowali dla równowagi (nawet gadając nad swoimi głowami, skoro ktoś b. chce tu być na kogoś obrażony, ja - powtórzę - na nikogo nie jestem), ruszyć choć parę bardziej
Lemowskich tematów - są te odkrycia ostatnie (i wynalazki - raczej śmieszne, ale wciąż jakoś przełomowe), trochę tekstów Mistrzowych i okołomistrzowych niedawno powygrzebywaliśmy - może i Ameryki nie odkryjemy, ale spróbujmy choć Bałtyk przepłynąć.
I gdybyśmy się trochę zdyscyplinowali (nie pod batem, każdy sam siebie) z proporcjami sensu, do takiego se gadania.
* Nawiasem: poczytałem trochę doraźnostek
późnego Lema, pochodzących z tej felietonowej kwerendy, cośmy ją niedawno robili, i stwierdziłem, ze Mistrz to jednak było
zwierzę polityczne również, co i moje wewnętrzne przekonanie, że należałoby jednak politykę z Forum całkiem wywalić znacząco osłabiło.
Aha: czy jestem bezczelną świnią? Jasne
.
ps. Poprawiłeś mi humor, bo póki potrafimy ze sobą tak rozmawiać - nie jest najgorzej.