Ten wątek jest poszerzoną odpowiedzią na pytanie które zadałam sobie jakieś 7 lat temu: "Co warto przeczytać wg Lema?" Ja wtedy poszukiwałam konkretnego tytułu, takiego naj-naj. Znalezienie go nie było trudne, bo krótka i jednoznaczna odpowiedź na powyższe pytanie pada z ust Mistrza chociażby tu:
http://solaris.lem.pl/home/czytelnia/wywiady/206-przyziemnosc-stworow-naziemnych?showall=1&limitstart=A tu fragment tej rozmowy mię interesujący:
"Dla mnie prawdziwie wielkimi pisarzami są tacy jak Saul Bellow, niektóre jego książki: Henderson, król deszczu czy The Dean's December, bo w nich widać cały świat. Książki, w których można rozpoznać całą rzeczywistość, widzianą w jakimś straszliwym skrócie. A moją ulubioną książką polską, może dlatego, że lubię powracać do lat młodości, jest po prostu Wspólny pokój Uniłowskiego. Bo tam jest kawał II Rzeczypospolitej wyciągnięty i pokazany, owszem, ociekający surowizną, ale..."
Podobna wypowiedź tu:
"Chciałbym orędować na rzecz książki Saula Bellowa, której polskiego przekładu, poza fragmentami publikowanymi dwukrotnie w „Odrze”, na razie nie ma. Nazywa się ona „Planeta pana Sammlera”, „Mr. Sammler’s Planet”. Bohater główny pochodzi z Polski, jest polskim Żydem, i w atmosferze części polskiej czuje się, że powstała w oparciu o wiadomości z drugiej ręki. Mimo to uważam, że jest to jedna z dwóch powieści, za które się autorowi Nobel należał. Druga, przetłumaczona już na polski, to „Henderson król deszczu”; gdy ją czytałem, zdumiewałem się, że taki Amerykanin potrafił się wcielić i wejść duchem w przedziwne sprawy afrykańskie. „Planeta pana Sammlera” dlatego jest taka dobra, że znaleźć w niej można to, co ja osobiście najbardziej w literaturze cenię: mianowicie widok na cały świat, na kulę ziemską, na ludzkość. Wołam więc wraz z „Odrą” o polskiego wydawcę i oby głos mój nie padł na głuche uszy..."
źródło:
http://www.tygodnik.com.pl/kontrapunkt/12/danie-miesiaca.htmlByłam więc nabyłam rzeczonego Hendersona. Po przeczytaniu rozpoczęłam dzieło polecania go innym. Za poleceniem szło pożyczenie. Za pożyczeniem nie szło zwrócenie, więc w sumie nabyłam kilka egzemplarzy, które wszystkie rozpożyczyłam. Sama zostałam jedynie z angielską wersją. Dobry czas, aby wrócić do tego tekstu. Dziękuję.
(Ze Wspólnego Pokoju wycofałam się rakiem - nierozumiejąca...)