Taa, coś miałem napisać, ale wyleciało, uleciało... spróbuję szczątkowej rekonstrukcji, chyba aprop tego:
że na to wszystko nakłada się jeszcze komponenta cywilizacyjna (co zaszło w Niemczech czy ZSRR niekoniecznie tak zaszłoby w Polsce czy Zimbabwe).
Oczywiście, potencjał totalu w ideologi nakłada się na chłonność podglebia - czyli społeczeństwa. I zdaje mi się, że w naszym tego nie ma, lub jest słabe. Nie chcę tu wnikac w przyczyny, ale nawet komunizm był u nas, mijając najgorszy czas, rozmyty. Nie przypadkiem pisałem o Niemczech i Rosji, bo widzę pewne podobieństwo. Co do Rosji sprawa chyba jasna - kult wladzy wzięty z Bizancjum, z podporządkowaną religią (cezaropapizm) plus brak tradycji działalności indywidualnej w gospodarce (czyli też odpowiedzialności za siebie). Najlepiej to widać w rolnictwie, gdzie chłopi gładko przeszli z obszcziny do kołchozu.
Niemcy są przypadkiem trudniejszym, ale też widzę jakiś komponent wspólny zwłaszcza religijny który ułatwiał jak sadzę wejście w total. Mam tu na myśli tradycję bizantyjską co do państwa, podobnie jak w Rosji, choć niewątpliwie słabiej.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Bizantynizm_niemieckii pewne cechy religii protestanckich. Tzn ich rozproszoną strukturę i przez to łatwiejsze poddanie się państwu.
przed II wojną to moim zdaniem te idee oddziaływały bardzo czysto, rzekłbym platonicznie, bo jedynym państwem "komunistycznym" był ZSRR, więc dla większości osób poza jego granicami nadal była to czysta idea bez przełożenia na realia. ZSRR od początku miało doskonałą propagandę, łącznie z organizowaniem sztucznego, dostatniego życia w miastach, które odwiedzały rozmaite komisje z zachodu.
Jasne, dlatego u Budzyńskiej tak ciekawe jest wejście z tego platonizmu zamożnej mieszczańskiej doczki w realizm codzienności sowieckiej. W 1927 wyjeżdża na stałe do ZSRR, tam studiuje - i żyje. Ale chyba dopiero jak zaczynają znikać koledzy z szkolnej obszcziny, czyli w 2 połowie lat 30-stych dociera do niej więcej. Ostatecznie sama trafia do łagru (zdaje się jako żona wroga ludu - to były te "lepsze"). I końcowo, po wojnie uwolniona dzięki koneksjom, pozbawiona już złudzeń mości sobie jakoś gniazdko w PRLu. I pisze pamiętniki