1
Akademia Lemologiczna / Odp: Akademia Lemologiczna [Powrót z gwiazd]
« dnia: Sierpnia 15, 2024, 01:33:42 pm »
Chciałem się czegoś dowiedzieć co ludzie myślą o książce. Tutaj wątek umarł na drugiej albo trzeciej stronie. Nie rozumiem dlaczego ta książka wywołuję tyle dziwnych przekomarzań.
Wątek "miłosny" jest w niej dziwny bo taki miał być. A nie dlatego, że mistrz nie potrafił lepiej tego napisać. Z tego co pamiętam, ta dziewczyna(nie przywiązuję pamięci do imion bo mnie nie obchodzą)była po betryzacji, tak?
Betryzacja to biologiczno-chemiczna ingerencja w organizm dokonywana na niemowlętach. Polega ona na ingerencji w „rozwijające się przodomózgowie we wczesnym okresie życia za pośrednictwem grupy proteolitycznych enzymów”, w efekcie czego następuje redukcja agresywnych popędów itd. Czyli dosyć ogromna zmiana w mózgu która jednak działała na ogromny procent społeczeństwa.
Nie rozumiem jednego, dlaczego wszyscy z tego co czytam, porównują relację głównego bohatera i jego "miłości" właśnie z miłością ale taką jak przed zabiegiem betryzacji. To tak jakby po wprowadzeniu do ciał na czas określony oksytocyny danej pewnemu ugrupowaniu dwóch zwalczających się ze sobą batalionów wojska którzy nagle rzucają broń na ziemię i zaczynają się ze sobą ściskać i całować, brać za pewnik że tak właśnie wygląda miłość. Dla mnie to niedorzeczne, a raczej śmieszne, że 90% ludzi ma taki ból pupki o to że ta relacja w tej książce nie układa się po ich myśli, bo oni wiedzą w realnym świecie i spotykają się codziennie z obiema płciami które oczywiście są zbetryzowane jak oni funkcjonują oraz jak emocjonalni są...dlaczego nikt nie bierze pod uwagę tego że ta dziewczyna ma okropnie "potrącone" neurony w głowie i nie jest i nie myśli tak jak kobiety które spotykacie codziennie na ulicy. W dodatku główny bohater też jest okazem nie zbyt normalnym jakiego się widuję na co dzień. W sensie takim że: Relacja między nimi nie jest normalna bo taka właśnie miała być, i Lem świetnie to opisał. Może mi ktoś wytłumaczyć, mądrze, dlaczego według większości czytelników cały ten wątek romansowy jest taki "płaski"? bo dla mnie jest on idealny. Po co mistrz miałby pisać o czymś normalnym? jego domeną było pisanie o czymś, czego w większości z nas nikt nie doświadczy.
Życie na ziemi pokazało, wróć, pokazuję każdego dnia że ludzie są w stanie zabić z miłości, zazdrości i jak "miłość" jest dziwna sama w sobie. Miłość pomiędzy ludźmi całkiem zdrowymi na umyślę, potrafi być cholernie ciężka, mało to rozwodów, zdrad i kłamstw z jej powodu? a tutaj mamy do czynienia z kobietą która ma(Lem chyba nie pisał co się dokładnie dzieje w jej głowie po tym zabiegu)posuniętą percepcje kognitywną w zupełnie inną stronę oraz w ogóle sposób myślenia całkiem sprzeczny do tego jakie mają w ogóle kobiety. Potem to się dopiero inaczej objawia ale nie o to chodzi.
Ludzie porównują związek z książki do normalnych codziennych relacji damsko-męskich, ale tego nie można tak porównywać. Bo tego nie da się porównać. I przykład z oksytocyną jest idealny moim zdaniem. Miłość sama w sobie jest irracjonalna(czasami mówimy, jak oni mogą tak żyć ze sobą, gdy oglądamy pary na ulicy, w domu, u przyjaciół, a jednak żyją)a co dopiero takich "wykolejeńców" jak główni bohaterowie. Lem tą inność imo pokazał idealnie.
Wątek "miłosny" jest w niej dziwny bo taki miał być. A nie dlatego, że mistrz nie potrafił lepiej tego napisać. Z tego co pamiętam, ta dziewczyna(nie przywiązuję pamięci do imion bo mnie nie obchodzą)była po betryzacji, tak?
Betryzacja to biologiczno-chemiczna ingerencja w organizm dokonywana na niemowlętach. Polega ona na ingerencji w „rozwijające się przodomózgowie we wczesnym okresie życia za pośrednictwem grupy proteolitycznych enzymów”, w efekcie czego następuje redukcja agresywnych popędów itd. Czyli dosyć ogromna zmiana w mózgu która jednak działała na ogromny procent społeczeństwa.
Nie rozumiem jednego, dlaczego wszyscy z tego co czytam, porównują relację głównego bohatera i jego "miłości" właśnie z miłością ale taką jak przed zabiegiem betryzacji. To tak jakby po wprowadzeniu do ciał na czas określony oksytocyny danej pewnemu ugrupowaniu dwóch zwalczających się ze sobą batalionów wojska którzy nagle rzucają broń na ziemię i zaczynają się ze sobą ściskać i całować, brać za pewnik że tak właśnie wygląda miłość. Dla mnie to niedorzeczne, a raczej śmieszne, że 90% ludzi ma taki ból pupki o to że ta relacja w tej książce nie układa się po ich myśli, bo oni wiedzą w realnym świecie i spotykają się codziennie z obiema płciami które oczywiście są zbetryzowane jak oni funkcjonują oraz jak emocjonalni są...dlaczego nikt nie bierze pod uwagę tego że ta dziewczyna ma okropnie "potrącone" neurony w głowie i nie jest i nie myśli tak jak kobiety które spotykacie codziennie na ulicy. W dodatku główny bohater też jest okazem nie zbyt normalnym jakiego się widuję na co dzień. W sensie takim że: Relacja między nimi nie jest normalna bo taka właśnie miała być, i Lem świetnie to opisał. Może mi ktoś wytłumaczyć, mądrze, dlaczego według większości czytelników cały ten wątek romansowy jest taki "płaski"? bo dla mnie jest on idealny. Po co mistrz miałby pisać o czymś normalnym? jego domeną było pisanie o czymś, czego w większości z nas nikt nie doświadczy.
Życie na ziemi pokazało, wróć, pokazuję każdego dnia że ludzie są w stanie zabić z miłości, zazdrości i jak "miłość" jest dziwna sama w sobie. Miłość pomiędzy ludźmi całkiem zdrowymi na umyślę, potrafi być cholernie ciężka, mało to rozwodów, zdrad i kłamstw z jej powodu? a tutaj mamy do czynienia z kobietą która ma(Lem chyba nie pisał co się dokładnie dzieje w jej głowie po tym zabiegu)posuniętą percepcje kognitywną w zupełnie inną stronę oraz w ogóle sposób myślenia całkiem sprzeczny do tego jakie mają w ogóle kobiety. Potem to się dopiero inaczej objawia ale nie o to chodzi.
Ludzie porównują związek z książki do normalnych codziennych relacji damsko-męskich, ale tego nie można tak porównywać. Bo tego nie da się porównać. I przykład z oksytocyną jest idealny moim zdaniem. Miłość sama w sobie jest irracjonalna(czasami mówimy, jak oni mogą tak żyć ze sobą, gdy oglądamy pary na ulicy, w domu, u przyjaciół, a jednak żyją)a co dopiero takich "wykolejeńców" jak główni bohaterowie. Lem tą inność imo pokazał idealnie.