1
Akademia Lemologiczna / Re: Akademia Lemologiczna [Eden]
« dnia: Marca 05, 2008, 01:15:20 am »
Witam! Jestem tu całkiem nowy (co zresztą widać), niemniej pozwolę sobie włączyć się do dyskusji.
Ja osobiście odbierałem Doktora jako swego rodzaju alter ego samego Lema, chodzi mi przede wszystkim o to powstrzymywanie swoich kolegów o zbyt "uziemiającego" rozumowania w stosunku do zjawisk na Edenie. Lem zawsze, osobliwie im później tym bardziej stanowczo, twierdził że obcy są obcymi nie tylko z nazwy i próby pojmowania ich przez pryzmat ziemskich analogii, są delikatnie mówiąc niewłaściwe.
No i Doktor, jak sama nazwa wskazuje, był doktorem tak jak i pan Lem (choć ten ostatni bez dyplomu).
A co do:
Ci mili panowie wcale nie lecieli na Eden (jest o tym mowa pod sam koniec książki).
I na koniec mam jeszcze pytanie co do miotaczy. Czy ktoś jest w stanie wyjaśnić w jaki sposób miotacz nie wybucha z pełnym zbiornikiem, jeżeli po wyrzuceniu połowy jego zawartości w celu następuje wybuch (dla ułatwienia: rzeczony fragment znajduje się na stronie 110 w wydaniu WL z 1999 roku)? Ma jakieś blendy z kadmu w środku czy co? Przy czym należy jeszcze zauważyć, że w zbiorniku miotacza zagęszczenie wolnych neutronów jest raczej większe niż po rozlaniu sie zawartości w kałużę.
Ja osobiście odbierałem Doktora jako swego rodzaju alter ego samego Lema, chodzi mi przede wszystkim o to powstrzymywanie swoich kolegów o zbyt "uziemiającego" rozumowania w stosunku do zjawisk na Edenie. Lem zawsze, osobliwie im później tym bardziej stanowczo, twierdził że obcy są obcymi nie tylko z nazwy i próby pojmowania ich przez pryzmat ziemskich analogii, są delikatnie mówiąc niewłaściwe.
No i Doktor, jak sama nazwa wskazuje, był doktorem tak jak i pan Lem (choć ten ostatni bez dyplomu).
A co do:
Cytuj
Tak, to też jest dziwne [ch8211] nie znać planety, która ma być przedmiotem badań, zbyt dużo rzeczy ich przez to zaskakuje. A może to jest właśnie usprawiedliwieniem ich zachowań? Nieznajomość Edenu.
Ci mili panowie wcale nie lecieli na Eden (jest o tym mowa pod sam koniec książki).
I na koniec mam jeszcze pytanie co do miotaczy. Czy ktoś jest w stanie wyjaśnić w jaki sposób miotacz nie wybucha z pełnym zbiornikiem, jeżeli po wyrzuceniu połowy jego zawartości w celu następuje wybuch (dla ułatwienia: rzeczony fragment znajduje się na stronie 110 w wydaniu WL z 1999 roku)? Ma jakieś blendy z kadmu w środku czy co? Przy czym należy jeszcze zauważyć, że w zbiorniku miotacza zagęszczenie wolnych neutronów jest raczej większe niż po rozlaniu sie zawartości w kałużę.
