Ja popre Mazka, tyle ze dosadniej. Otoz sedzia SN wykazal sie razacym brakiem rozumu, kompetencji i przyzwoitosci. Przypuszczam, ze wyrok byl zamowiony. W uzasadnieniu odniosl sie sedzia nie do zaistnialej sytuacji, ale do jakiejs innej, ktora sobie wymyslil. Tak jak Maziek wyszczegolnil: Chory byl nieprzytomny, nie wyrazal sprzeciwu i gdyby mu nikt o tym nie powiedzial, to by nawet o tym fakcie nie wiedzial. Tymczasem w uzasadnieniu bylo, ze obrzedu dokonano WBREW JEGO WOLI, co jest klamstwem (chyba ze opis sytuacji byl wadliwy, np. wczesniej wyraznie zadeklarowal, zeby do nie namaszczac).
Nastepnym krokiem bedzie skarzenie sie ateistow, ze sa zmuszani do praktyk religijnych, bo musza ogladac ksiedza na ulicy, sluchac bicia dzwonow i ogladac procesje.
Druga rzecza jest zlamanie jednej z podstawowych zasad normalnego prawa: Nie ma szkody, nie ma przestepstwa. Ten swirniety pieniacz, albo dzialacz antyreligijny, musial by najpierw dowiesc, jaka wymierna szkode mu wyrzadzono. Powinien zostac obciazony wszystkimi kosztami i straconym czasem sadow.
Wyobrazmy sobie analogiczna, acz odwrotna sytuacje: Do szpitala trafia nieprzytomny facet, potrzebujacy transfuzji, zeby przezyc. Lekarz go ratuje, a on po dojsciu do siebie skarzy lekarza i szpital, bo nagle sie okazuje, ze byl Swiadkiem Jehowy. I co, powinien dostac odszkodowanie? Przy czym, on jest w duzo gorszej sytuacji, bo zrobiono mu cos, czego jego religia wyraznie zakazuje.