Czy zbitka skojarzeniowa :
Zaczontek ~ zakątek
też dla kogoś jest znajoma ?
(Coś podobnego do tego, że dziecko chowa się w szafie).
Ja tu raczej widzę przeciwieństwo - nie podobieństwo.
"Zaczontek" jako początek czegoś, początek początku, a "zakątek" jako szczęśliwe zakończenie, przystań:)
Marginesem, autorem scenariusza do człeka co czeka, Ścibor - "ten" Ścibor.
Wszystkie skojarzanki do zbiurokratyzowanego systemu: w prawie.
Po prostu jednym z wymiarów Gmachu jest biurokracja posunięta do absurdu - czyli to wszystko co znamy z PRL-u (i nie tylko - później może zmieniło się podejście urzędnicze - sekretarki zostały zdjęte z piedestałów - ale nie życie pieczęci i papierów): niemożliwość uzyskania informacji o własnej sprawie, odsyłanie od okienka do okienka, wszechwładni urzędnicy spożywający kawę/herbatę, atmosfera powagi i ponadczasowości...no, kto doświadczył ten wie:))
Wystarczyło, że Lem przetworzył swoje potyczki z urzędami w zderzenia z Gmachem i mamy to!:)
Tak jakby - mierzenie czasu w zamkniętym podziemnym obiekcie oderwanym od rytmów natury (poza geologicznymi), musi być nieco inne. Zegarek? To już zarost może być taką miarką. Czy tam jest jakiś, niechby sztuczny rytm - dzień/noc?
Trzymając się skojarzeń filmowych, tym razem wywaliło Sekmisję.
I Szulkiny.
Ano.
Jedynym rytmem wgmaszym, który narzuca mi się jest rytm obiadowy - kiedy tłum podąża do kantyny. Taki zegarek biologiczny?
W łazience chyba nawet światło nie gaśnie...nie ma ciemniejszej nocy i światłości sztucznego dnia. Albo przeoczyłam.
Przesuwając dalej pionka - Admiradier - ten nieźle mnie rozbawił, ale o tym później.
Mnie rozbawiająco zniesmaczył.
Ale zanim on - NN napotyka sprzątaczy, którzy międlą jedno słowo: "chawa" - bliskie chałwie;) - sprawdziłam znaczy "wesz" - tyle, że w suahili:))
Poza tym imię żeńskie...z powiązań kulturowych pasowałoby imię żeńskie - tyle, że do tekstu pasuje "wesz". Tylko skąd u Lema suahili?
Jak rozumiecie ten fragment z rzucaną "chawą"?
Ale...oto i on:
Admiradier! Admiradier!Karykatura. Prawda o celebrze wojskowej przedstawiona w krzywym zwierciadle.
Zerwane okrzyki:
Czom-Pa-Dierze!!!Wielka przenikliwość Najwyższego – jedynego cywila (nasz NN), który bije w oczy innością – bierze za tajniaka…tja.
W każdem NN zostaje zagarnięty przez Admiradiera – mijają sale:
Dyplomacji, Ekshumacji, Laktancji, Tolerancji i Rehabilitacji, aż u dwojga ostatnich drzwi wiodących do sal Degradancji i Dekorancji admiradier dźwięknął i się zatrzymał.I tutaj przypis pana Majewskiego nr 79:
- laktancja – neologizm Lema będący absurdalnym połączeniem imienia wczesnochrześcijańskiego pisarza Laktancjusza (ok.250-330) i terminu medycznego „laktacja” oznaczającego wydzielanie mleka przez kobiety karmiące piersią.Uważam to za skojarzenie autora przypisu – nie zamysł Lema (chyba, że Lem gdzieś wprost o tym napisał/powiedział) – pozostałe nazwy nie pochodzą od nazwisk, a są stylizowane podobnie – ncji.
Zatrzymałabym się przy samej laktacji w laktancji – to słowo w ww szeregu podkreśla absurdalność wyliczanki i sprawdza uwagę czytelnika;)
W każdem następuje proces degradacji - zgodnie z szeptem szefa Wydziału:
„pięciu – rwać – amać – czkować”Czyli pięciu oficerów – zerwać odznaczenia – łamać szable – policzkować…NN pomagierem przy łamaniu…
Mnie ten język i sposób obchodzenia się z podwładnymi pokojarzył w przeszłości i w teraźniejszości do systemów autorytarnych – gdzie jednostka niczym – liczy się urojona racja stanu i przemoc w obchodzeniu się z niepokornymi.
Zdaje się, że coś podobnego obserwujemy obecnie w Rosji – piszę to względem ogłoszonego właśnie poboru do armii i kuriozalnych sytuacji, które mają miejsce w związku…
Wracając do NN – jest już w umysłowym gmachu – wszystko kojarzy mu do jego działań – nawet wykwity skórne admiradiera:
Bezprzedmiotowe było rozważanie, kto mówił: on – sobą, czy tamci – nim, bo to było jedno i to samo.W tym obłędzie NN pragnie właściwie jednego: czynu.
Czynu, który albo wyniósłby go na piedestał albo strącił wgmaszy niebyt. Z tym, że to co w jednym Gmachu jest występkiem, w drugim zasługuje na nagrodę:
jak gdyby moim przeznaczeniem mógł być tylko pomnik, wystawiony przed tym czy przed t a m t y m Gmachem.Jak dla mnie – po tym rozdziale zostaje pewien niesmak i przeciążenie poszukiwaniami NN – coś powinno się zdarzyć, bo obrana linia absurdalności i niewiedzy jest już mocna napięta.
Coś jak w „Głodzie” Hamsuna – dzień za dniem jego bohater pogrąża się w niewyobrażalnej nędzy - poniekąd na własne życzenie – próbując przy tym zachowywać się etycznie, honorowo.
Czytelnik brnie z bohaterem – jak przez Gmach.