Jak dla mnie ktoś tu sam sobie przeczy... Albo ja czegoś nie rozumiem.
Miałem na myśli wymuszony skok jakościowy rozumów tych co przetrwali. Rozkwit nastąpił, jako logiczna konsekwencja, gdy - w wyniku zmiany warunków - te rozumy mogły zacząć służyć czemu innemu niż samo przetrwanie.
I ex-kanibal mógł zostać adiunktem matematyki... lub wymyślić jak zarobić na produkcji BMW
. (Wniosek stąd zresztą, że presja na rozum po jakimś czasie musi puścić, by rozum miał czas odkryć do czego jeszcze mógłby służyć.)
Znów gadam na skróty, i wychodzi to jak wychodzi.
Myślę też, że można myśleć po prostu inaczej jakościowo. Wyobraźmy sobie rasę, która np. w ogóle nie odbiera fal świetlnych. Mozolnie badają to, co jest dla nas oczywiste, ich nobliści są odkrywcami tego, że światło czerwone ma inną długość fali niż niebieskie albo korelacji dzień-jasno : noc-ciemno. A jednocześnie np. "czują" słabe i mocne oddziaływania grawitacyjne... Będą myśleć siłą rzeczy inaczej niż my.
Była o tym mowa, oj była w kontekście niektórych bytów postulowanych przez hard SF. I zakresu tzw. sensorium. (O ile pomnę zaczął
Evangelos zwracając uwagę na prostactwo spielbergowego założenia z "Bliskich Spotkań...", że ufoki będą odbierać te same dźwięki co my.) Zresztą - jak była już mowa - nie tylko w sensorium rzecz, a i w determinujących dany gatunek warunkach fizycznych i jego innych cechach biologicznych. W całokształcie bytu określającego świadomość.
(Chyba pierwszym takim obcakiem zresztą jest - abstrahując od jego ew. wyższości - Ocean Solaris, produkt zupełnie innej, dokonanej jednym skokiem, ewolucji. Fizycznie do człowieka nieszczególnie podobny.)
Z tym, że Lem zakładał - jak się zdaje - że możliwe są różnice dwojakie. Czyli i te wynikłe z warunków rozwoju, i te związane z tegoż rozwoju stopniem (z czym właśnie nie zgadza się
maziek). I tak na przykład: Kwintanie są odmienni i nierozmowni, ale znajdują się na zbliżonym pozomie rozwoju; GOLEM jest wyżej człowieka; zaś w/w Ocean - jedno i drugie). Wspominam o tym, żeby se to usystematyzować.
Przy czym im bardziej nad tym myślę, tym bardziej nie mam zdania. Trudno jest coś autorytatywnie twierdzić o bytach - póki co - hipotetycznych.
Np. jako "wyższych rozumem od człowieka" odbiera się zwykle tych co piknikowali u Strugackich, i tych co porozrzucali czarne klocki
u Clarke'a. Ale czy oni są faktycznie "wyżsi", czy tylko wiedzę, i w związku z tym zabawki, mają lepsze? Jak to orzec...
zupełnie przypadkowy dobór osób
Edit: drobny (acz dość radykalny w tezach) cytat a'propos zakresu sensorium:
"Przy pomocy pięciu stałych zmysłów udajemy, iż rozumiemy bezgraniczną złożoność otchłani kosmosu, aczkolwiek istoty dysponujące szerszym, silniejszym lub innym rodzajem zmysłów, mogą nie tylko postrzegać rzeczy inaczej niż my, ale również widzieć i badać całe światy materii, energii i życia, znajdujące się tuż obok nas, na wyciągnięcie ręki, a jednak niedostępne i niezbadane przy pomocy naszych zmysłów."H.P. Lovecraft "Z otchłani"