Uzależnionych nie wiem, jak leczyć. Nie sugeruj, żebym postulował ich dyscyplinowanie (Uwaga dotyczyła tylko roli wojska, drylu, terenowych grup operacyjnych, itd.).
To po pierwsze.
Artystom trzeba więcej powietrza, a nie rozkazów.
To po drugie.
Faktycznie przed Kotańskim i Ś.P. Dr Małgorzatą Geysmer - Porter* (1942-2000) cały problem uzależnienia i odzwyczajania od tego leżał odłogiem w Polsce Ludowej.
Udawano że nie istnieje.
Ad rem, wracam do filmu:
Holoubek w tym filmie istotnie wypadł blado.
Lema nie da się zekranizować !Traktuję gatunki i same utwory kompletnie osobno.
Wtedy inscenizacja zamkniętego życia szpitalnego, a zwłaszcza psychiatrycznego, oraz takiego, który jest likwidowany - to przerażało - świat tam przedstawiony to była kompletna ruina.
Znerwicowany i porąbany był to film, znacznie sugestywniejszy z psychicznymi zaburzeniami to oczywiście jest Polańskiego: "Repulsion", czyli "Wstręt", ale to inna bajka. Albo np. "Mniejsze niebo'.
Przyjmijmy, że Żebrowski prowadził "drewnianą" narrację {jakby

} i raczej to niezbyt sprawny reżyser. "Świetny" był na tle komercyjnej popeliny filmowej, na marnej taśmie - dlatego wtedy wolałem uciekać w słuchanie muzyki i czytanie, także bibuły "drugiego obiegu" - ale to dopiero w środku lat '80.
Nie oceniam filmu względem książki - książka się nie narzuca, a odbiór filmu wymaga jakby bierności względem przekazu. Przy odbiorze przekazu czytanego trzeba bardziej myśleć, czyli być aktywnym. To nie o "Szpitalu ..." - ale ogólnie.
Czyli - nigdy nie porównuję książki do filmu. Porównuję tylko film do filmu albo porównuję tylko książkę do książki - nie potrafię porównać przekazów stosujących kompletnie inne techniki przekazu treści.
Dla mnie tamten okres to przyspieszone ferie zimowe - przed sylwestrem, mroźna zima - była to końcówka podstawówki, beztroskim nielatem wtedy byłem, ale też marazm po zawieszeniu stanu wojennego (zwłaszcza ówczesna nuda) dokuczał.
*jest jakieś bio, wspomnienie o niej z wizerunkiem ?
Niezwykła to postać, ta pani doktor psychiatra.