Tak to rzeczywiscie byloby pomocne, chociaz ja dopiero od niedawna jestem na forum wiec i tak czytam wszystko.
No niestety, panowie, jestem tylko człowiekiem, pamięć mam ulotną. Dlatego bez przeczytania własnych
postów też wszystkiego, o czym pisałem, przypomnieć sobie nie mogę.
Niewatpliwie najwięcej czytałem Lema. Wy także powinniście: coś mi się w ogóle wydaje, choć nie mam pewności, że panowie
UmiN i
dzi nie tylko się znacie, ale jesteście ,,zbiegami'' z jakiegoś forum o szerszej tematyce... prawdopodobnie ze scifi.pl. Tak to jasno wynika ze stylu waszego pisania, i z tego że najpłodniej pisze wam się o wszystkim nie związanym z Lemem. Pękam z ciekawości. Mam rację?
Tak czy inaczej; nie mam zamiaru być niemiły. Jeśli chodzi o książki science fiction, które cenię i które jestem w stanie sobie w tej chwili przypomnieć, to bez wątpienia polecam Strugackich (,,Piknik na skraju drogi", ,,Poniedziałek zaczyna się w sobotę", ,,Trudno być bogiem"); Herberta (,,Diuna"), Adamsa(,,Autostopem...") (tego oczywiście nie traktuję poważnie), Kuttnera ( np. ,,De profundis''), Bradbury'ego (dopiero odkrywam) no i... Verne'a, Swifta, i przede wszystkim Wellsa ( z ,,Wechikułem czasu" na czele). Dicka znam za słabo, nie będę niczego polecał.
Przede wszystkim Lema.
Lepszego nie ma.