Nie do końca, ponieważ zakładasz wejście na orbitę bądź uwolnienie się od ciała niejako sposobem barona Munchausena raczej, to jest metodą złapania się kuli armatniej, czyli impulsywną niż ruchem robaczkowym lecz stałym. Stąd potrzebujesz I vk bądź II vk "na starcie" - bo inaczej pozbawiona napędu rakieta, o ile nie byłaby na orbicie z I vk lub nie miała w punkcie zakończenia pracy silników II vk spadła by oczywista z powrotem na Ziemię. Pomijam tu, że II vk uzyskiwana jest przez "dopalenie" z orbity a w zasadzie tak naprawdę poprzez asysty grawitacyjne dopiero, ale nie ma to znaczenia rozpatrując myślowo Ziemię samotną w kosmosie. Rzeczywista rakieta ma bardzo ograniczony zapas paliwa i utleniacza, słaby stosunek (mimo wszystko) masy własnej do masy paliwa i utleniacza, ponadto traci w związku z jego spalaniem masę i stąd taka potrzeba, by tak wyglądał przebieg startu - jak najszybciej odrzucić jak najwięcej masy (w tym stopni rakiety, a więc masy własnej) i nabrać jak najszybciej jak najwięcej prędkości (żeby tylko załogi nie rozsmarowało na podłodze).
Dlaczego uważasz, że rakieta, mogąca stale wytwarzać przyspieszenie większe i o przeciwnym zwrocie na każdej wysokości nad Ziemią nie odleciałaby w kosmos? To przyspieszenie zresztą mogłoby być coraz mniejsze właśnie z powodu zmniejszania się na danej wysokości grawitacji więc logicznie rzecz biorąc, ponieważ rakieta będzie przyspieszana dowolnie długi czas ze stałym bądź nawet zwiększającym się przyspieszeniem wypadkowym, to będzie cały czas powiększać swoją prędkość względem centrum nieważkości, niekoniecznie mając przy tym II vk.. Prędkość kosmiczna II też zresztą jest oczywista wprost zależna od wysokości nad ciałem, na której się ją rozpatruje i im wyżej, tym jest mniejsza. Więc myślę, że nie byłoby problemu, aby taki "robak kosmiczny" wypełzł w końcu z otoczenia Ziemi a nawet na jakiejś wysokości mógł przestać pełzać bo już miałby tę II vk w tym punkcie. Ciało, które z II vk opuszcza Ziemię ma tę II vk przy Ziemi, zaś zwalnia przy oddalaniu i teoretycznie w nieskończoności ma prędkość zero. Przeciwnie do tego nasz pełzający robak, gdyby nie ustawał w pełzaniu, pełzałby coraz szybciej i pomijając relatywistykę doszedłby do prędkości nieskończonej. W gruncie rzeczy chodzi przecież o to, jaka pracę możesz wykonać, a nie jak szybko ją wykonujesz.