Ależ Panowie, trochę dobrej woli i wyobraźni...
1. W takiej dyskusji, domniemywam, uczestniczyliby przecież tylko ci, którzy mieliby na to ochotę, nie zaś ci, dla których taka dyskusja wydaje się jałowa (bezprzedmiotowa, bezcelowa, bezsensowna).
2. Uprzejmie wyjaśniam i precyzuję (skoro to, co zaproponowałem, zostało odebrane tak, jak zostało):
...Chętnie porozmawiałbym w tym miejscu - zgodnie z # 7.2 - o HIPOTETYCZNYCH przyczynach smoleńskiej katastrofy. Ale tylko o przyczynach twardych, konkretnych, dających się potwierdzić przez jawne weryfikowalne źródła, rozsądnych fizykalnie i technicznie. Bez polityki...
3. Będę wdzięczny za nadsyłanie linków do tekstów utrzymanych w powyższym duchu.
4. Teraz muszę zrobić sobie poranny przegląd prasy z kawą Lavazza (!) - ale ostrzegam: ja tu wrócę.
:-)
S.R.
"dających się potwierdzić przez jawne weryfikowalne źródła" - to znowuż jest mało precyzyjne. Możliwe s ą takie usterki w samolocie, których jednoznaczna identyfikacja post factum może być niemożliwa. Ale mniejsza.
Ja bym tu starał się wychodzić od tego, co wiemy, a wiemy przede wszystkim, że samolot w końcowej fazie leciał zbyt szybko, za nisko i chyba nie w tym miejscu, co trzeba. Więc mogła to być usterka powstała w końcowej fazie lotu, być może taka, że nawet nikt jej nie zauważył; dwa: jakaś heca na pokładzie - np. zasłabł któryś z oficjeli, jakis zawał czy coś, z tego mamy zamieszanie, pomoc lekarską, dekoncentrację pilotów, stąd mogli przestać przekazywać komunikaty do kontrolerów, i w tym chaosie wymuszone lądowanie, nie przez jakiekolwiek polecenie, ale przez samą sytuację, do tego mgła i mamy to, co mamy; i trzy: najmniej chyba prawdopodobne, ale możliwe, że pilotom coś się po prostu pokićkało - w trudnych sytuacjach, w ciężkim dniu może zdarzyć się najlepszym - i statystycznie rzecz biorąc, od przypadku do przypadku powinno się zdarzać.
Się okaże, jak do kupy zostaną złożone nagrania z czarnych skrzynek, nie ma się co na zapas ekscytować.