Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.


Pokaż wątki - Bladyrunner

Strony: [1]
1
DyLEMaty / Dyskusje o filmach.
« dnia: Października 04, 2006, 03:58:29 pm »
Ponieważ wątek "fimy SF warte i nie warte obejrzenia" rozrósł się do rozmiarów uniemożliwiajacych jego przeczytanie i znalezienia tam wypowiedzi o konkretnych filmach, proponuję zamknięcie go i utwożenie na forum nowego folderu poświęconego całkowicie tematyce filmowej.

2
DyLEMaty / Właśnie (lub dawniej) przeczytałem...
« dnia: Kwietnia 09, 2005, 01:47:33 pm »
Pomyślałem, że byłoby niezłym pomysłem, gdyby forumowicze dzielili się ze sobą wrażeniami na temat ostatnio przeczytanej książki. Ponieważ "na każdym zebraniu jest tak, że ktoś musi zacząć, więc ja..." nakreślę parę słów o właśnie przeze mnie ukończonym "Czasie poza czasem" Dicka. Jak wszystkie pozycje tego autora wszystko zaczyna się naprawdę nieźle. Mamy pozornie normalne życie amerykańskiego przedmieścia, pozornie zwyczajnych bohaterów i ich pozornie zwyczajne sprawy. Jednak spod tego płaszcza codzienności zaczynają z czasem wyłaniać się wątpliwości, zagadki, by ostatecznie wydobyć zasadnicze pytanie - na jakim świecie my żyjemy? Taka sytuacja jest mniej więcej do połowy lektury, później następuje załamanie. Kurtyna tajemnicy zaczyna się podnosić, przy czym nie czyni tego płynnie, lecz skokami, a to co odsłania jest nie do końca przemyślane, miejscami naiwne, a czasem wręcz banalne. Oczywiście wszystko okazuje się być tylko iluzją, ale wytłumaczenie powodów owej mistyfikacji jest na poziomie debiutanckiej książki Ziemiańskiego. Niestety Dickowi zabrakło pomysłu, bądź chęci do należytego doprowadzenia sprawy do końca, podobnie było zresztą z jego powieścią "Kosmiczne marionetki", gdzie w pewnym momencie dało się wyraźnie odczuć wyczerpanie pomysłu.
Jedyną rzeczą wartą zauważenia przy tej książce jest fakt, że "Czas poza czasem" mógł posłużyć jako inspiracja do napisania scenariusza "Truman Show", ale to tylko niepotwierdzone odczucie.
)


Ze względu na bezcelowe inicjatywy lubujących się w redundantności osób, temat ten poszerzamy niniejszym
o książki przeczytane nie tylko "właśnie".

Moderator

3
DyLEMaty / Śmierć na żywo
« dnia: Kwietnia 01, 2005, 11:57:42 pm »
"Śmierć na żywo", była taka książka, skądinąd niezła, która traktowała o robieniu medialnego show ze śmierci człowieka. Dziś, czy oskarżycie mnie o cynizm jeśli powiem, że słowo ciałem się stało? Czy jest coś bardziej obrzydliwego, niż prześciganie się poszczególnych stacji w przebojowości programu o umierającym papieżu? No tak, wszak o widza trzeba dbać. Trzeba było skrupulatnie zebrać materiały i ustalić kolejność, wysłać korespondentów do Watykanu, Wadowic i gdzie się tylko dało, kupić kilogramy cebuli, żeby mieli oni szkliste oczy. Pomyśleć, że wszystkie media szykowały się do tego od tygodni, bo przecież takiego widowiska nie można przygotować od ręki. Jedyne czego jeszcze brakuje, to transmisji na żywo z papieskiej komnaty z pulsującym w tle wykresem elektrokardiogramu.
Na ogół cieszy mnie gdy rzeczywistość dogania fantastykę.
Na ogół.

4
DyLEMaty / Gdzie te przygody?
« dnia: Marca 12, 2005, 06:43:57 pm »
Za oknami mróz i śnieg, siedzę w domu, popijam wino, z głośników dolatują mnie dźwięki "Ziggy Stardust" Davida Bovie. Wspominam jak odkrywałem czym jest mój świat w "Non stop", jak walczyłem ze złym imperium, w "Gwiezdnych wojnach", jak wkraczałem "where no one has gone before". Gdzie się podziało to romantyczne SF, gdzie te wszystkie wspaniałe przygody, ci wszyscy wspaniali bohaterowie. Dziś można co najwyżej walczyć z  jakimiś robotami w trwającej od tysiąca lat wojnie galaktycznej między wszechwładnymi korporacjami, tropić krwiożercze mutanty w mrocznych zakamarkach Megalocity, albo jako kapral Wermachtu brać udział w inwazji na Stany Zjednoczone w 1948 r.
Czy czasy romantyków odeszły na zawsze?

5
DyLEMaty / Najgorsze w SF
« dnia: Marca 11, 2005, 12:22:57 pm »
Odkąd pamiętam wszyscy wypisują listy najlepszych książek i autorów, mam więc propozycję, aby ugryźć problem z drugiej strony i żebyśmy stworzyli listę tego, co najgorsze w sf. Taka lista jak mi się wydaje mogła by być nieocenioną pomocą w przeprawianiu się przez ocean fantastycznej literatury. Umieszczać można by tu zarówno nazwiska grafomanów oraz ich dokonania, jak i tytuły wpadek popełnionych przez dobrych autorów (z zaznaczeniem, że są to tylko wpadki).
Cóż wypada mi więc zacząć wyliczankę. Na początek najgorsi autorzy:

Adam Hollanek - To już legenda gniotu, wprawdzie dla propagowania fantastyki człowiek bardzo zasłużony, ale jako pisarz wsławił się tym, że nie napisał nic, co dałoby się czytać.

Carlos Rasch - NRD-owski  pisarz, który napisał najgorszą książkę wydaną przez Iskry noszącą tytuł "Łowcy asteroidów".

Andrzej Trepka (wyłączając wspólne pisanie z Krzysztofem Boruniem) - Jako samodzielny twórca nie na pisał nic dobrego, wprawdzie niektóre z jego książek dają się czytać, ale to kompletna strata czasu.

Robert Silverberg - Bodaj najbardziej przereklamowany pisarz sf, jedyną w miarę przyzwoitą jego książką, jaką czytałem był "Człowiek w labiryncie", niektóre z jego dokonań są nawet znośne, ale po co czytać to co tylko znośne, a w przeważającej większości tragiczne.

Na razie starczy, teraz wpadki:

"Sezam"; i "Astronauci" Stanisława Lema - Tak naiwne i tak nudne, ze po prostu nie da się ich czytać.

"Wyjście z cienia" Janusz Zajdel - Również strasznie naiwne i bez polotu. U Zajdla są jeszcze dwie cienkie młodzieżówki "Lalande" i "Prawo do powrotu", pierwsze jako literatura dla liceum jest nawet ok., natomiast drugie czytałem tak dawno, ze nie jestem w stanie ocenić, a powtarzać lektury raczej nie ma sensu.

"Mroczne lata świetlne" Brian Aldiss - Nie wiem czy wyszło po za wydawnictwem klubowym, ale jeśli tak, to wielka szkoda, czytając w ogóle nie odnajdywałem w niej nic z mistrza.

To było na dobry początek, mam nadzieję, że podchwycicie. Ja jeszcze też coś później dopiszę.

Strony: [1]