Myślę że masz rację, że sobie nie dawał rady, ale nie dlatego, że mu warsztatu nie stało, tylko dlatego, że ta tematyka była dla niego tabu. Dość dużo mówi o tym plakat za nagą czy tam półnagą kobietą o czerwonych paznokciach w Obłoku Magellana. Także wywody na ten temat (połączenia kanalizacji z rozrywką) w Wizji. Itd.
[/quote]
Ale czy to tabu czy warsztat nie staje
, to rezultat jest jednaki, nieprawdaż? Wysokim profesjonalizmem jest, by nie imać się tematyki, o której wie się mało lub nic. Bo to wprost do nagromadzenia tekstowych "baboli" prowadzi.
Tabu nie tabu, ale Lem jako lekarz z zawodu powinien natomiast wiedzieć, że opuszki palców (także stóp) rasy negroidalnej wcale nie są czarne. To na marginesie "czarnych fasolek" które okazały się wystającymi spod prześcieradła opuszkami palców panienki Gibariana
I jeszcze jedno w okazji" Twojego postu, bo jak do tej pory ćwiczyliśmy watki melodramatyczno miłosne.
Przy okazji stóp niejako... Kelvin przypatrując się platfusom panny/pani Murzynki ze zdumieniem stwierdza, ze są one (stopy) wyjątkowo delikatne, pozbawione cech nabytych wskutek chodzenia. Tak samo jest w przypadku Harey, "miała podeszwy stóp jak u dziecka" czy coś w ten deseń. Dla mnie to dość istotny błąd rzeczowy. Obie kobitki były, ze tak powiem wyekstrahowane z pamięci Gibariana i Kelvina, a nie powstały w inkubatorze jako dorosłe kreacje. Więc? Więc jako kopia według obraz (zawartych w mózgach) stopy rzeczonych pań musiały być takie jakimi były w rzeczywistości czyli noszące ślady kontaktu z matką Ziemią (lub inna podłogą). Ocean przecież na tyle wiernie odwzorował Harey, że na jej ramieniu był ślad po śmiertelnym zastrzyku. To tak w zamknięciu rzeczy które zniechęciły mnie do ewentualnej, kolejnej lektury Solaris.