No oki.
Olka zarysowała już romantyczne tło. Costarikany?
Niech będzie Costarikana.
A może Castorama?
Miejsce jest chyba bez znaczenia, to mogłoby być każde inne miejsce. Takie one, te lux-hotelowe, do siebie podobne. Jest w literaturze figura „eveymana”, ale jakoś nie wymyślono chyba odpowiednika miejsca... to wymyślam – „everyplace” (jederlokus... a może lepiej jedergebiet? – jak uważasz LA?).
Nie wiem czy
w-Polsce czyli nigdzie Żarrka nie byłoby pre-czymśtam. Po namyśle...jednak nieee...gdyby
w Polsce czyli wszędzie, to co innego.
Dziś mógłby to być np. Dubaj.
Tu warto wspomnieć o czasie pisania tej groteski, bo to raczej groteska, hę? Pisane w roku 1970, wydane 1971 - w pierwszych zdaniach wyłapuje istotne piki epoki.
Strach przed przeludnieniem (czy Lem znał jakieś publikacje Klubu Rzymskiego?), rewolucję seksualną...z lekkim poślizgiem, schyłek epoki dzieci kwiatów, których to rozczarowana efektami mniejszość, niepogodzona z tym że świat się nie zmienił wedle ich utopii, zamieniła się w terrorystów podatnych na trockową ideę permanentnej rewolucji.
Coś na kształt Brigate Rosse. Co tam jeszcze...a, samo wyjdzie w dalszym praniu.
USA tradycyjnie nikt nie lubi -
uroczystość odbyła się niemal bez zakłóceń, jeśli nie brać pod uwagę obrzucenia zgniłymi pomidorami delegacji Stanów Zjednoczonych. Nie widzę delegacji sowieckiej...kto wtedy już tam był dowodził – Breżniew?
Taa, anachroniczność zamka Yale w hotelowych drzwiach też zauważyłem, to jak ta dwukoronówka w spodniach Pirxa.
W tym zakresie widać istotny postęp.
W e-kartach do pokoi hotelowych, nie spodniach.
No i te referaty, czytane „przed”, bo sama konferencja jest zbyt krótka. To chyba realia...realium(?) z epoki.
Więc po co ona konferencja sama-w-sobie? By się najeść, napić? Kasę publiczną wydać?
Wpływ kataru na losy człowieka? A, to już inna książka, tu tylko zarysowana...delegatem z Indii. Poza katarem miał on jeszcze jedną cechę...strach dziś napisać... ale chodzi o kolor skóry.
I cóż - ubity!, jak rzekł o Bazyliszku wuj Eugeniusz, czyli Bardacha (czyli Olaf L.)
Problem trzech jaj (na miękko) zostawiam na potem, choć wydaje mi się on wydumany. Ale nie należę do żadnej grupy KaKa (kulinarnych koneserów), więc jako profan nie wypowiadam się ex patelnia. Tu gugiel podpowiada...ex sartagine. Mniejsza.
Znaczy załączam i dołanczam.
Ew, załanczam i dołączam.