Autor Wątek: Moja chwała z przyjaciół się bierze.Listy 1972-1984 Stanisław Lem, Ursula LeGuin  (Przeczytany 8882 razy)

lemolog

  • Juror
  • Senior Member
  • *****
  • Wiadomości: 455
  • I love YaBB 1G - SP1!
    • Zobacz profil
Odp: Moja chwała z przyjaciół się bierze.Listy 1972-1984 Stanisław Lem, Ursula LeGuin
« Odpowiedź #15 dnia: Października 24, 2024, 12:11:39 pm »
I już mnie zaciekawiło kiedy Ona to pisała
W liście od 25.02.1973...

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16801
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Moja chwała z przyjaciół się bierze.Listy 1972-1984 Stanisław Lem, Ursula LeGuin
« Odpowiedź #16 dnia: Października 24, 2024, 03:39:01 pm »
Dzięki, czyli dwa razy kuląwpłociłem - Dick jeszcze miał się dobrze, i nawet parę lepszych powieści wciąż miał przed sobą. Wolfe nie był jeszcze tak znany (dopiero "Śmierć doktora Wyspy" publikował). A wiadomo kogo miała na myśli?
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16801
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Moja chwała z przyjaciół się bierze.Listy 1972-1984 Stanisław Lem, Ursula LeGuin
« Odpowiedź #17 dnia: Listopada 13, 2024, 10:41:26 am »
Smakowity cytacik:

"Tworzę teraz coś niestrawnego – wykład jednego z moich bohaterów, Golema XIV, na temat najwyższego stopnia inteligencji we wszechświecie. Będzie to straszliwa nuda dla wszystkich normalnych czytelników. Piszę to jednak, bo sam wcale się przy tym nie nudzę."
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 7023
    • Zobacz profil
Odp: Moja chwała z przyjaciół się bierze.Listy 1972-1984 Stanisław Lem, Ursula LeGuin
« Odpowiedź #18 dnia: Listopada 17, 2024, 03:06:06 pm »
Książka już do mnie dotarła - napoczęłam i muszę powiedzieć, że interesująca od pierwszych stron czyli wstępu p. Gajewskiej "Przez dwa oceany i trzy języki".
W tym zaczontku o różnym podejściu Lema i Le Guin do sf, o przyczynach wyrzucenia Lema z SFWA i w związku z tym z honorowym odejściem Le Guin z tej instytucji, o przyczynach rozstania Lema z WL i porzuceniem serii "Lem poleca"...jedno tylko - nie zgodziłabym się na 100% z tym fragmentem rzeczonego wstępu:

[Lem] Nie zgadzał się przy tym, że rozwój technologiczny prowadzi do katastrofy, wierzył bowiem, że odpowiednio przygotowana na ich przyjęcie ludzkość może je wykorzystać w sposób niezagrażający planecie.

Myślę, że ten wątek u Lema ewoluował - z czasem - a może nigdy - nie miał złudzeń co do ludzkiej natury i stąd ten optymizm w kwestii braku zagrożeń wydaje mi się nieco nieuzasadniony.

Cytat: Le Guin
Proszę nie porzucać SF… Pozostało nas jeszcze troje, może czworo.

I już mnie zaciekawiło kiedy Ona to pisała (sądząc z dat okładkowych nie mogła po "Fiasku", więc w którym roku?). Przy czym podoba mi się ta wolna od fałszywej skromności, ale i od pychy, (samo)świadomość przynależności do czołówki twórców gatunku. Swoją drogą kto był tym trzecio-czwartym? Clarke? Wolfe???

Pierwszy list Le Guin do Lema - datowany na 12 lutego 1972 - czyli rok wcześniej:
"A jeśli chodzi o podgatunki science fiction, czy też "zastosowania" beletrystyki, których poszukuję: jest Borges w Argentynie, Philip K. Dick tutaj oraz Pan w Polsce. Czy ktoś jeszcze?"

Jednak Dick?:)

Nawiasem - w tym liście z 1973 roku jest obszerny fragment o nim - m.in. że aktualnie (1973) pisze w "stanie głębokiej depresji" i "ze zwykłej potrzeby zarobienie pieniędzy".

Edyta: myślę, że do tych cenionych przez Le Guin można zapisać - z czasem - Wolfe'a:
"Nie chcę, aby zmietli mnie pod dywan [ci którzy potępiają literaturę SF - Ol] - wraz z Dickiem, Gene'em i Wolfe'em ["i" to błąd w druku - Ol]! I Lemem!"
Z listu z 13 kwietnia 1984.
GW ceniła za "Księgę Nowego Słońca" - "świetna literatura" - napisała 1 grudnia 1981r.

Najciekawsze - listy do Rafaila Nudelmana

Do wczoraj nie słyszałem o tym panu,  dlatego info dorzucę, bo mam wrażenie, że mogę tu nie być jedyny:
https://ru.wikipedia.org/wiki/Нудельман,_Рафаил_Эльевич

Jego nazwisko (i Gromowej) pojawia się w książce "Lem i tłumacze", ponadto jeden list Lema do Nudelmana (z 21 listopada 1974 roku) został zamieszczony w "Listy albo opór materii" (zresztą Gromowa została raz wymieniona w tej książce i właśnie w tym liście).
Chyba gdzieś tam utkwił mi w niepamięci (Nudelmanowy list), bo traktował o ulubionej "Masce" jako kluczu do twórczości Lema.
O! wiedziałam, że gdzieś o tej maskaradzie napisałam:
https://forum.lem.pl/index.php?topic=889.msg39869#msg39869

2.3. Idzie praca nad książką listów Lema do tłumaczy jego dzieł na język rosyjski (w tym do Nudelmana i Gromowej) - ok. 400 listów w języku polskim...
.
To może rzeczywiście być ciekawe.
Z lektur wydanych już listów - pewne rzeczy się powtarzają, za to inne uściślają:)
« Ostatnia zmiana: Listopada 17, 2024, 11:00:08 pm wysłana przez olkapolka »

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16801
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Moja chwała z przyjaciół się bierze.Listy 1972-1984 Stanisław Lem, Ursula LeGuin
« Odpowiedź #19 dnia: Listopada 24, 2024, 01:22:35 pm »
Czyli Dick, jeszcze żywy, i Wolfe też się pojawił ;).

A tu Oramus o "Chwale", a raczej listach się na nią składających:
https://www.rp.pl/plus-minus/art41480951-stanislaw-lem-i-ursula-k-le-guin-skazani-na-szmire
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Cetarian

  • Senior Member
  • *****
  • Wiadomości: 266
    • Zobacz profil
Odp: Moja chwała z przyjaciół się bierze.Listy 1972-1984 Stanisław Lem, Ursula LeGuin
« Odpowiedź #20 dnia: Stycznia 08, 2025, 12:15:24 am »
Rekordowa w tym względzie, czy z kimś (ze światka SF) Mistrz więcej epistoł wymienił?

Opublikowano 177 listów do Michaela Kandla (Sława i Fortuna, WL, 2013, 736 s.).
Jeszcze więcej listów było do Franca Rottensteinera (redaktor, wydawca, tłumacz (w tym Lema z niemieckiego na angielski), agent literacki Lema na świecie (bez Niemiec, ZSRR, potem Rosji)
i Wolfganga Thadewalda (redaktor, wydawca, agent literacki Lema w Niemcach).

Fragmenty listów do Rottensteinera i Thadewalda są w książkach W. Orlińskiego (Lem. Życie nie z tej ziemi, 2017, 2021) i A. Gajewskiej (Stanisław Lem. Wypędzony z Wysokiego Zamku. Biografia, 2021, 2024).

W książce Gajewskiej, w pierwszym wydaniu z 2021 roku, Franz Rottensteiner jest wymieniony w indeksie tylko raz (z odsyłaczem do strony nr 500), a odpowiedni fragment brzmi tak:

„Pobyt w Wiedniu wspominał w liście do Władysława Kapuścińskiego: „Mieszkaliśmy u mego agenta [Franza Rottensteinera] i oglądaliśmy to austriackie miasto trochę podobne do powiększonego Lwowa, i nawet dwukonką, czyli fiakrem się jeździło”. Potem pojechali do Salzburga, gdzie Lemowi podobało się to, że mógł samochodem dojechać do schronisk, przypuszczalnie piesze wędrówki były już poza jego zasięgiem.”


O ile dobrze pamiętam, na 99,99% w pierwszym wydaniu nie było żadnych cytatów z Rottensteinera (nawet gdyby nie trafiły do indeksu).

W okolicach premiery książki obejrzałem wywiad z Gajewską, w którym powiedziała, że po zakończeniu pracy odwiozła do biblioteki sto dwadzieścia książek.

Imponująca pracowitość … ale wśród tych książek najwyraźniej nie było pozycji „Bogowie Lema” Marka Oramusa.
Oramus opublikował tam długi, dwudziestostronicowy  (str. 221-241) wywiad z Rottensteinerem.

Kluczowe fragmenty:

Oramus: - Czy to prawda, że jako agent sprzedał pan 7 milionów książek Lema w Europie i Ameryce?

Rottensteiner: - Jako agent Lema nie sprzedałem żadnych egzemplarzy. Zawarłem dla niego jakieś 300-350 kontraktów, które opiewały na jakieś 2 miliony egzemplarzy, gdyż nakłady były niskie, a dodruki rzadkie. Niemieckie wydania, które zaaranżowałem jako agent/doradca dla Suhrkamp/Insel wyniosły drugie tyle, albo trochę więcej. Nie ma więc mowy o 7 milionach. Kto tak powiedział?   

Oramus: - Co stało się powodem konfliktu między wami, który zakończył się przed sądem w Wiedniu?

(…)

Rottensteiner: - Wtedy to prawnik Lema przysłał mi list żądaniem, bym zapłacił 500 000 austriackich szylingów (jakieś 35 000 euro czy 140 000 zł), gdyż „obraziłem go w jakikolwiek sposób” i podobne głupie żądania W przeciwnym razie groził procesem. Oczywiście nie brałem pod uwagę podpisania takiego dokumentu i Lem mnie pozwał. Twierdził, że nie jest mi nic winien za umowę z Harcourt Brace, że nasza umowa wzajemna wygasła rok wcześniej niż w rzeczywistości, plus jeszcze kilka drobiazgów nie popartych dowodami. Zażądał też kolejnych 500 tysięcy szylingów za to, że w jednym z listów wspomniałem, iż zamierzam sprezentować jego listy Bibliotece Zakładu Narodowego im Ossolińskich we Wrocławiu, bo już ich nie potrzebuję. W sumie gra toczyła się o 700 tysięcy szylingów, czyli około 100 000 DM.
Po pięciu latach przegrał we wszystkich punktach, musiał zapłacić koszty mojego prawnika, swojego prawnika, tłumacza i koszty sądowe. Niektóre z jego argumentów były śmieszniejsze niż „Dzienniki gwiazdowe”.

Oramus: - Na przykład?

Rottensteiner: - Cóż, Lem twierdził, że działałem jako jego „nieprawny” agent przez ostatni rok obowiązywania naszej umowy, bo umowa wygasła rok wcześniej niż w rzeczywistości. To śmieszne: czemu w takim razie podpisywał w tym czasie negocjowane przeze mnie umowy? Dlaczego brał za nie pieniądze, jeśli podszywałem się pod jego agenta przez cały ten czas? Czemu nie protestował? Zdobył się na to dopiero w trakcie procesu!

Oramus: - Podaje pan, że Lem żądał 500 tysięcy szylingów „za obrazę” i dodatkowych 500 000 za zdeponowanie jego listów w bibliotece Ossolińskich. To razem daje okrągły milion, a nie 700 tysięcy szylingów.

Rottensteiner: - Lem chciał bym podpisał list, że zapłacę 500 000 ATS w razie gdybym obraził go w jakikolwiek sposób albo użył jego listów. To była zbiorcza suma do zapłacenia w przypadku, gdybym zrobił jedną z kilku rzeczy obraźliwych dla pana Lema.
Sądowa kwota 700 000 ATS to całkiem osobna sprawa, nie pieniądze, o które Lem dosłownie się zwrócił, ale Streitwert, czyli „wartość spornej kwestii” - mniej czy bardziej arbitralna wycena, od wysokości której zależą koszty sądowe i honoraria prawników. Co oznacza, że im wyższy Streitwert, tym wyższe koszty sprawy, które musi pokryć strona wnosząca pozew. To oznacza też, że można zawyżyć wartość sprawy, jeśli się wierzy, że przeciwnik nie będzie w stanie zapłacić kosztów. W tej konkretnej sprawie Streitwert został potem zredukowany przez sędziego chyba o połowę.
(...)
Gdybym przegrał, musiałbym opłacić wszystko, koszty sądowe, moich prawników i prawników Lema, ale skoro wygrałem, nie wiem ile Lem musiał zapłacić sądowi i swoim prawnikom. Ale i tak nie musiałbym płacić 700 tysięcy szylingów, prawdopodobnie mniej więcej 300 000, czyli pieniądze wpłacone przez Lema na koszty sądowe i jego prawników - plus koszty mojego prawnika.

*

Dziwne przeoczenie …

**
A przy okazji, czy coś wiadomo o wydaniu korespondencji Lema z Władysławem Kapuścińskim?

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16801
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Moja chwała z przyjaciół się bierze.Listy 1972-1984 Stanisław Lem, Ursula LeGuin
« Odpowiedź #21 dnia: Stycznia 08, 2025, 11:12:02 am »
Do ciekawych wzorów nawiązujesz... ::)
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Cetarian

  • Senior Member
  • *****
  • Wiadomości: 266
    • Zobacz profil
Odp: Moja chwała z przyjaciół się bierze.Listy 1972-1984 Stanisław Lem, Ursula LeGuin
« Odpowiedź #22 dnia: Stycznia 13, 2025, 01:59:07 am »
Zacytowałem fragment wywiadu, który pochodzi z książki wydanej po polsku w Polsce. Jest to drugie wydanie, czyli że pierwsze jakoś tam się rozeszło, chociaż na pewno nie był to bestseller.
To wydanie drugie rozszerzone, nie wiem, czy wywiad z Rottensteinerem był już w wydaniu pierwszym. To drugie ukazało się w 2016 roku, czyli mniej więcej w tym samym czasie, kiedy „Zagłada i gwiazdy” Gajewskiej. Ludzi, którzy pisali w Polsce o Lemie nie było chyba tak wielu. Wydaje mi się, że raczej kilku niż kilkunastu, więc przejrzenie ich książek nie byłoby dla biograf/a/ki jakoś specjalnie czasochłonne.
A książki Oramusa nie trzeba było nawet czytać, wystarczyło przeczytać spis treści. Załóżmy, że Gajewska nie była zainteresowana tym, co Oramus miał do powiedzenia na temat twórczości Lema. Opublikował jednak wywiad z jedynym znanym z nazwiska agentem Lema, który we fragmencie, cytowanym wcześniej, wskazał, że przyczynił się do zawarcia umów na łącznie około 4 miliony egzemplarzy książek Lema, a współpraca trwała długo, chyba ze dwie dekady, więc sądzę, że relacja pisarza z agentem i to w takiej specyficznej sytuacji pisarza z prl-u z ograniczoną możliwością kontaktowania się z Zachodem, jest ciekawa i ważna dla jego drogi życiowo-zawodowej.

Nie wiem, jak często autorzy się procesują ze swoimi agentami, pewnie się to zdarza, ale jednak nie są to wydarzenia kompletnie banalne, a z drugiej strony nie jest to coś okropnie wstydliwego. Lem nie przejechał zakonnicy w ciąży na pasach przy czerwonym świetle i po pijaku. Miał spór z Rottensteinerem, wytoczył mu proces, który przegrał, zapłacił koszty sądowe i tyle.
Pominięcie tego świadome byłoby moim zdaniem nieetyczne. A przegapienie nie wystawia Gajewskiej najlepszego świadectwa, zwłaszcza w świetle tego, o czym napisałem wcześniej, że chwaliła się swoją pracowitością.