Olu, zapewne istnieją przypadki bezwzględnej agresji (beznadziejne) ale wywołana jest ona przecież w wielkiej mierze tym, że nic nie można zrobić, co ośmiela. Z mym synem chodził ancymon, który w 3 klasie stanowił zagrożenie dla otoczenia (m.in. zepchnął woźną ze schodów i złamała nogę) i nic nie można było mu zrobić. Rodzice bezwzględnie stawali po jego stronie. Dlaczego niby nie można przymusem fizycznym skoro słowny nie skutkuje odciągnąć takiego zawodnika od innych dzieci, po których ten zwyczajnie skakał i nauczyciele bali się go dotknąć?
Ja z kolei do dziś pamiętam wąski drewniany wieszak, za pomocą którego wychowawczyni udowodniła mi i kilku kolegom, że zalewanie łazienki w ramach konkursu kto dalej pryśnie z kranu to zły pomysł. To było tak niedawno, nikomu korona z głowy nie spadła, a ja osobiście na pewno jestem od tamtego dnia lepszym człowiekiem
. Dziś nie do pomyślenia, pewnie o prokuratora by się oparło... Ja to pierniczę, nie chcę za 30 lat, jak wyjdę na spacerek z balkonikiem, żeby mi jacyś gówniarze balkonik zabrali.