OK, czyli vehiculum niedoskonałe. A czy nie masz tak jak ja, że jakiej książki o uważanej przez siebie postaci nie przeczytam, to czuję, że albo autor nie doszedł do sedna, albo też kopał głęboko, lecz nie tam, gdzie trzeba? W jednej z tych książek Orlińskiego jest zdanie, że Lem, rozpalając rano pod kotłem, grzebał w domowym piecu c.o. sztamajzą. Mnie to strzeliło w każdy nerw w jestestwie, bo sztamajza, to dłuto ciesielskie, tzn. prostokątne, szerokie, do wybierania wpustów. Narzędzie, krótko mówiąc, cenne dość. Kto by tym grzebał w piecu? To jak smyczkiem od stradivariusa grzebać w stosie atomowym...