O szczegółach decyduje nauczyciel, który ma zrealizować podstawę programową (ta jest z MEN). Karta nauczyciela w zakresie rzeczy bezpośrednio związanych z nauczaniem m. in reguluje ich obowiązki oraz wymagane kwalifikacje. W zakresie mniej związanym ale w rzeczywistości istotnym kwestie takie jak samokształcenie, awans zawodowy, czas pracy, sposób wypowiedzenia umowy (taka "mała nieusuwalność"). Konkretnie pisząc co napisałem miałem w pamięci rozmowę z posłem RP (wciąż nim będącym) sprzed kilku lat. Poseł jest ze znaczących w RP partii ale nie będę pisał z której, żeby człowieka nie stygmatyzować a samemu nie narażać się na proste szufladkowanie.
Człowieka tego znam osobiście, jest porządnym obywatelem i ma łeb na karku. Któregoś razu zeszło na edukację, ugrupowanie jego wówczas dzierżyło władzę w mieście. Po mojej niewinnej uwadze, że źle się dzieje w edukacji, poseł ożywił się i powiedział, że to rzeczywiście masakra - ile ta edukacja budżet samorządowy kosztuje. Nie będę wnikał w szczegóły ale ku memu osłupieniu jedynym problemem dla posła były pieniądze a w tle niesprawiedliwość społeczna, polegająca na tym, że państwo zrzuciło szkolnictwo na barki samorządów (co prawda płacąc, ale zdaniem posła za mało). Rozmowa czy raczej monolog potoczyła się dalej w kierunku ekonomicznym, żeby nie powiedzieć w kierunku ekonomii bazarowej, co można zrobić, aby edukację potanić. Moja wtrącona uwaga, że moja żona uczy w klasach nawet 34-osobowych a skuteczność tej nauki wzrosłaby może i wielokrotnie gdyby klasy były najwyżej 25 osobowe (lub dzielone na grupy) - spotkała się z kwalifikacją medyczną mego przypadku wraz z podaniem nazwiska specjalisty, który ewentualnie o ile może nie potrafiłby mi pomóc, to choć ból by uśmierzył.
Tak to niestety wygląda i z tego powodu dokument taki jak karta nauczyciela jest ważny, bo władza za daleko rączek nie może chwilowo wyciągnąć. Jak wiadomo władza pracuje nad tym, aby ten dokument unicestwić, bo przecież to zgroza, żeby pensum było 18 czy 19 godzinne. Chichotem historii jest to, że najefektywniej tego dokumentu broni ZNP czyli wg zasad szufladkowania "komunistyczny beton".
A masz jakieś konkretne zarzuty do poziomu kształcenia w PRLu vs dzisiaj w Polsce czy tam, gdzie mieszkasz? Czy to tylko licentia poetica?