Wcięło mi całego posta...porażka...jeszcze raz:
a rodzic to przekaźnik - sensem przekaźnika (jak wiadomo;) ) jest jeno przekaz;)
A to znajdź w tym, co wkleiłaś, że tak jest.
Maziek - skoro wg tej wiary duszę daje Bóg, to sensem rodziców (jednym z...) jest wydanie na świat dziecka, by Bóg mógł mu zaaplikować duszę i przekazać ją w świat. By to dziecko miało swoje dzieci itd. By się tak dusznie rozmnażać:) Bo bez rodziców Bóg nie ma w co tchnąc duszy. Może kreować, ale od Adama i ewy to nuda;)
Znajdź w katechizmie, że to Bóg płodzi dzieci (jest sprawcą).
Ależ nie pisałam o płodzeniu dzieci przez Boga....a przez rodziców. W przypadku Corcorana nie ma biologicznego sprawstwa - jest rodzic i Bóg w jednym. Ale nie mieszajmy dwóch systemów walutowych;) Maziek Q zażartował - mrugał - Tobie to przypasowało do założeń i tyle.
Po prostu myślę, że myśl filozoficzna kościoła musiała wraz z rozwojem filozofii jako takiej skutecznie załatać problem jednego Boga, od którego wszystko zależy, w taki sposób, aby nie był sam sobie winny
...
Jasność.
W zasadzie najwyraźniej Bóg w tym wypadku jest zmuszony dać duszę, czyli jest to rzadki przypadek, kiedy człowiek może Pana Boga do czegoś zmusić.
Tylko przy założeniu wolnej woli. Inaczej to Bóg tak konstruuje ścieżki człeka, że ten ma dziecko do dusznych celów:)
Maziek - to nie jest kwestia jednego założenia - to kwestia szeregu założen, które układają się w system. Religijny. To co wyżej.
Dla skrzynek jest bogiem, bo może robić cuda. Tzn. nie wynika to z opowiadania, ale załóżmy że może
Wynika. Nawet jasno jest napisane:
i odważył się pomyśleć nawet o swoim Bogu, Tichy, Bogu, który dawniej, kiedy był jeszcze naiwny, robił cuda, ale potem jego świat wychował go sobie, tego stwórcę, nauczył go, że jedyna rzecz, jaką wolno mu robić, to nie wtrącać się, nie istnieć, nie odmieniać niczego w swoim dziele, albowiem tylko w niewzywanej boskości można pokładać ufność...Dla mnie nie jest Bogiem w nieco innym sensie. Bezwzględnie, jeśli tak można ująć nie jest, względnie jest. Uważam, że względni bogowie nie są Bogami.
Maziek ja naprawdę rozumiem i zgadzam się - tylko Ty to mówisz, bo przyjmujesz taką, a nie inną definicję Boga. Nie dopuszczasz jego ułomności. Ponieważ mówimy o opowiadaniu, nie rzeczywistości (taj, jakby sie dało inaczej;) ) - to masz wgląd na świat skrzynek i Corcorana. I oczywiście - już pisałam - mając taki ogląd: Corcoran jest skrzynką. Ale punkt widzenia zależy od punktu przyskrzynienia:)
Na mój rozum, to nie cebulka. To układ w którym dusze są jednego rodzaju i trafiają tam gdzie trzeba, niezależnie od sposobu jak sfabrykowano ich właścicieli. O to jakby mi chodzi. Własnie o to, że niechcący mogłyby powstać prawdziwe dusze, z tego nazbyt umiejętnego udawania. Że właśnie nie ma żadnych pośredników w obrocie duszami. Cebulka może być tylko materialna (skrzynki mają skrzynki ale dusze są jednopoziomowe).
Tak, to logiczne i trudno się nie zgodzić. Ale w takim razie cała dyskusja nie ma sensu, bo zakłada istnienie (to już nie kwestia duszy, rodzicielstwa - o czym dyskutujemy) jednego prawdziwego Boga. To religia monoteistyczna, która odcina dyskusję u tego założenia. Nie ma innych stwórców, nie ma hierarchii, nie ma o czym gadać:)
Co robicie z tym przybytkiem? Jakie decyzje wobec skrzynek?
Impreza z długimi gitarowymi riffami - zakończona unplugged (żeby Cie zęby nie bolały) - jak już pisałam wcześniej:) No, na zdjęciu liva już blisko do tego unplugged;))