Wg mnie skoro dusza ma być boską cząstką to powinna pochodzić od Boga
Bez wątpienia.
a rodzic to przekaźnik - sensem przekaźnika (jak wiadomo;) ) jest jeno przekaz;)
A to znajdź w tym, co wkleiłaś, że tak jest. Znajdź w katechizmie, że to Bóg płodzi dzieci (jest sprawcą). Dzieci są efektem wolnej woli rodziców. Przecież o to właśnie chodzi - że rodzice są sprawcami, ale w tym procesie pojawia się dusza. Taki był sens porównania Q. Ale naprawdę nie jestem mocny z dogmatów religijnych

. Po prostu myślę, że myśl filozoficzna kościoła musiała wraz z rozwojem filozofii jako takiej skutecznie załatać problem jednego Boga, od którego wszystko zależy, w taki sposób, aby nie był sam sobie winny

...
Może inaczej - Maziek - skoro rodzice obdarzają duszą to powiedz mi co z niewierzącymi rodzicami? Nie obdarzają? A jeśli takie dziecię z niewierzącego związku zacznie wierzyć? To jest już bezduszne chociaż np. zostaje księdzem?
Ale ja nie twierdzę i nie napisałem, że rodzice obdarzają duszą w sensie produkują ją, wytwarzają, jeszcze w szczególności pod warunkiem, że są wierzący. Chodziło mi o przyczynę, dlaczego ta dusza się pojawia. Tą przyczyną jest ich wolna wola. Ich wolna wola jest początkiem procesu, który kończy się włożeniem duszy w ciało dziecka. W zasadzie najwyraźniej Bóg w tym wypadku jest zmuszony dać duszę, czyli jest to rzadki przypadek, kiedy człowiek może Pana Boga do czegoś zmusić.
On jest wszechmocny dla skrzynek - może z nimi i całym ich światem zrobić co tylko zechce. Wszystko.
Posprzeczałbym się, ale uważam, że to poboczne. Powiem tylko tyle, że rozumiejąc Twój punkt widzenia (chyba trochę się mijamy w argumentacji mimo wszystko), może wszystko, nawet odrzucając wszystkie inne ograniczenia, ale tylko to, w czym jego umysł sam nie jest ograniczony. Dla skrzynek jest bogiem, bo może robić cuda. Tzn. nie wynika to z opowiadania, ale załóżmy że może. Że w skrzynkach siedzą programy, więc Corcoran może robić różne rzeczy typu wskrzeszać zmarłych, powodować kataklizmy za rozwiązłość i tak dalej, jak to bogowie mają w zwyczaju. Niewątpliwie wiele skrzynek uznałoby takie wydarzenia za świadectwo obecności bożej i tak zresztą dzieje się i na naszym świecie. Dla mnie nie jest Bogiem w nieco innym sensie. Bezwzględnie, jeśli tak można ująć nie jest, względnie jest. Uważam, że względni bogowie nie są Bogami.
Rozumiem maziek, ale to wg mnie pociąga za sobą efekt cebulki:) Bo skoro nie Corcoran, to on jest też tylko ogniwem i owe dusze, które wymsknęły się z kabelków dążą do tego ostatecznego Boga. Jako i mniemana dusza Corcorana.
Na mój rozum, to nie cebulka. To układ w którym dusze są jednego rodzaju i trafiają tam gdzie trzeba, niezależnie od sposobu jak sfabrykowano ich właścicieli. O to jakby mi chodzi. Własnie o to, że niechcący mogłyby powstać prawdziwe dusze, z tego nazbyt umiejętnego udawania. Że właśnie nie ma żadnych pośredników w obrocie duszami. Cebulka może być tylko materialna (skrzynki mają skrzynki ale dusze są jednopoziomowe).
Co robicie z tym przybytkiem? Jakie decyzje wobec skrzynek?
Z punktu łapałbym się za tą z ciałem godnym Wenery, resztę bym odłączył, żeby nie brzęczały

... [/quote]