Nie zmieniaj tematu sporu. Temat brzmi: "zabójstwo sierżanta Karosa było samotnym pojedynczym odosobnionym bezprecedensowym incydentem czy jednym z serii (jednym z wielu, jednym z mnóstwa)?". Jeśli to pierwsze, to uważam za nieuprawnione (semantycznie nieadekwatne) zastosowanie czasu przeszłego niedokonanego w zdaniu "innym przychodziło" (http://forum.lem.pl/index.php?topic=928.msg54754#msg54754). Zdarzenie bowiem miało miejsce tylko raz, a na dodatek ci "inni" (liczba mnoga) działali w jednej grupie (liczba pojedyncza).
Życie nauczyło mnie, że liczba wykrzykników jest odwrotnie proporcjonalna do posiadania racji przez piszącego, oraz że z braku argumentów najlepszą argumentacją jest zmiana tematu, którą to jeszcze insynuujesz mi - a ja od początku piszę to samo i niczego nie zmieniam. Jesteś nielogiczny. Nie podważam unikatowości tego zdarzenia i nie o tym dyskutuję - ale jest ono bezpośrednim dowodem, że myśl o użyciu siły istniała, ponieważ została zrealizowana, c.n.d. Dodam, chociaż nieintencjonalnie, to nieprzypadkowo zrealizowana, to znaczy wskutek przygotowań, będących działalnością kilkunastu osób, które gromadziły broń w celu walki zbrojnej, rozbrajając MO czy LWP.
Ponadto, tragiczna, bezsensowna i przypadkowa śmierć Karosa jak każdy symbol ma to do siebie, że można udowadniać, iż jest pusty, przypadkowo wzięty na sztandary a nawet zły, w tym sensie, że być może młodzi ludzie nie chcieli Karosa zabić, więc nawet w ich głowach myśl taka, de facto, nie postała. Nawet nie będę się z tym sprzeczał, może i nie postała, a może postała, skoro gromadzili tę broń po coś, a tym czymś miała być walka zbrojna z reżimem. Raczej trudno przypuszczać, żeby w grupie kilkunastu osób żadna nie zdawała sobie sprawy z możliwych konsekwencji wyciągnięcia nabitej broni na ulicy. Podobno jeden z byłych konspiratorów przyznał, że gdyby nie śmierć Karosa doszłoby prędzej czy później do krwawej jatki, bo zgromadzona broń zostałaby użyta. Nie ma twardego dowodu, jest wywiad bez ujawniania nazwiska, możesz więc twierdzić przeciwnie.
Ale "zeznania" Liva już takie nie są, a ponieważ Ursynów nie jest odcięty od Gugla to łatwo możesz znaleźć wspomnienia o granatach hukowych wrzucanych do instytucji państwowych, paleniu suk i tak dalej. Być może część z tych wpisów to kombatanctwo, któż wie... Sam nie wiedziałem, że tyle tego było. Zawsze sądziłem, że to była propaganda PRL, ale te wspomnienia pisane są przez uczestników zajść z naszej strony barykady.
Patrzę teraz wstecz i widzę, że niepostrzeżenie przeszedłeś od negacji podpalanych suk do podbicia stawki (że Tobie nie przyszło do głowy strzelanie czy inne "ostateczne rozwiązanie"). Otóż ja od początku mówię, że widać Polacy i Ukraińcy w tym się różnią, że w naszym przypadku pewne najświętsze granice nie zostały przekroczone. Więc jeśli co do powyższego zgoda to nie wiem, co chcesz mi udowodnić? Że wiesz o czym myślało kilkanaście milionów ludzi w 1981-szym? Ja się nie ważę, ale mam twardy dowód - śmierć Karosa - na to, że jakaś grupa myślała Tobie wbrew.