Wtedy moglibyśmy mówic o systemie dwupartyjnym. Przy czym ja ten system nie widzę tak skarajnie jak Ty, Q.- mianowicie, że musi to być lewica contra prawica. Wg mnie to mogą być dwie partie (uściślijmy tutaj, że może raczej dwa bloki partii, w których wymienione przez Ciebie elementy ścierają się) centrowe (bo taka jest tendencja - skrajności zostały wyeliminowane - jak w kulturze: rządzi rozmyta pulpa) o programowych skłonnościach prawicowych/ lewicowych - różniące się np. sposobami realizacji swych postulatów, stylem rządzenia, szczegółowymi celami itd.
Ależ nie mówię tego "prawica/lewica" w sensie jakimś bardzo ostrym (typu Korwin/Ikonwicz), to może być właśnie taki podział o jakim mówisz. Chyba nawet wolę obozy mniej radykalnie przeciwstawne, bo wtedy większe są szanse na konsensus w istotnych sprawach.
jesteśmy w Unii - stąd musimy realizować politykę unijną. Powiedzieliśmy A więc teraz trzeba konsekwentnie dukać ten alfabet. Pytanie tylko: jak?
Chyba właśnie fakt, że o tym właśnie "drobiazgu" zapominali, nawet w warstwie werbalnej (co zresztą dziwne u czołowych, we wczesnych latach '90, propagatorów integracji ze strukturami zachodnioeuropejskimi i euroatlantyckimi), czynił politykę zagraniczną braci K. tak nieskuteczną.
różne Palikoty (którym nie odmawiam racji - ale jako ruchom społecznym - nie partiom politycznym z miejscami w sejmie, który ma decydować o najważniejszych sprawach dla państwa - czyli tam gdzie potrzebna jest WIEDZA - jasne, łatwo powiedzieć, że w innych partiach też roi się od głupców, ale w takim razie: po co godzić się na kolejnych skoro dopiero pozbyliśmy się np. Samoobrony? bezwładność?) znajdują swoje nomen omen - "procenty".
Co do Palikota, to przyznam, że zmieniłem na dobre zdanie (które dotąd brzmiało, że RP to jeden Palikot + niezły program + aktywiści GLBT i hałaśliwi antyklerykałowie w roli swoistego
listka figowego + zbieranina przypadkowych, często
szemranych, osób jadąca na nazwisku
wodza) przeglądając wyniki Ruchu Palikota z dwu dużych okręgów wyborczych. Otóż o ile obie główne partie miały - w obu tych okręgach - na listach "lokomotywy", które brały dobrze powyżej 10 tys głosów ("jedynki" i jeszcze z jedną-dwie osoby, zwykle aktualnych - w momencie układania list - parlamentarzystów) oraz "plankton" dostający od kilkudziesięciu do pieciuset z okładem głosów, o tyle na listach Palikota w obu tych okręgach "jedynki" miały przewagę zauważalną lecz nie gigantyczną, a na dalszych miejscach było sporo osób, które zebrały ponad tysiac głosów. Ich nazwiska (poza jednym, znanym mi z b. sympatycznej strony) wiele mi nie mówiły, ale sądzić stąd można, że Palikot poza kontrowersyjnymi postaciami, o których krzyczały media, zdołał pozbierać jakichś liderów lokalnych społeczności... Cóż, czas pokaże na co ich stać...
(Prawdą jest natomiast, że znam przypadki osób - nieraz poglądowo b. dalekich od jego ideologii - głosujących na Palikota wg mechanizmu, który umiał generować głosy dla Tymińskiego i Leppera, a także Cthulhu i Lady GaGi, czyli wybierających jego ludzi
na pohybel wszystkim.)