Odwiedziłem dziś najdzielniejszego człowieka, jakiego znam, druha z lat młodzieńczych i kolegę ze studiów, obecnie profesora astronomii na Uniwersytecie Warszawskim, od ponad trzydziestu lat walczącego z sclerosis multiplex i od ćwierć wieku niechodzącego, jednym słowem Jurka Madeja, który dziś ma imieniny. Po złożeniu dubeltowych (bo i Wielkanocnych) życzeń, opowiedzialem mu o naszej debacie, o mej hipotezie co do głównych przyczyn kontaktusowej impotencji, i wreszcie zagadnąłem o gęstość ośrodka międzygwiazdowego w rozsądnej bliskości od US. Jurek zwrócił wtedy mą uwagę na pulsar Gemingę (gugle), który na niebie jest drugim co do mocy (po Słońcu) źródłem promieniowania gamma i rtg, a wspomniał o nim dlatego, że jesteśmy w środku Lokalnego Bąbla (gugle) spowodowanego wybuchem supernowej sprzed trzech milionów lat (po której została owa Geminga). Dalszego wywodu pana profesora raczej nie pojąłem, lecz twierdził on chyba, iż ta eksplozja jedynie rozrzedziła gazowy ośrodek, w którym obecnie się znajdujemy, natomiast nie wymiotła pyłu i okruchów (jeśli takie w przestrzeni są, a sprawdzić tego NIE MA JAK).
Wszystkim Lemolubnym Jerzym i Wojciechom kłaniam się z solenizancką serdecznością :-)
Stanisław Remuszko