Kurs przez epoki to zamierzchła przeszłość. Teraz nawet maturzyści mają problem z odróżnieniem oświecenia od odrodzenia.
Witaj Mateusz
I wyluzuj.
Młodzież lektur nie czyta. Wcale prawie nie czyta literatury. Poza tym, co dyktuje moda. Niedawno jakiś Harry (o nie, nie Haller stepowy), teraz jakiś megacykl o wampirach. Zmierzchy, czy świty, albo jakoś tak. Najambitniejsi czytają S.Kinga.
Lem podzielił losy innych wybitnych, lub tylko ciekawych: Deofe, Swifta, Kiplinga, Szeherezady. Przerobiony na bajeczki dla małych dzieci. W szkole średniej, poza tematami na ustną maturę, raczej nie istnieje. Za bardzo rozwija myślenie, za dużo wymaga od czytelnika, za mało narodowy, za mało optymistyczny etc.
A szkoła nie jest od myślenia. To nie refleksja. To polityka i to odgórna.
Wystarczy zajrzeć w arkusze maturalne z polskiego i nie tylko ( a raczej klucze odpowiedzi do nich). Jedyny realny wyznacznik obranego kursu.